Do informowania o dziko żyjących kotach, które zostaną poddane sterylizacji zachęcają mieszkańców Zamościa władze Osiedla Kilińskiego. Takie działania podjął już chociażby zarząd Zamojskich Zakładów Zbożowych, na terenie którego zamieszkują dzikie koty.
– Zwierzęta upodobały sobie to miejsce już wiele lat temu – mówi zastępca przewodniczącego Zarządu Osiedla Kilińskiego w Zamościu, Marta Pfeifer. – W związku z tym, że przed kilkoma tygodniami zgłosił się do nas pan, który pracuje w zakładach zbożowych, z prośbą o zaopiniowanie jego wniosku o leczenie jednego z tych kotów, które on dokarmia, wróciliśmy do tego problemu, oczywiście z przesłaniem, żeby w jakiś sposób, wspólnie z zarządem zakładów zbożowych go rozwiązać. Udało nam się to zrobić, ponieważ zakłady zbożowe podjęły zadanie i te kotki będą sterylizowane.
– W tej chwili mamy 3 może 4 koty – mówi Piotr Błażewicz, członek zarządu Zamojskich Zakładów Zbożowych. – One gdzieś tam bytują pewnie i w okolicach Zamojskich Zakładów Zbożowych. Generalnie cały czas nas odwiedzają. To są i młode koty i dorosła kotka. Na tą chwilę już jesteśmy po rozmowach z urzędem miasta. Koty zostaną odłapane i odwiezione do sterylizacji i wrócą na teren zakładów. Dostaną budki dla kotów i po zabiegach wracają na nasz teren.
– Od wielu lat, jako zarząd osiedla współpracujemy z karmicielami kotów na naszym osiedlu – mówi Marta Pfeifer. – Są to starsze panie, które nas informują kiedy pojawiają się jakieś koty bezdomne, i wtedy zawsze namawiamy osoby, żeby podjęły próbę adopcji. W dziewięćdziesięciu kilku procentach nam się to udaje. My mamy na osiedlu ten problem rozwiązany.
– Na terenie naszego miasta akcja zapobiegania bezdomności tym zwierzętom polega na tym, że koty są odłapywane, sterylizowane, kastrowane i wypuszczane w to samo miejsce – opowiada Piotr Łachno ze schroniska dla bezdomnych psów w Zamościu. – Chyba, że jest to zwierzę udomowione, wtedy wypuszczamy je na terenie schroniska. Nas też ktoś przed gryzoniami musi bronić.
– Na problem trzeba spojrzeć szerzej – mówi Dariusz Pfeifer, lekarz weterynarii. – Sterylizacja w przypadku zwierząt bezdomnych, albo żyjących dziko, głównie ogranicza nadmierne rozmnażanie się tych zwierząt i ratuje kolejne koty przed głodem, zimnem, zagrożeniami, które stwarza środowisko i dzikie zwierzęta. W związku z tym sterylizacja niesie za sobą prawie samo dobro.
– Jeżeli za sprawą człowieka pojawiła się nadmierna ilość kotów, mamy mniejszą ilość ptaków – mówi Marta Pfeifer. – Jeżeli mamy za mało ptaków, wtedy mamy owady. Mamy zachwianie równowagi. Człowiek powinien ponosić konsekwencje swoich działań, i my jako ludzie odpowiedzialni, na najwyższej drabinie ewolucyjnej mamy tworzyć równowagę i na nią wpływać. Należy naprawić to co się zepsuło.
Obecność dziko żyjących kotów należy zgłaszać do zarządców nieruchomości.
AIF
Fot. pixabay.com