– Osoby, które rezygnują z przyjęcia szczepionki, sobie robią źle, ale dzięki temu inni mają szansę szybciej się zaszczepić – powiedział PAP prof. Włodzimierz Gut, wirusolog.
Prof. Gut wskazuje, że szczepienia przeciw COVID-19 w Polsce mają na razie charakter ochrony indywidualnej, bo żeby mówić o uzyskaniu odporności zbiorowej musi przechorować lub zostać wyszczepione 80 proc. populacji, a do tego jeszcze daleka droga.
Ci, którzy zrezygnowali ze szczepień, obawiając się wystąpienia niepożądanych odczynów poszczepiennych, zwłaszcza po przyjęciu preparatu firmy AstraZeneca, działają więc, zdaniem wirusologa, na własną szkodę. Mogli uchronić się przed zachorowaniem na COVID-19 albo przynajmniej przed ciężkim przebiegiem choroby. Szczepionka się jednak nie zmarnuje, bo w kolejce czekają chętni na przyjęcie preparatu.
Do tej pory po wykonaniu ponad 4,9 mln szczepień przeciw COVID-19, z czego blisko 1,7 mln drugą dawką, zgłoszono 5034 niepożądane odczyny poszczepienne (NOP), w większości łagodne.
– Warto porównać tę liczbę z ilością zgonów spowodowanych COVID-19, których jest w Polsce ponad 49 tys. i jeśli ktoś nie widzi różnicy, to mu gratuluję wyboru. Nie ma realnych przesłanek, żeby rezygnować ze szczepień – powiedział prof. Gut.
Z listą niepożądanych odczynów poszczepiennych można zapoznać się czytając ulotkę preparatu. – Należy jednak mieć na uwadze, że ulotka jest przygotowywana z dwóch powodów: ma charakter informacyjny, ale też zabezpiecza producenta przed konsekwencjami możliwych zdarzeń, o których uprzedzał. Należy też podkreślić, że nie wszystko, co jest napisane w ulotce, musi się zdarzyć. To dotyczy każdej szczepionki – powiedział prof. Gut.
W ulotce preparatu AstraZeneca napisane jest, że do najczęstszych objawów, które mogą wystąpić po szczepieniu, u więcej niż jednej na dziesięć osób należą: tkliwość, ból, ciepło, swędzenie lub siniaki w miejscu wstrzyknięcia, uczucie zmęczenia lub ogólne złe samopoczucie, dreszcze lub uczucie gorączki, ból głowy, mdłości, ból stawów lub mięśni. Są to zdaniem prof. Guta najczęściej objawy psychosomatyczne i ich wystąpienie nie powinno budzić obaw.
Jak informuje producent preparatu AstraZeneca u maksymalnie jednej na dziesięć osób mogą wystąpić: obrzęk lub zaczerwienienie w miejscu wstrzyknięcia, gorączka powyżej 38 st. C, wymioty lub biegunka. U maksymalnie jednej osoby na sto mogą wystąpić: senność lub zawroty głowy, zmniejszony apetyt, powiększone węzły chłonne, nadmierne pocenie się, swędzenie skóry lub wysypka.
– Wystąpienie po szczepieniu gorączki, które jest najczęstszym niepożądanym objawem poszczepiennym, nie powinno budzić zaniepokojenia. To sygnał, że organizm uruchomił układ immunologiczny, bo, mówiąc w uproszczeniu, organizm myśli, że trafił do niego patogen, któremu trzeba pokrzyżować plany – powiedział. Dodał, że najprościej wziąć wtedy tabletkę obniżającą temperaturę, co nie zaszkodzi przyjętej szczepionce.
Często zdarza się również, że osoby, które mają niskie ciśnienie krwi, mdleją po przyjęciu zastrzyku, co również zdaniem profesora nie powinno zniechęcać do przyjęcia szczepionki. Producent szczepionki AstraZeneca informuje, że natychmiast powinniśmy zgłosić się po pomoc medyczną, gdy po szczepieniu wystąpią objawy ciężkiej reakcji alergicznej. Reakcje mogą obejmować połączenie którychkolwiek z wymienionych objawów: uczucie omdlenia lub oszołomienia, zaburzenia rytmu serca, duszność, świszczący oddech, obrzęk ust, twarzy lub gardła, pokrzywka lub wysypka, nudności lub wymioty, ból brzucha.
