Adam Niedzielski: Trzecia fala pandemii jest silniejsza, niż ktokolwiek przypuszczał

niedzielski 2021 04 03 213008

Minister zdrowia przyznał, że nigdy nie wróci świat znany sprzed pandemii. – Część z nas już zawsze będzie używała maseczek i będzie trzymała dystans w obawie przed zakażeniem – powiedział Adam Niedzielski.

W jego opinii należy być świadomym, że nie jest to ostatnia pandemia i – jak zaznaczył – pora oswajać się z tą myślą. Jak mówił, pokolenie dzisiejszych 50- i 40-latków będzie do końca swoich dni żyło w stanie zagrożenia epidemicznego, ponieważ epidemii będzie już tylko więcej i będą one coraz bardziej niebezpieczne.

Niedzielski, komentując aktualną sytuację epidemiczną w kraju, przyznał, że trzecia fala jest silniejsza, niż ktokolwiek przypuszczał. Ocenił, że w okolicach świąt powinien nastąpić szczyt zakażeń. Potem – jak wskazał – za 7-10 dni nadejdzie szczyt hospitalizacyjny. – Następnie niestety będziemy mieli do czynienia ze wzrostem zgonów, które będą tego konsekwencją – powiedział w wywiadzie dla portalu TVN24. Zapewnił, że sprzęt, łóżka oraz respiratory nie są największym problemem w walce z koronawirusem.

Szef resortu zdradził, że obawia się świąt Wielkanocy; najbardziej tego, że ludzie ruszą w odwiedziny do rodzin i osób, których dawno nie widzieli. Jak jednak dodał, mimo tych obaw, rząd nie zdecydował się na wprowadzenie zakazu przemieszczania się, choć taki scenariusz był rozważany. Przekonywał, że nie zapadła także decyzja o godzinie policyjnej, o której w czwartek mówił główny doradca Rady Medycznej przy premierze prof. Andrzej Horban.

– Uważam, że większy powód do zrezygnowania z odwiedzin to jest ponad 600 zgonów dziennie. To te liczby wpływają bardziej na decyzje ludzi niż zakazy i nakazy. Polityka rządu jest dziś taka, że gdy pojawia się przestrzeń do wprowadzenie obostrzeń, to my je wprowadzamy, a gdy pojawia się jakakolwiek przestrzeń na luzowanie, na to, żeby dać chociaż odrobinę normalności, to my będziemy to ryzyko podejmowali. Uważam, że biorąc pod uwagę, jak bardzo te nastroje falują, to podejmujemy decyzje generalnie wyważone – podkreślił.

Zapewnił przy tym, że nie chodzi o politykę, lecz o skuteczność wprowadzanych obostrzeń. Tłumaczył, że restrykcje nie działają już tak skutecznie, jak przed rokiem, kiedy społeczeństwo stosowało się do hasła: „zostań w domu”. – Jak ja wprowadzę jutro godzinę policyjną, to pojutrze ludzie masowo wyjdą w proteście na ulicę. I liczba zakażeń wzrośnie. Nastrój społeczny jest dziś taki, że wystarczy pretekst – a takim byłyby ostrzejsze restrykcje – żeby ulice zapełniły się protestującymi. Wtedy tracimy kontrolę nad tym, kto i kiedy się zaraża – mówił minister.

Niedzielski podkreślił, że sam jest zwolennikiem odwoływania się do racjonalności, argumentacji, pokazywania pewnych dobrych wzorców. – Jeżeli teraz, w okresie świąt, ludzie zostaliby w domach, przeczekali te kilka kolejnych dni w otoczeniu tylko swoich domowników, to ta fala w ciągu dwóch tygodni wygasłaby. Niestety przekonywać jest coraz trudniej. Tu naprawdę niewiele trzeba, żeby postawić tamę – zwrócił uwagę.

Minister zdrowia odniósł się także do zamieszania związanego z rejestracją na szczepienia 40-latków. Jak tłumaczył tego dnia, gdy zapadła taka decyzja, był na Śląsku, rozwiązując problem bazy szpitalnej. – Wydarzył się błąd komunikacyjny. Uważam, że powinniśmy dobrze zakomunikować uruchomienie zapisów na szczepienie osób 40+, które w styczniu zadeklarowały taką chęć, nim z tymi zapisami ruszyliśmy. Na to nałożyły się problemy, o których mówił sam minister Dworczyk – wyjaśnił.

Niedzielski wyraził również nadzieję, że dzięki przyspieszeniu akcji szczepień, przed wakacjami w Polsce uda się osiągnąć „coś w rodzaju odporności populacyjnej”.

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. archiwum

Exit mobile version