– Jeśli nie będziemy przestrzegać obostrzeń, szczepienia nie rozwiążą całkowicie problemu, bo nie można zaszczepić osób poniżej 18. roku życia, a tych jest około 4-5 mln – ocenił wirusolog prof. Włodzimierz Gut.
Prof. Gut zauważył, że zakażenia ustabilizowały się na poziomie 8-9 tys., a to jest prawie dwa razy tyle, ile było jeszcze stosunkowo niedawno. – Boję się, że to nie koniec, dlatego, że to są przypadki „galeriowe”, a jeszcze dojdą nam przypadki „stokowe”.
Profesor uważa, że teraz liczbę zakażeń można powiązać ze zniesieniem zakazu działalności dużych centrów handlowych. – Teraz przeżywamy na razie skutek „śniadanek na schodach” w centrach handlowych. Można kupić tam posiłki na wynos, ale niektórzy jedzą owe „śniadanka” na przykład na schodach dużych galerii handlowych lub gdzieś przy barierkach – powiedział prof. Gut.
Prof. Gut ocenił, że „poziom zakażeń jest zależny od zachowania ludzi, bo to oni roznoszą koronawirusa”. – Za każdym razem, kiedy ludzie zapomną, że jest COVID, tyle razy będzie nowa fala – zaznaczył.
Wirusolog przestrzega, że przy lekceważeniu obostrzeń spadku zakażeń nie będzie. – Na razie szczepienia zabezpieczają tylko tego, kto się zaszczepił. I to jeszcze na 95 procent, bo na milion zaszczepionych około 50 tys. osób może być tzw. wrażliwych – powiedział wirusolog.
Zwrócił uwagę, że „nawet szczepienia nie rozwiążą problemu, ponieważ nie szczepi się osób poniżej 18. roku życia, bo formalnie szczepionka nie została przebadana dla tej grupy wiekowej”. – Nawet jeśli zaszczepilibyśmy wszystkich dorosłych, to zostanie nam kilkanaście roczników mniej więcej po 380 tys., co daje około 4-5 mln ludzi, którzy nie będą zaszczepieni – wyliczył wirusolog.
Dlatego prof. Gut uważa, że transmisja koronawirusa zależy od zachowania ludzi. – Albo nauczymy się zachowywać w obecności wirusów albo będziemy ponosić konsekwencje braku tej umiejętności – mówił. – Podczas pandemii nic nie zwalnia nas od odpowiedzialności od noszenia maseczek, zachowywania dystansu i przede wszystkim od myślenia – dodał prof. Włodzimierz Gut.
Profesor podkreślił, że w dyskusjach o rodzajach maseczek, które powinny być używane podczas pandemii, najbardziej niepokoi go selektywność tych rozważań. – Przypomina mi się dowcip o matce, która dała synowi czekoladę prosząc, aby podzielił się z siostrą – mówił. – I chłopiec zapytał, czy siostra chce mniejszy kawałek, czy wcale – dodał Gut. – Oczywiście najlepsze są maseczki takiej klasy, które nie przepuszczają w ogóle ani pyłu, ani aerozolu. Potem są maseczki mające 90 proc. skuteczności. I na końcu jest „woalka”, która będzie miała 20 proc. skuteczności – zwrócił uwagę. – I co jest lepsze, czy 20 procent, czy zero? – zapytał retorycznie Gut.
Dodał, że nie próbowałby w tej dziedzinie stworzyć jednorodnej struktury, bo się nie da. – Wszyscy będą narzekali, że nie mają właściwych maseczek – stwierdził profesor.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. pixabay.com