Naukowcy z Uniwersytetu Marie Curie-Skłodowskiej w Lublinie pracują nad nowatorskim projektem. Ma on na celu uprawę wybranych gatunków roślin na zanieczyszczonych terenach, a z pozyskanej biomasy roślinnej ma zostać wytworzone biopaliwo.
– Zanieczyszczone tereny nie są właściwymi terenami pod uprawy rolnicze – mówi prof. Małgorzata Wójcik z UMCS w Lublinie : – Projekt będzie dotyczył uprawy roślin energetycznych, które charakteryzują się produkcją dużej biomasy. Są to rośliny szybko rosnące i produkujące bardzo dużo części nadziemnych w dwóch celach: po pierwsze, żeby oczyścić środowisko, żeby oczyścić zanieczyszczoną glebę, na której takie rośliny są uprawiane, a po drugie, żeby wykorzystać wyprodukowaną biomasę do produkcji czystego biopaliwa.
– Pomysł, który za tym stał, był tak naprawdę kombinacją wielu pomysłów, które mieliśmy już wcześniej, od jakiegoś czasu, więc to nie tak, że to całkowicie nowy pomysł – mówi prof. Jaco Vangronsveld z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie: – Powstał przed tym, zanim zasiedliśmy do pisania projektu. Złożyliśmy w całości różne elementy tej układanki, oczywiście wiedząc wcześniej co jest możliwe do osiągnięcia w przypadku roślin.
– Takie zanieczyszczone tereny nie są właściwymi terenami pod uprawy rolnicze i generalnie są to zaniedbane, porzucone tereny – mówi prof. Małgorzata Wójcik: – Uprawiając rośliny energetyczne na takich terenach możemy po pierwsze przywrócić wartość krajobrazową takich terenów, a po drugie, zbierając rośliny, które tam urosną, z każdym plonem obniżamy poziom zanieczyszczeń w glebie.
Plony tych roślin przydadzą się później do tworzenia biopaliwa.
– I to jest właśnie druga część projektu, taka, która najczęściej interesuje wszystkich: czy ta biomasa zanieczyszczona będzie poddawana procesem technologicznym po to, żeby oddzielić stałą frakcje zanieczyszczoną metalami ciężkimi i innymi substancjami, które zostaną pobrane przez rośliny, od frakcji płynnej i gazowej, które później zostaną przekształcone na płynne biopaliwo – mówi prof. Małgorzata Wójcik.
– Przewidujemy, że z jednego hektara jesteśmy w stanie zebrać od 15 do 20 ton, ale to, ile energii jesteśmy w stanie uzyskać, to już zależy od procesu, który jest używany – mówi prof. Jaco Vangronsveld: – Zależy to także od tego, czy istnieje konieczność podziału zanieczyszczeń na frakcję trwałą, czy też udaje się pozyskać frakcję płynną, więc to zależy, ale od 15 do 20 ton z hektara jest założeniem realistycznym.
– W naszym projekcie bazujemy na terenach zanieczyszczonych, czyli idziemy do środowiska i tam uprawiamy te rośliny, podczas gdy większość projektów bazuje na tym, że w warunkach sztucznych, na przykład szklarniowych, sztucznie zanieczyszcza się w glebę i patrzy się jak rośliny reagują – mówi prof. Małgorzata Wójcik.
– To zależy od rodzaju zanieczyszczenia, które bierzemy pod uwagę – mówi prof. Jaco Vangronsveld: – Dla zanieczyszczeń organicznych można osiągnąć całkowitą degradowalność, więc w rzeczywistości mowa w tym przypadku o degradowalności do dwutlenku węgla i wody, co jest oczywiście bardzo interesujące. Wtedy naprawdę można się pozbyć zanieczyszczenia. W przypadku metali są one transportowane w górę rośliny i musi się odbyć cały ten proces.
Projekt uprawy energetycznych roślin i produkcji czystego biopaliwa ma się rozpocząć się w maju. Potrwa przez około 4 lata. Jego łączny koszt to blisko 830 tysięcy złotych.
InYa (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com