Tysiące turystów odwiedziło w weekend Kazimierz Dolny. Niestety bardzo wiele osób nie stosowało się do nakazu zasłaniania ust i nosa.
Na problem zwracają uwagę mieszkańcy nadwiślańskiego miasteczka. – Ludzie nie noszą maseczek: rodzice nie noszą, dzieci nie noszą – wylicza jeden z mieszkańców. – Ludzie mają porozpinane ubrania, bo jest ciepło, i nikt nie myśli o tym, że jest jakiś wirus.
– Przyjeżdżają i jeszcze nas tu pozarażają w tym małym mieście – dodaje inna mieszkanka.
– Niestety chyba zapomnieliśmy, że pandemia trwa i musimy stosować się do obostrzeń – zauważa burmistrz Kazimierza Dolnego Artur Pomianowski. – Mówię tutaj o nas wszystkich, a szczególnie o turystach. Chciałbym zaapelować do turystów: Szanowni Państwo, Kazimierz na Was czeka i chce, żebyście przyjeżdżali, ale pamiętajcie o tym, że w czasie pandemii należy stosować się do obostrzeń. Jeżeli nie będziemy tego robić, to musimy wziąć pod uwagę możliwość, że obostrzenia zostaną zwiększone i znowu będzie zakaz przemieszczania się.
– Jest to chyba ogólnopolski problem, my też widzimy tutaj, że część turystów nie nosi maseczek i nie stosuje się do obostrzeń – mówi Piotr Kozak z Centrum Informacji Turystycznej w Kazimierzu Dolnym. – Może to się później wiązać z tym, że będzie kłopot z podróżowaniem. Na naszych drzwiach wisi informacja, żeby zakładać maseczkę. Staramy się upominać, jeśli ktoś jej nie ma, żeby założył. Staramy się też przyjmować osoby pojedynczo, żeby nie robić tłoku. Nie jest to duże pomieszczenie, więc jeżeli ktoś jeszcze chce wejść, to czeka na zewnątrz i pilnuje swojej kolejki.
– I tak jest źle, i tak jest niedobrze – uważa jedna z mieszkanek Kazimierza Dolnego. – Jest pandemia, więc mamy obowiązek noszenia maseczek. Z drugiej strony, jak turyści przyjadą, to chcą coś zjeść i je ściągają. Wszystkie ławeczki i wolna przestrzeń są pozajmowane. Nie wiem, czy to ma sens, że lokale są pozamykane, a wszyscy mogą się skupiać na przykład przy ławeczce. Dla mnie to się mija z celem.
– Wiem, że to niewygodne i niektórzy się z tego śmieją, że to nic nie daje. Należy jednak wziąć pod uwagę, że może to jednak coś daje – mówi kolejny mieszkaniec. – Trzeba by chyba zakazać przyjazdu tutaj. To, że restauracje są zamknięte, nic nie daje, bo są punkty, gdzie można kupić jedzenie na wynos. Na przykład wokół centrali rybnej potrafi zgromadzić się około sto osób i jeść tam rybę. Ludzie gniotą się także na ławkach. Oczywiście drugą sprawą jest to, że przedsiębiorcy chcą zarobić.
– W trakcie pełnionej służby policjanci zwracają uwagę na różne aspekty bezpieczeństwa, w tym te, które teraz interesują nas najbardziej, czyli te dotyczące obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa – zaznacza podkomisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Puławach. – Podczas minionego weekendu policjanci zwracali uwagę zwłaszcza na te osoby, które w miejscach ogólnie dostępnych nie posiadały żadnego zabezpieczenia twarzy. Jak wiadomo, nie musi to być tylko maseczka. Policjanci ukarali za to 16 osób, a kilka osób pouczyli. Wszystko zależy od sytuacji, w jakiej policjanci zastali te osoby. Każda jest oceniana indywidualnie.
– Policja nie może być wszędzie. Tu jest mała obsada komisariatu, funkcjonariuszy jest dwóch czy trzech. Jeżeli przyjedzie kilka tysięcy ludzi, nie są w stanie tego ogarnąć – zauważa jeden z mieszkańców Kazimierza Dolnego.
– Zakazy są jednoznaczne: w terenie przestrzeni miejskiej trzeba mieć zasłoniętą twarz i usta – przypomina Maks Skrzeczkowski, dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury, Promocji i Turystki. – Myślę, że warto tego przestrzegać. Jeśli ktoś czuje, że się dusi, że jest mu niewygodnie i odczuwa dyskomfort, zachęcam przyjechać do Kazimierza i pójść do lasu czy wąwozu – tu u nas są bajeczne, malownicze miejsca. Warto złapać tego oddechu pełną piersią, a później wrócić na Ryneczek, zasłaniając już twarz, i podziwiać, jak pięknie wygląda nasz renesans na granicy zimy i wiosny. Zapraszam też serdecznie na zamek i basztę. Z baszty rozciąga się przepiękny widok na dolinę Wisły. Po prostu musimy dbać o to, żeby wszyscy się dobrze czuli.
Przypomnijmy, że za niezasłanianie ust i nosa w przestrzeni publicznej grozi mandat do 500 złotych.
ŁuG/WM
Fot. archiwum