Jest akt oskarżenia w sprawie przywłaszczenia przedmiotów znalezionych w kościele we Włostowicach w szkatułce księżniczki Teresy Czartoryskiej. Szkatułkę przypadkiem odkryto w jednym z filarów kościoła w grudniu 2020 roku.
CZYTAJ: Puławy: odnaleziono wota po tragicznie zmarłej księżniczce Teresie Czartoryskiej
Akt oskarżenia dotyczy czterech osób. To byli pracownicy firmy budowlanej, którzy przeprowadzali remont we włostowickim kościele. – Trzej oskarżeni przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia zgodne z naszymi ustaleniami – mówi szef Prokuratury Okręgowej w Puławach, Grzegorz Kwit: – Działając wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dokonali przywłaszczenia ujawnionych podczas remontu kościoła pod wezwaniem św. Józefa we Włostowicach dóbr o szczególnym znaczeniu dla kultury, w postaci: srebrnej nóżki od drewnianej szkatułki, złotego krzyżyka, dwóch medalionów, medalionu z motywem krajobrazu, pierścionka z kryształowym oczkiem.
CZYTAJ: Puławy: zarzuty za kradzież dóbr księżnej Izabeli Czartoryskiej
Początkowo zarzuty przywłaszczenia tych przedmiotów usłyszał również szef firmy budowlanej, która przeprowadzała w kościele remont. Mężczyzna został jednak oczyszczony z zarzutów, bo śledczy stwierdzili, że nie miał on nic wspólnego ze sprawą.
– To nie tylko zwykła kradzież – mówi lubelski wojewódzki konserwator zabytków Dariusz Kopciowski: – To jest zamach na nasze dobro narodowe. Te przedmioty mają jakąś tam wartość materialną, ale przede wszystkim historyczno-sentymentalną. Znamy działalność księżnej Izabeli Czartoryskiej. Ci, którzy ukradli, nie zdawali sobie pewnie sprawy z tego, co kradną. Natomiast jeśli ktoś wie, kim była Izabela Czartoryska, zna historię rodziny Czartoryskich, jej pobytu w Puławach i tego, co dla kultury narodowej księżna Izabela zrobiła, to rzeczywiście można to uznać za zamach na dobra kultury narodowej.
Szkatułkę odkryto przypadkiem w jednym z filarów kościoła w grudniu 2020 roku. Nikt nie wiedział, że księżna Izabela Czartoryska ukryła osobiste przedmioty po tragicznie zmarłej córce: – Znalezienie tych rzeczy to był przypadek – mówi proboszcz parafii, ks. Waldemar Stawinoga: – W filarze jest specjalna skrytka, w której te rzeczy były włożone. Odkrycie wynikło właściwie z pomyłki pracowników. Zgodnie z projektem, mieli zacząć kuć w innym miejscu, a że zaczęli tutaj, to do tego się dostali. Gdyby nie ich pomyłka, pewnie by tego nie znaleźli.
Obecnie przedmioty znajdują się pod opieką lubelskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Znalezione przedmioty to pamiątki po Teresie Czartoryskiej która zmarła w 1780 roku w wyniku poparzeń, gdy od kominka zapaliła się jej suknia.
Oskarżonym o przywłaszczenie przedmiotów mężczyznom grozi do 10 lat więzienia.
MaTo (opr. DySzcz)
Fot. archiwum