– Ministerstwo Zdrowia w Polsce stanęło na wysokości zadania. Szczepiliśmy dalej zgodnie z wytycznymi, podczas gdy w innych krajach podejmowano paniczne decyzje – powiedział dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, komentując stanowisko EMA w sprawie. szczepionki AstraZeneka.
W czwartek dyrektor Europejskiej Agencji Leków (EMA) Emer Cooke poinformowała, że szczepionka przeciw COVID-19 firmy AstraZeneca jest bezpieczna i skuteczna. – Jej zalety związane z ochroną ludzi przed COVID-19 przeważają nad ryzykiem. Szczepionka nie jest odpowiedzialna za ogólny wzrost przypadków zakrzepów krwi. Posługując się dostępnymi dowodami, ciągle nie możemy definitywnie wykluczyć związku między przypadkami, które wystąpiły a zaszczepieniem – oświadczyła.
CZYTAJ: Europejska Agencja Leków podjęła decyzję w sprawie szczepionki AstraZeneca
Ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski podkreślił, że analiza przeprowadzona przez EMA potwierdziła to, o czym informowali eksperci. Wskazał, że „zaobserwowana częstość incydentów zakrzepowo-zatorowych nie odbiega od oczekiwanej dla ogółu populacji, a nawet jest niższa”.
– Musimy pamiętać, że w krajach rozwiniętych takie incydenty są relatywnie częste, a choroby z nimi skojarzone należą do głównych „killerów” w Europie. Na dodatek zakrzepica należy do jednych z poważniejszych powikłań w przebiegu COVID-19. Ostatecznie można by nawet przewrotnie stwierdzić, że szczepienie przeciw tej chorobie, również szczepionką AstraZeneca, zmniejsza populacyjne ryzyko wystąpienia zakrzepicy, bo chroni przed ciężkim przebiegiem zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 – podkreślił.
Ekspert zaznaczył, że szczepiąc masowo, trzeba liczyć się z tym, że występować będą korelacje między podaniem szczepionki a różnymi zdarzeniami. – Jednak pytanie zasadnicze brzmi: czy występuje związek przyczynowo-skutkowy. Jego nie da się udowodnić tylko i wyłącznie, nakładając dwa zdarzenia następujące po sobie w czasie, zwłaszcza jeżeli o tym drugim – w tym przypadku incydencie zakrzepowo-zatorowym – decydować może bardzo wiele zmiennych związanych z kliniczną charakterystyką pacjenta i jego indywidualnym ryzykiem, modyfikowanym m.in. przez styl życia i stosowane leki – mówił.
– Nie wolno też zapominać, że jeżeli cierpimy na chorobę przewlekłą, której stan nie jest ustabilizowany, powinniśmy wpierw skontaktować się z lekarzem prowadzącym w celu ustabilizowania stanu klinicznego przed szczepieniem. W ostatecznym rozrachunku korzyść dla zdrowia będzie dla nas podwójna – dodał.
Rzymski przypomniał i podkreślił, że Europejska Agencja Leków jest najważniejszym organem sprawującym pieczę nad bezpieczeństwem leków stosowanych w Europie. Wskazał, że „to właśnie eksperci EMA pochylają się nad wnioskami o autoryzację szczepionek, analizują wyniki badań i pełną dokumentację, by wydać swoją opinię. To jest i powinien zawsze być kierunkowskaz dla krajów członkowskich”.
CZYTAJ: Wirusolog: Jeżeli inni nie chcą szczepionki AstraZeneca, to my kupmy, ile się da
– Oczywiście, każdy z krajów miał prawo do tymczasowego zawieszenia szczepień preparatem AstraZeneca. Ale skoro EMA cały czas, również w trakcie trwania analizy zgłoszonych incydentów zakrzepowo-zatorowych, rekomendowała szczepienia, to decyzje podjęte w niektórych krajach, zwłaszcza tych, w których nawet nie stwierdzono przypadków takich zdarzeń, należy oceniać jako szkodliwe, podważające zaufanie do instytucji regulatorowej i powodujące społeczny niepokój. Zastanawiam się, na ile częściowo nie były one podyktowane chęcią odwetu na koncernie, który nie wywiązuje się z ustaleń dotyczących dostaw szczepionek – powiedział.
– Trzeba przyznać, że pod tym względem Ministerstwo Zdrowia w Polsce stanęło na wysokości zdania. Szczepiliśmy dalej zgodnie z wytycznymi, czekając na kolejne komunikaty, podczas gdy w innych krajach podejmowano paniczne decyzje. Podstawowe pytanie nie brzmi, jak ta sytuacja przełoży się na spadek zaufania do szczepionki AstraZeneca, ale do szczepień przeciw COVID-19 w ogóle – dodał.
CZYTAJ: Prof. Marczyńska: Nie ma dowodów naukowych przeciwko szczepionce AstraZeneca
Ekspert wyraził nadzieję, że państwa UE wyciągną odpowiednie wnioski z sytuacji związanej ze szczepionką AstryZeneki. – Opanowanie, analiza dostępnych danych, ewentualne wdrażanie środków zaradczych – tak należy postępować. Kiedy w USA stwierdzono ok. 20 przypadków niskopłytkowości po otrzymaniu szczepionek BioNTechu/Pfizera i Moderny, to dokładnie je przeanalizowano i zamiast wstrzymywać szczepienia, wdrożono strategię minimalizującą ryzyko takich zdarzeń w wybranych grupach osób, głównie związaną z oceną prostego parametru, jakim jest liczba płytek krwi przed i po otrzymaniu dawki. Rozwiązano problem bez powodowania sensacji i społecznego niepokoju – zaznaczył ekspert.
Po czwartkowym oświadczeniu Europejskiej Agencji Leków, że szczepionka AstraZeneca przeciw COVID-19 jest bezpieczna i skutecznie chroni przed chorobą, wywoływaną przez koronawirusa, kolejne kraje decydują się na odwieszenie stosowania tego preparatu. Zrobiły to już m.in. Francja, Niemcy i Włochy, które wznawiają szczepienia preparatem AstraZeneca w piątek. Tego dnia preparat ponownie zacznie być podawany także w Portugalii. Podobną decyzję ogłosiła Hiszpania, ale tam szczepionka AstraZeneca wejdzie z powrotem do użytku dopiero w środę. W przyszłym tygodniu szczepienia tym preparatem ma wznowić także Holandia. Wznowienie w piątek szczepień AstraZeneką zapowiedziały również Litwa i Łotwa, a także Cypr i Bułgaria.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum