Przypadający dziś (11 lutego) tłusty czwartek otwiera ostatni tydzień karnawału. W tradycji chrześcijańskiej jest to ostatni czwartek przed Wielkim Postem, który zaczyna się w Środę Popielcową, która w 2021 jest obchodzona 17 lutego. Wtedy kończy się okres zimowych balów, maskarad i zabaw, trwający od święta Trzech Króli.
Tłusty czwartek to też… sygnał alarmowy od dietetyków. Specjaliści zalecają umiar, ponieważ jeden pączek ma około 350 kilokalorii. Aby spalić 2 pączki, trzeba się przygotować na godzinny trening.
Tłusty czwartek bywa również nazywany zapustami, co jest dawnym określeniem karnawału. Środa Popielcowa, zgodnie z tradycją chrześcijańską, rozpoczyna Wielki Post będący przygotowaniem do przeżycia najważniejszych dla chrześcijan, Świąt Wielkanocnych.
Chętnie kultywowanym zwyczajem tłustego czwartku jest jedzenie pączków, faworków i słodkich racuchów. Pączki, popularne w Polsce od XVI wieku, były znane już w starożytnym Rzymie. Te drożdżowe kule smażone na głębokim oleju, spożywano wtedy podczas obchodów przełomu zimowo-wiosennego. Dawniej były nadziewane słoniną, boczkiem i mięsem. Dopiero potem pojawiła się ich słodka wersja, prawdopodobnie zapożyczona z kuchni arabskiej.
Współcześnie pączki najczęściej są nadziewane konfiturą różaną lub marmoladą wieloowocową. Popularne są także z likierem, budyniem, czekoladą a nawet twarogiem. W dawnych czasach w niektórych z nich można było znaleźć migdał lub orzech włoski, co wróżyło życiowe szczęście.
Pączki i racuchy podawano na stołach mieszczańskich w Polsce już w XVI wieku. Jak długa i silna jest w naszym kraju tradycja jedzenia pączków, świadczy dziennikarski zapis z 1900 roku. Felietonista krakowskiego dziennika „Czas” odnotował wtedy, że gdyby „zsypać w jedno miejsce pączki usmażone w tłusty czwartek we lwowskich cukierniach i kuchniach, powstałby stos wyższy, niż tatrzańskie szczyty”.
Według historyka i etnografa Zygmunta Glogera, ostatni czwartek karnawału został nazwany „tłustym” od sycących i kalorycznych potraw spożywanych w czasie biesiadowania. Zarówno lud wiejski, jak i szlachta, chcieli w ten sposób przygotować się na sześciotygodniowy post, zakazujący posiłków mięsnych, hucznych zabaw i wesel.
W dawnej Polsce tłusty czwartek rozpoczynał tydzień, podczas którego bawiono się aż do „ostatków”, czyli wtorku przed Popielcem. Na stołach królowały wówczas suto kraszone potrawy, między innymi mięsa, pierogi i kapusta ze skwarkami. Po domach chodził tak zwany „zapust”, dziwacznie przystrojony konik w towarzystwie dwóch oryginalnie ubranych osobników. Do ich obowiązków należało między innymi wypraszanie biesiadników z karczmy o północy przed Środą Popielcową.
W wielu krajach pączki przypominają wyglądem polskie specjały, różnią się jednak komponentami i sposobami przyrządzania. Na przykład węgierski pączek jest pozbawiony nadzienia, ma za to posmak rumu. Niemieckie berlinery są znacznie krócej smażone, przez co zawierają mniej tłuszczu. W Hiszpanii najpopularniejsze są pączki z ciasta parzonego, takiego z jakiego robi się ptysie, potem obsypane cukrem. Z kolei w Grecji gospodynie przygotowują małe pączuszki, smażone na głębokim tłuszczu, które oblewa się miodem i posypuje cynamonem. Podobno w starożytnej Grecji serwowano je olimpijczykom. We Włoszech bardzo popularne są bomboloni – wypełnione kremem budyniowym pączki, pochodzące z Toskanii. Z kolei amerykańskie pączki (donuts), to bezdrożdżowe specjały z charakterystyczną dziurką w środku, przypominające oponki.
RL / IAR / opr. ToMa
Fot. i film Piotr Michalski