Mija rok od wprowadzenia pracy zdalnej w związku z epidemią koronawirusa. Jak mówią specjaliści, mimo wcześniejszego entuzjazmu, część pracowników ma już dosyć wykonywania obowiązków służbowych w domu.
W tak zwanej ustawie covidowej z 2 marca ubiegłego roku zapisano, że w celu przeciwdziałania COVID-19 pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie czynności służbowych zdalnie.
– Na początku pracownicy byli zafascynowani pracą zdalną, była czymś nowym – mówi ekspert rynku pracy Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan. – Wielu pracodawców mówiło nam, że obserwują u pracowników podwyższony poziom motywacji i zwiększoną efektywność. Było to więc korzystne. Po upływie roku część pracowników jest zmęczona pracą zdalną. Pamiętajmy też, że część z nich dzieli swoją przestrzeń prywatną z dziećmi, które też uczą się zdalnie. Zaczyna im doskwierać brak kontaktu ze współpracownikami i brak bardzo wyraźnego podziału między pracą zawodową a życiem prywatnym.
Jak mówi Fedorczuk, doświadczenie wynikające z roku pracy zdalnej sprawiło, że część pracodawców skłania się lub wdraża pracę hybrydową: trochę zdalnie, a trochę w biurze. – Taki model łączy zalety pracy z domu z zaletami pracy w biurze – dodaje Fedorczuk. – Rozwiązanie to umożliwia ograniczenie ryzyka związanego z przenoszeniem wirusa. Przy tym umożliwia ono kontakt z biurem i podtrzymuje kulturę organizacyjną firmę i umożliwia swobodną wymianę myśli. Ma też walory pracy zdalnej związane z tym, że można zacząć prace trochę wcześniej albo trochę później, dostosować ją do własnych potrzeb. Nie ma przy tym poczucia pozostawienia samemu sobie ze swoimi zadaniami.
Praca zdalna nie jest rozwiązaniem całkowicie uniwersalnym. Według różnych szacunków, taką możliwość ma od 30 do 40 procent wszystkich pracowników w Polsce. – Nie wszyscy jednak faktycznie na tę pracę zdalną przeszli – uzupełnia Fedorczuk. – Pamiętajmy, że przejście na pracę zdalną nas zaskoczyło. W związku z tym polscy menedżerowie nie byli na to przygotowani. Pracodawcy nie byli też gotowi na myśl, że muszą zmienić nieco systemy motywacyjne i oswoić się z tym, że kierują pracownikiem, którego nie widzą. Nie mają więc nad nim bezpośredniego nadzoru. Wymaga to zaufania zarówno pracodawcy do pracownika, jak i w drugą stronę.
– Osoby szukające pracy oczekują obecnie możliwości przynajmniej częściowej pracy zdalnej – mówi prezes agencji zatrudnienia Tobea Magdalena Banks. – Większość kandydatów do pracy oczekuje, żeby była możliwość zarówno wykonywania jej w formie zdalnej, jak i w biurze. Daje mu to poczucie, że ma możliwość przyjścia do biura, aby się spotkać, natomiast jeżeli chce i potrzebuje pracować zdalnie, pracodawca jest otwarty na taką ewentualność. Pozwala to lepiej „żonglować” pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym
– Myślę, że pracodawcy teraz są bardziej otwarci na formułę pracy zdalnej – dodaje Banks. – Jest uelastycznienie, zwłaszcza jeśli chodzi o częściową możliwość pracy zdalnej. Część firm ma opracowane też procesy wdrożeniowe nowych pracowników w formule zdalnej.
Jak zauważają specjaliści, wśród osób pracujących wyłącznie zdalnie, można zaobserwować spadek wydajności.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w szczytowym momencie pracę zdalną świadczyło w Polsce 11 procent wszystkich pracujących.
ElKa / opr. ToMa
Fot. archiwum