Wypalanie traw to „mikrokatastrofa ekologiczna”. Zagraża przyrodzie, zwierzętom i ludziom

wypalanie trwa 2020 03 19 085001 1140x570 2021 03 29 181742

Okres początku wiosny to czas sprzątania na działkach, polach, łąkach i przydomowych ogródkach. To także czas, kiedy obserwowane jest zjawisko wypalania traw, chwastów i pozostałości po jesiennych zbiorach. Choć wypalanie jest zakazane i karane, to wciąż jest nagminnym procederem, który nie tylko szkodzi przyrodzie, ale i zagraża ludzkiemu życiu, zdrowiu i mieniu.

– Statystyki pokazują, że proceder ten nadal dominuje – mówi młodszy brygadier Paweł Rawski, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Biłgoraju. – W roku 2020 na terenie powiatu biłgorajskiego odnotowaliśmy 73 pożary związane z wypalaniem traw, co w odniesieniu do wszystkich powstałych pożarów, w liczbie 256, stanowi około 30 procent. A więc praktycznie 1/3 wszystkich pożarów związana jest z pożarami traw. Do tej chwili na terenie naszego powiatu odnotowaliśmy cztery zdarzenia związane z wypalaniem traw na nieużytkowanych powierzchniach rolniczych. W polskim społeczeństwie ciągle panuje przekonanie, że poprzez wypalanie traw gleba jest lepiej przygotowana do późniejszego plonowania.

– Wypalanie traw to niszczenie całego ekosystemu – tłumaczy Marek Konopka, pełniący obowiązki kierownika Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Biłgoraju. – Po pożarze wyparowuje większość związków azotu, natomiast bogaty w fosforany i związki potasu popiół często jest rozwiewany przez wiatr, pozostawiając glebę nie tylko wypaloną, ale i wyjałowioną. Pożar traw śmiało można nazwać mikrokatastrofą ekologiczną, która niejednokrotnie może wywołać skutki w skali makro. Ogień niszczy nie tylko rośliny. Górna warstwa gleby zawiera mnóstwo mikroorganizmów, które giną w wysokiej temperaturze. W pożarze życie tracą również mrówki, dżdżownice, biedronki, pszczoły, pisklęta ptaków mających swoje tereny lęgowe na łąkach, czy nawet większe zwierzęta: jeże, zające i sarny. 

– Takie pożary rozprzestrzeniają się bardzo szybko, szczególnie przy dużym wietrze – mówi Jan Małysza, komendant gminny w gminie Biłgoraj i naczelnik OSP w Soli. – Jak gasimy, to po prostu nie możemy pojechać gdzieś indziej i ratować życia. W czasach covidowych już byliśmy wzywani do zdarzeń medycznych, czyli do zatrzymania akcji krążenia. Wtedy, kiedy pojedziemy ze sprzętem do trawy, nie pojedziemy do osoby z zatrzymaniem krążenia i taka osoba może po prostu zginąć. 

– Wypalanie traw jest karalne – zaznacza młodszy aspirant Joanna Klimek, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Biłgoraju. – Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie przyrody, a także Kodeksu wykroczeń, kara, jaka grozi za wypalanie traw, to kara aresztu lub grzywny nawet do 5 tysięcy złotych. W przypadku, gdy ogień niebezpiecznie się rozprzestrzeni i zagrozi zdrowiu lub życiu wielu osób i spowoduje duże straty materialne, można trafić do więzienia nawet na 10 lat. W przypadku śmierci człowieka lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu wielu osób sprawca podlegać będzie karze pozbawienia wolności nawet do lat 12. 

– Apelujemy do wszystkich rolników, działkowców i innych osób, które w ten sposób czyszczą swoje place, pola czy łąki – nie wypalajcie traw! Jest z tego więcej szkód niż pożytku – podkreśla młodszy brygadier Paweł Rawski.

Zdarza się także, że w pożarach traw życie i zdrowie tracą zarówno sprawcy wypalania, jak i strażacy czy ratownicy.

TsF/WM

Fot. archiwum

Exit mobile version