Katarzyna Blaszka spod Zamościa szyje poduszki o różnorodnych wzorach, a następnie przekazuje je na cele charytatywne. Obdarowała już nimi dzieci z oddziałów onkologicznych szpitali w Warszawie, Białymstoku i Lublinie, wychowanków jednego z domów dziecka, a także dorosłych ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy. Teraz chce, by trafiły do zamojskich ratowników medycznych. Jak sama przyznaje, to także jej sposób na radzenie sobie z własnymi trudnymi emocjami.
– Pomysł na poduszki powstał około roku temu – tak Katarzyna Blaszka wspomina początki akcji. – Nauczyłam się szyć, ponieważ była taka potrzeba, żeby szyć maseczki nie tylko dla medyków, ale dla wszystkich. Najpierw szyłam maseczki, a później zaczęłam szyć poduszki.
Jak to się stało, że pani poduszki trafiły na przykład do Warszawy?
– Jako że Zamość był już zaopatrzony w maseczki, zapytałam moją znajomą, czy oni maseczek potrzebują i szyłam je dla Warszawy, dla szpitali dziecięcych, dla dzieci z onkologii dziecięcej. Właśnie Ewie, koordynatorce warszawskiej, wysłałam poduszkę. Po otrzymaniu poduszki zapytała się mnie, czy może jakiemuś „onkoludkowi” sprezentować. W odpowiedzi usłyszała ode mnie, że nie może, bo to jest poduszka dla niej, a jeżeli jakieś „onkoludek” będzie smutny, to po prostu mu uszyję. Za chwilę padła trefleksja, że jeden dostanie, a drugi będzie smutny, więc stwierdziłam, że uszyję dla całego oddziału, a co! I tak to się zaczęło… – opowiada Katarzyna Blaszka .
– Myślę, że w każdej tej poduszce jest kawał serca Kasi – mówi Ewa Pląsek, koordynatorka akcji w Warszawie. – Kasia jest osobą bardzo empatyczną, bardzo wrażliwą, bardzo dobrą i ona nie tylko wpycha wsad do tych poduszek, ale w każdej tej poduszce jest kawał jej serducha.
– Do poduszki można się przytulić, można się wypłakać – opowiada Katarzyna Blaszka. – Dostałam między innymi zdjęcie chłopca, który wrócił na oddział onkologiczny z poduszką, którą dostał ode mnie kilka miesięcy wcześniej i dalej mu służy. To jest balsam na moje serce. Kiedy patrzę na te zdjęcia uśmiechniętych buziaków, naprawdę warto. Jest sens w tym, co robię.
Teraz szyje pani poduszki dla ratowników medycznych. Dlaczego właśnie ta grupa?
– Po śmierci mojego męża, kiedy borykałam się ze stresem pourazowym, jechałam na SOR z pewnym ratownikiem medycznym, który mi powiedział, że w takich momentach świat się zatrzymuje. On stracił w wypadku syna i świat się zatrzymał, ale ten świat ruszy. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie jestem sama ze swoim bólem, że takich ludzi jest o wiele więcej. Zaczęłam szyć dla uśmiechu tych chorych dzieci, natomiast jest to też dla mnie taka forma terapii. To jest zajęcie dla rąk, zajęcie dla umysłu, żeby za dużo nie myśleć o swoim bólu, o swoich przejściach – mówi pani Katarzyna.
– Pani Kasi wcześniej nie znaliśmy, ale zobaczyliśmy, że próbuje coś robić dla innych i strasznie nam to zaimponowało – przyznaje Rafał Zwolak, zamojski radny i członek Zamojskich Aniołów, grupy ludzi, którzy chcą robić fajne rzeczy dla innych. – Obserwowałem jak ona się stara. Chwila rozmowy wystarczyła – poznałem ją, zobaczyłem do czego zmierza, co chce zrobić i akcja się rozwinęła. Napisałem posta, sporo osób go zobaczyło. Wiele osób zaczęło pisać i widzę, że się dzieje. W środę się spotykamy, spróbujemy z panią Kasią jeszcze nagrać film, żeby to poszło jeszcze szerzej. To szczytny cel i fajna akcja. Teraz mamy walentynki i też pomyślałam sobie, że może wiele osób, mieszkańców Zamościa i okolic, będzie chciało kupić dla swoich bliskich takie poduszki.
Zrobienie poduszki to jednak są koszty, związane choćby z materiałem. Jak sobie pani z tym radzi?
– Wymyśliłam, że skoro włożyłam wkład własny i później zaczęło mi brakować pieniędzy na kolejne materiały, postanowiłam sprzedawać to, co uszyję. Sprzedaję więc takie poduszki. Koszt uszycia poduszki, żebym się mogła podzielić nią, to jest 5 zł. Sprzedaję, żeby zarobić na kolejne materiały za 15 zł. I w ten sposób zarabiam właśnie na kolejne materiały. Ktoś, kto kupi, ma też świadomość, że dołożył swoją cegiełkę – wyjaśnia Katarzyna Blaszka.
Pani Katarzyna szacuje, że do tej pory uszyła ponad 500 poduszek. Grupa Zamojskie Anioły zamówiła kolejne 50 dla seniorów, którymi się opiekuje.
Każdy, kto chce wspomóc pracę pani Katarzyny i sam stać się posiadaczem takiej poduszki, może skontaktować się z nią przez jej profil na Facebooku lub poprzez radnego Rafała Zwolaka.
AlF / GRa