Niedzielny pożar lasu na terenie Nadleśnictwa Włodawa był największym takim zdarzeniem w tym roku w regionie. Ogień pochłonął przeszło 33 ha powierzchni.
– Jeszcze w piątek mieliśmy znikome zagrożenie pożarowe w centralnej i południowej części lubelskiej dyrekcji, zaś na terenie nadleśnictw zlokalizowanych na północy takiego zagrożenia nie było wcale – mówi Tomasz Przytocki, specjalista Straży Leśnej ds. ochrony przeciwpożarowej.
Dwa dni słonecznej pogody z wyższymi temperaturami powietrza w połączeniu z porywistym wiatrem wystarczyły, by sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie.
CZYTAJ: Ogromny pożar lasu. To mogło być podpalenie
– Tak naprawdę w ciągu kilkunastu godzin odnotowaliśmy gwałtowny wzrost zagrożenia pożarowego w lasach całej dyrekcji – zauważa Przytocki.
W Nadleśnictwie Włodawa w szczytowym momencie pożaru lasu, ogień zajmował 1 ha powierzchni leśnej w tempie ok. 10 sekund. Na szczęście, dzięki sprawnym działaniom udało się opanować sytuację. W walce z żywiołem uczestniczyło ponad 20 zastępów państwowych i ochotniczych straży pożarnych, pracownicy nadleśnictwa i policjanci. Teraz trwa szacowanie strat.
CZYTAJ: Pożary traw na Lubelszczyźnie. Ok 50 interwencji w jeden dzień
Z ogniem walczono również w lasach Nadleśnictwa Józefów, a także w leśnictwach Kopanina i Lipniak położonych w graniach Nadleśnictwa Lubartów.
Pożary zarejestrowane we wszystkich nadleśnictwach lubelskiej dyrekcji przez cały miniony rok objęły swoim zasięgiem powierzchnię ponad 116 ha.
TSpi / GRa
Fot. Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej