26.03.2021 Halo komiks

26.03.2021 2021 11 28 165431

Manu Larcenet, autor znakomicie przyjętej Codziennej walki, powraca na polski rynek albumem Raport Brodecka (wyd. Mandioca), adaptacją powieści Philippe’a Claudela. Akcja tego komiksu dzieje się w czasach powojennych w małej wiosce, w której dochodzi do tragicznego wydarzenia, a głównym bohaterem jest mężczyzna, który na zlecenie miejskich włodarzy sporządza z tegoż wydarzenia raport. Jaka to wojna? Nie wiadomo. Który mamy rok? Odpowiedź na to pytanie nie pada. Co za obóz koncentracyjny przewija się w tle i kim są oprawcy w mundurach? Wszystko to nieistotne. Lub – inaczej – uniwersalne. Ponieważ Larcenet i Claudel zajmują się wpływem wojny na ludzi, szarością między dobrem i złem, zwierzęcymi instynktami. Z czarno-białych kadrów bije groza, podszyte są przerażeniem, a często obecne na kartach albumu nieme sekwencje nie służą pchaniu fabuły do przodu. Wręcz przeciwnie, nakazują się zatrzymać i popatrzeć na ludzkie twarze, spod których spoglądają ich czyny. Larcenet zbudował swoje dzieło w sposób imponujący, robiąc czytelnika mieszkańcem miasteczka, którego losy kreśli – mieszkańcem, który zna każdy zakątek, każde okoliczne wzniesienie i zwierzęta wokół, a jednocześnie mieszkańcem, który, mimo że zdystansowany do opisywanych zdarzeń, być może sam po lekturze zada sobie pytanie: co ja bym zrobił na miejscu tych, którzy tam byli, którzy widzieli i nic nie zrobili? Larcenet nie szczędzi papieru na rysowanie widoków, leśnych pejzaży, wnętrz mieszkań czy izb – robi to w taki sposób, że podczas kolejnych wizyt w tych miejscach czytelnik podświadomie będzie odczuwał określone emocje. O emocje dba w tym dziele także pewien sensacyjny aspekt opowieści – główny bohater owszem, spisuje raport, mający zadowolić zleceniodawców, ale jednocześnie, prowadząc w miasteczku swego rodzaju dochodzenie i dysponując własną, niewygodną wiedzą, spisuje coś jeszcze. Trudno nie wspomnieć o rewelacyjnej szacie graficznej, która dla fanów kreski autora z jego debiutu na polskim rynku może być czymś zaskakującym. Nie jest to cartoonowa groteska, a czarno-biały, surowy realizm, perfekcyjny aż do bólu, wsparty znakomitym rozmieszczeniem kwestii dialogowych, narracyjnych oraz idealnym światłem w dymkach. Raport Brodecka to opowieść o tym, że wojna jest triumfem miernot, ludzie są gorsi od najdzikszych bestii, a słowa mają czasem wielorakie znaczenie. Jestem po pierwszej lekturze i już planuję kolejną. To najbardziej intrygująca rzecz wydana w Polsce w pierwszym kwartale 2020 roku.

Kiedy otworzyłem debiutancki album Andersa N. Kvammena, pomyślałem, że to nasz Tomasz Niewiadomski podszył się pod norweskiego komiksiarza, ale jednak nie. Pomyłka. Styl dość podobny, bezkompromisowy, oparty przeważnie na kreskowaniu tą samą grubością linii, ale jednak Anders N. Kvammen nie jest Tomkiem Niewiadomskim, ani jego sobowtórem. Urodzony w 1985 roku artysta to komiksiarz z dorobkiem dwóch albumów, z kilkoma nagrodami na karku, i z upodobaniem do opowiadania o sprawach życiowych. Całkiem możliwe, że Gimnazjum jest albumem po części autobiograficznym – opowiada o trudach dorastania, o nastoletniej samotności, wyobcowaniu, próbach nawiązywania kontaktów, tragediach i sukcesach. Kvammen jest tu piekielnie szczery – szczególnie w rysunku, w którym widać wszystkie patenty początkującego rysownika, albo może rysownika, który te patenty ujarzmił. Są więc tła w linie takie, siakie, w kafelki, kropki, i tak dalej, i tak dalej. To komiks, który będzie gratką dla fanów przyziemnych, obyczajowych opowieści oraz, jak to się mówi, zinowej, szczerej formy. Sprowadzenie tego dzieła na nasz rynek uważam za trafiony pomysł, choć inicjatywa, która go na ten rynek sprowadziła nosi nazwę Dziwny pomysł. I jest to także świetna nazwa, choć… trochę dziwna.

Exit mobile version