Przedstawiciele kół łowieckich prowadzą akcję dokarmiania dzikich zwierząt. Przy dużej ilości śniegu, np. sarny czy jelenie mogą mieć problem ze znalezieniem pokarmu. Paśniki wypełniane są karmą złożoną ze słomy i ziarna, ustawiane są także tak zwane lizawki, czyli słupy z solą.
– Zdarza się, że rolnicy sami próbują dokarmiać zwierzynę, ale nie zawsze jest to właściwe – mówi wiceprezes Koła Łowieckiego Azotrop w Puławach Zbigniew Szymański. – Niektórzy przetrzymują zboże i, gdy im stęchnie, chcą wywieźć je dzikom. Pytam wtedy, dlaczego nie dają tego swoim świniom. Odpowiadają, że świnie by zdechły.
– Samo wykładanie pożywienia też jest bardzo ważne – dodaje Zbigniew Szymański. – Nasypanie na kupę pół metra żyta, które pod spodem spleśnieje i stęchnie, nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeżeli zwierzyna będzie bardzo głodna, to oczywiście to zje, ale nie wyjdzie jej to na zdrowie. Jak ktoś chce się bawić w dokarmianie, można wywieszać bardzo fajne rzeczy dla ptaków, np. słonecznik. Można wtedy obserwować i robić zdjęcia. Jednak generalnie ludzie nie powinni dokarmiać w lesie.
Z paśników leśne zwierzęta najchętniej pobierają owies, marchew i buraki. Dużą popularnością wśród saren i jeleni, a nawet zajęcy cieszą się także wspomniane lizawki.
ŁuG/WM
Fot. pixabay.com