Niszczejące hangary po przedwojennej fabryce samolotów Plagego i Laśkiewicza przy ul. Wrońskiej w Lublinie zyskają nowe życie. Trwa rewitalizacja, która przywróci im historyczny charakter. Będzie tutaj też minimuzeum, do którego trafią modele produkowanych przed laty samolotów.
– Zakłady Plage i Laśkiewicz początkowo były warsztatem mechanicznym. Zajmowały się też budową kotłów – mówi Dariusz Kopciowski, Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków. – I te zakłady, jako pierwsze w odrodzonej Polsce, podjęły produkcję samolotów. Mieściły się przy ul. Fabrycznej 26 w Lublinie. To była bardzo duża fabryka – zajmowała powierzchnię 13 hektarów. Cieszę się, że na terenie województwa lubelskiego przybędzie kolejny wyremontowany zabytek techniczny.
– Nie można zapominać, że to ostatni relikt tej zabudowy. W dalszym ciągu jest zabudowa ulicy Wrońskiej, ale przekształcona, bowiem pierwotnie przy tym hangarze znajdował się budynek z wieżą obserwacyjną – dodaje Dariusz Kopciowski.
– Ta fabryka powstała zaledwie kilkanaście lat po pierwszym locie człowieka na maszynie cięższej od powietrza. Dla ówczesnych ludzi było to niesamowite zjawisko. Wcześniej zakład produkował kotły i sprzęt do gorzelnictwa, to przejście do technologii wówczas supernowoczesnej było naprawdę dużym wyzwaniem – stwierdza Andrzej Stachyra, emerytowany pracownik PZL-Świdnik i prezes Fundacji Lotniczy Lublin.
– Budynek był obity blachą. Samo odkrycie było prawie archeologiczne, bo ukazały się elementy architektoniczne, których wcześniej nie widzieliśmy. Szkoda tylko, że otoczenie się zmieniło. Nie ma już pasa startowego, budynek jest na skarpie, a był na środku placu manewrowego – stwierdza Jacek Wożniak, prezes firmy Elmaks i pasjonat historii lotnictwa. – Staramy się jednak, aby budowla miała charakter lotniczy. Będą imitacje bram lotniczych i okien. Budynek będzie iluminowany. Z dużym pietyzmem odtwarzamy elementy architektoniczne oraz układ okien i drzwi, który był w fabryce.
– Lubelska fabryka szybko „dociągnęła” do poziomu technologicznego ówczesnej Europy. Na początku produkcja była oparta o licencje. A potem następuje era polskich konstrukcji, która trwa do II wojny światowej – opowiada Andrzej Stachyra. – Wizytówką firmy był samolot Lublin R.XIII. Była to konstrukcja bardzo udana, sprawdzała się jako samolot obserwacyjny dla wojsk lądowych i bardzo atrakcyjnie wyglądała.
– Trudno sobie wyobrazić, że przed wojną był to największy zakład pracy Lublina. W 1939 roku pracowało tu ponad 1200 ludzi – opowiada Jacek Wożniak. – Przyszłość wojenna fabryki była smutna. Najpierw był tu obóz jeniecki dla żołnierzy polskich, później obóz przejściowy dla Żydów. A po wojnie były tu zakłady napraw maszyn rolniczych.
– Lublin powinien być dumny, że ma taką przeszłość. WSK PZL-Świdnik nie urodziło się w „szczerym polu”, tylko odziedziczyło kadrę po fabryce Plage & Laśkiewicz – dodaje Jacek Wożniak.
Remont elewacji budynku zakończy się do 19 czerwca. Data nie jest przypadkowa. 19 czerwca 1921 roku pierwszy wyprodukowany w Lublinie samolot wzbił się w powietrze.
LilKa / opr. ToMa
Fot. Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków / archiwum