Najsłynniejsza szkoła lotnicza w Polsce prezentowała dziś (10.03) swoją bazę sprzętową i dydaktyczną. Lotnicza Akademia Wojskowa w Dęblinie zorganizowała dzień otwarty – ze względu na pandemię w formie wirtualnej.
– Za pomocą mediów społecznościowych pokazujemy naszą codzienną działalność i ogromny potencjał placówki – mówi rzecznik prasowy dęblińskiej „Szkoły Orląt” major Marek Kwiatek. – Prezentujemy naszą chlubę, czyli flotę Akademickiego Centrum Lotniczego, to jest statki powietrzne, samoloty Diamond, śmigłowce Guimbal i Robinson. Następnie wszelkiego rodzaju laboratoria, symulatory: lotu, kontroli powietrznej, spadochronu, katapulty. Bardzo ważny jest Ośrodek Szkolenia Kondycyjnego, gdzie można zobaczyć nasze osławione specjalne lotnicze przyrządy gimnastyczne, czyli koło reńskie, żyroskop – opowiada.
– Można powiedzieć, że egzaminy wstępne nie są nawet takim początkiem początków, bo dopiero po przejściu za mury naszej Akademii wszystko się zaczyna. 6 razy w tygodniu podchorążowie mają zajęcia z wychowania fizycznego w oparciu o nasze obiekty: nowoczesny stadion, halę sportową, basen. Dodatkowo w ramach akademii działa wiele kół sportowych: piłki siatkowej, piłki nożnej, zapasów, tenisa stołowego. Jest bardzo dużo możliwości rozwoju – wypowiada się major Marcin Sztobryn, starszy wykładowca Ośrodka Szkolenia Kondycyjnego Lotniczej Akademii Wojskowej.
– Nasza druga nazwa, którą lubimy używać to „Szkoła Orląt: Szkoła wysokich lotów”, co do czegoś zobowiązuje. Chcemy, żeby tutaj trafili najlepsi z najlepszych, ludzie zarażeni pasją lotnictwa. Pragniemy pokazać te pasje – dodaje mjr Marek Kwiatek.
– Moja pasja zaczęła się chyba od najmłodszych lat, ponieważ jestem rodowitą Dęblinianką. Samoloty w moim życiu były obecne od zawsze – opowiada plutonowy podchorąży Natalia Ambroziak. – Już od dziecka patrzyłam, wiedziałam, co leci. Pasję rozwinęłam jeszcze w liceum lotniczym, które ukończyłam. W nim największe wrażenie zrobiły na mnie przede wszystkim loty szybowcowe i to było to, co przeważyło szalę. Jestem na 3. roku na specjalności „pilotaż samolotów transportowych”. Swoją przyszłość wiążę właśnie z tym zawodem, z pilotowaniem transportowych statków powietrznych – dodaje.
– Obecność tutaj jest na prawdę czymś wyjątkowym – mówi Mateusz Dziedzic, podchorąży z 2. roku. – Szczerze mówiąc, będąc jeszcze w szkole średniej, nie przypuszczałem, że w przyszłości będę mógł być w Szkole Orląt i zasiąść za sterami śmigłowca. Na początku nie mogłem uwierzyć w to, kiedy zobaczyłem pierwszy raz wyniki rekrutacji. Czasami łatwo jest osiąść na laurach, że skoro coś osiągnęliśmy, to na tym poprzestajemy. Tutaj jest trochę inaczej. Tutaj trzeba się zawsze edukować, kształcić, dążyć do tych celów jeszcze bardziej i zdobywać je na nowo każdego dnia – twierdzi.
– Bardzo mocno dotknęła nas pandemia. Musieliśmy zmienić cały system szkolenia – tłumaczy mjr Marek Kwiatek. – Staramy się prowadzić zajęcia w formie online, natomiast pewne rzeczy, czyli taka praktyczna nauka latania musi już być zachowana w formie dotychczasowych praktyk. Na pewno też naszym podchorążym nie jest łatwiej, ponieważ zostały ograniczone liczby wyjść i do minimum kontakty z osobami spoza uczelni. Na pewno nie jest łatwo. Aczkolwiek, co nas nie zabije, to nas wzmocni – wyjaśnia.
Jakie plany na najbliższe miesiące? – Już na dniach będzie oddany nowy stadion. Powiększa nam się zaplecze sportowo-kondycyjne, bardzo ważne w tych dniach, kiedy mamy skoszarowanych naszych studentów. Trwa też budowa kolejnego budynku. To będzie akademik połączony z salami wykładowymi, czyli taki budynek, który bardzo nam tu pomoże. Nasza infrastruktura będzie się poszerzała – odpowiada Marek Kwiatek.
Ze względu na specyfikę dęblińskiej uczelni dokumenty na studia wojskowe można składać do końca marca. Potem kandydatów czekają badania medyczne, testy sprawnościowe oraz rozmowa kwalifikacyjna.
ŁuG / WT
Fot. archiwum