Dziś (02.03) rano w Lublinie wybuchł pożar bloku przy ulicy Wrońskiej 5B. To budynek z mieszkaniami komunalnymi i socjalnymi.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Pożar bloku przy ul. Wrońskiej 5B w Lublinie
Na szczęście nikt nie ucierpiał. Udało się ewakuować 7 osób, 5 wymagało pomocy medycznej. Do szpitala przetransportowano dziecko z objawami zatrucia dymem.
Budynek przy Wrońskiej nie nadaje się do ponownego zamieszkania.
– Byliśmy w sklepie i dostaliśmy telefon od rodziny, że pali się 5B i każdy zaczął przychodzić – mówi jedna z mieszkanek.
– Są tu dwie klatki, w każdej po osiem mieszkań. Jedna klatka całkowicie się spaliła. Do tej pory nie mogą dogasić, bo to jest słoma w środku. Tli się i cały czas bucha ogień. Ludzie ewakuowani, bo to wszystko idzie dachem – opowiadają świadkowie.
– O 10.20 otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze – mówi starszy kapitan Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. – Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że pożar rozprzestrzenił się na inne pomieszczenia. Panuje bardzo duże zadymienie w całym budynku. My ewakuowaliśmy z niego siedem osób. Pięciu osobom pogotowie ratunkowe udzieliło pomocy medycznej. Z tego jedna została przetransportowana do szpitala – było to dziecko. Wszystkie te osoby miały objawy zatrucia dymem. Następnie przystąpiliśmy do działań gaśniczych. Niestety pożar bardzo się rozprzestrzenił. Cała klatka schodowa jest zniszczona, zadymione mieszkania, więc tak naprawdę budynek nie będzie się nadawał do dalszego użytkowania – dodaje starszy kapitan Andrzej Szacoń.
– Spisali nas, ile osób mieszka itd., czy mamy gdzie mieszkać. Ewentualnie dadzą nam jakieś mieszkanie zastępcze na noc. Wejdzie inspekcja budowlana. Stwierdzą, czy po tamtej stronie w ogóle możemy mieszkać – relacjonują lokatorzy.
– Trzy rodziny, w sumie dziesięć osób, potrzebują zakwaterowania tymczasowego zabezpieczonego przez miasto – mówi Monika Głazik z biura prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin. – Osoby te otrzymają noclegi i pomoc w Centrum Interwencji Kryzysowej przy ul. Probostwo. Pozostałe osoby poszkodowane zatrzymają się u rodzin. Ponadto w pierwszej kolejności wolne lokale komunalne trafią do osób poszkodowanych w pożarze – deklaruje Monika Głazik.
– Kiedy się w końcu ktoś za to weźmie? – pytają mieszkańcy z ul. Wrońskiej. – Ściany odpadają, masakra jest w tych blokach. Nie można się doprosić administracji ani miasta żeby cokolwiek z tym zrobili. Tu też mieszkają normalni ludzie, których nie stać na to, żeby poszli do bloku za 800 zł czynszu. Nic nie chcą robić. Mieszkamy w takich slumsach, człowiek dba, ile może, ale tak się stało. Zostawili nas na pastwę losu. Nikt tutaj nic nie robi – dodają lokatorzy.
Na razie nie podano przyczyny pożaru. Trwa szacowanie strat.
TSpi / PrzeG
Fot. Krzysztof Radzki