W sobotę, 10 kwietnia wejdzie w życie zmiana w przepisach kodeksu wykroczeń dotycząca zwierząt, w szczególności psów. Dodatkowy paragraf wprowadza mandat w wysokości 500 złotych.
– Artykuł 77 paragraf 1 Kodeksu wykroczeń obecnie mówi, że „niezachowanie zwykłych lub nakazowych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia” zagrożone jest mandatem w wysokości od 50 do 250 złotych – tłumaczy rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie komisarz Andrzej Fijołek. – Jeżeli nie zachowaliśmy nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu swojego zwierzęcia i ono na przykład kogoś pogryzło albo chciało ugryźć, wówczas właściciel albo osoba sprawująca opiekę nad tym zwierzęciem, mogła być ukarana mandatem do 250 zł.
– We wspomnianym artykule pojawił się dodatkowy paragraf, wprowadzony przez nowelizację rządowego rozporządzenia z 26 marca 2021 roku – mówi komisarz Fijołek. – Według niego stworzenie przez zwierzę zagrożenia zdrowia lub życia dla innych osób będzie karane mandatem do 500 zł. Niezależnie więc, czy pies jest na smyczy, czy jest puszczony luzem i inne osoby będą się bały jego zachowania, tego, że nagle do nich podbiegnie i będzie agresywne, wówczas właściciel czy osoba aktualnie sprawująca opiekę nad psem będzie odpowiadała z tego nowego paragrafu.
– Osobiście jestem zwolennikiem wysokich kar za nieodpowiedzialność właścicieli psów, szczególnie gdy chodzi o bezpieczeństwo – mówi Andrzej Jaworski z grupy Lublin z Psem. – Martwi mnie jednak w tym przepisie to, że pojawia się element uznaniowości. Czyli o tym, czy zachowanie zwierzęcia jest niebezpieczne, czy nie, będzie decydował policjant. A funkcjonariusze to przecież są tylko ludzie. I dla policjanta, który posiada psy i zna ich „mowę”, zachowanie danego zwierzęcia nie będzie stwarzało zagrożenia. Natomiast inny w takim samym przypadku uzna, że takie zagrożenie istnieje i będzie chciał ukarać właściciela mandatem. To jest dla mnie słabe. Przepisy powinny być skonstruowane tak, żeby „a” było „a”, a „b” było „b”.
– Ten paragraf mógłby być stosowany w momencie, gdy właściciel dużego psa nie umie go odwołać i na przykład pies, widząc grające w piłkę dzieci, biegnie do tej piłki, żeby się pobawić – dodaje Jaworski. – A kiedy właściciel nie jest w stanie zapanować nad tym zwierzęciem, stwarza realne zagrożenie dla życia lub zdrowia innego człowieka.
– Czytałem, że taka kara może grozić za brak kagańca, ale zakładam, że dotyczy to wyłącznie psów, które są na liście ras niebezpiecznych. Chociaż lista ta jest skonstruowana w sposób wadliwy, bowiem zgodnie z nią, ktoś, kto ma psa bez rodowodu, ma de facto kundla, który może być w typie jednej z ras niebezpiecznych, ale nie obowiązuje go ten przepis – uważa Jaworski.
– Przede wszystkim chodzi o to, żeby osoba, która sprawuje kontrolę nad psem, rzeczywiście tę kontrolę miała. Aby nie było takiej sytuacji – bez względu czy zwierzę jest na smyczy, czy nie – zachowuje się ono, jak chce, jest agresywne i przechodnie czy dzieci boją się jego zachowania. A od tej pory będzie to dodatkowo karane – uzupełnia komisarz Fijołek.
Przepisy Kodeksu wykroczeń nie regulują tego, czy pies powinien chodzić w kagańcu, czy na smyczy w miejscu publicznym. Każde miasto czy gmina może mieć swoje obostrzenia. Niezależnie jednak od tego, gdzie spuścimy psa ze smyczy, gdy nasz pupil stworzy zagrożenie, grozi nam mandat do 500 złotych.
Jak zaznacza komisarz Andrzej Fijołek, na liście psów niebezpiecznych znajduje się kilkanaście ras, m.in. rottweiler, owczarek kaukaski czy buldog amerykański. Niemal w każdym miejscu w Polsce psy, znajdujące się na tej liście, muszą chodzić nie tylko na smyczy, ale i w kagańcu.
ElKa / opr. ToMa
Fot. pixabay,com