Zdaniem prof. Guta alergia nie jest przeciwskazaniem do szczepienia przeciw COVID-19, ale poszczególne przypadki trzeba uzgadniać przed szczepieniem z lekarzem. – Przypadki wstrząsu anafilaktycznego odnotowano 60 razy po przyjęciu 30 mln dawek szczepionki Pfizer/BioNTech i to również nie stanowi rekomendacji do zaprzestania szczepień tym preparatem – powiedział wirusolog.
Zawsze natomiast, jego zdaniem, do lekarza należy się zgłaszać, jeśli czujemy, że dzieje się coś nietypowego, co zagraża naszemu zdrowiu i życiu. Niepożądane odczyny poszczepienne są rejestrowane, jeśli wystąpią po podaniu preparatu. Należy zgłaszać je do lekarza lub do Biura Rejestracji Leków. Dopiero po ich przebadaniu zostaje wydana rekomendacja, czy zaleca się zaprzestanie szczepień. Tak było w przypadku preparatu firmy AstraZeneca.
Po zgłoszeniu przypadków wystąpienia zakrzepicy u pacjentów, którzy przyjęli szczepionkę, niektóre kraje zawiesiły szczepienia, a sprawą zajęła się Europejska Agencja Leków (EMA). W czwartek Emer Cooke dyrektor EMA poinformowała, że szczepionka przeciw Covid-19 firmy AstraZeneca jest bezpieczna i skuteczna. Nie stwierdzono żadnych problemów z jakością lub konkretną serią szczepionki.
Nie udowodniono również związku między przyjęciem szczepionki a wystąpieniem epizodów związanych z zakrzepicą. EMA zapowiedziała, że zamierza nadal badać doniesienia dotyczące związku między zakrzepami krwi, a tym preparatem.
– Objawy wystąpienia zatorów są różne, zależnie w jakim obszarze występują: może to być spuchnięcie nogi, ocieplenie czy drętwienie jednej z kończyn, jeśli dotyczy zatoru w kończynach dolnych, ból w klatce piersiowej, jeśli mówimy o zatorowości płucnej, zaburzenia mówienia czy widzenia zapalenia nerwu twarzy, jeśli dotyczy mózgu. Trzeba pamiętać jednak, że z powodu zakrzepicy umiera na świecie 10 mln ludzi rocznie – powiedział prof. Gut.
Dodał, że różne były reakcje na informacje o incydentach zakrzepowych po podaniu szczepionki. Niektóre kraje europejskie wstrzymały szczepienia preparatem AstraZeneca. – W Polsce szczepienia nie zostały zawieszone, a np. Brazylia zadeklarowała wtedy chęć szczepień, bo pandemia to jest wyścig z czasem i sytuacja, w której każdy kraj musi podjąć indywidualną decyzję – powiedział prof. Gut.
Zdaniem wirusologa na razie kluczową sprawą jest dostępność szczepionek przeciw COVID-19 i dotrzymywanie terminów przez koncerny produkujące preparaty. W UE dopuszczone są szczepionki firm Pfizer/BioNTech, Moderna, AstraZeneca i od niedawna Johnson & Johnson. Na polskim rynku dostępne są na razie pierwsze trzy, preparat firmy Johnson&Johnson ma być dostępny od kwietnia.
– Pamiętajmy, że sytuacja wkrótce się zmieni, bo w kolejce do rejestracji czeka teraz ponad 70 szczepionek, z tego 22 są na etapie badań końcowych. Niedługo producenci będą występowali o ich dopuszczenie do użycia, a rynek producenta zmieni się w rynek konsumenta – powiedział.
Na razie jednak szczepionek brakuje, a liczba zakażonych rośnie. – Musimy więc hamować rozwój epidemii przez właściwe zachowania: nosić maseczki, zachowywać dystans i w miarę możliwości izolację i nie ma tu o czym dyskutować – powiedział prof. Gut.
RL/PAP/WM
Fot. archiwum