Widzimy zmianę wśród Polaków i rozwój świadomości ekologicznej, gorący sprzeciw, żebyśmy zostawili naszym dzieciom planetę w stanie zdegradowanym – powiedział w środę podczas panelu „Przyszłość zaczyna się dziś. Polityka energetyczna Polski 2040” minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka.
Podczas panelu na szczycie klimatycznym Togetair Kurtyka podkreślił, że w ramach polityki energetycznej Polski kraj ma przed sobą 20 lat na mobilizację wykorzystania środków tam, gdzie są one najbardziej potrzebne w transformacji energetycznej i gospodarczej.
– To jest możliwe, ale skala tego wyzwania będzie ogromna – jak budowa całego systemu gospodarczego – ocenił minister. – Widzimy zmianę wśród Polaków, ogromną zmianę, rozwój świadomości ekologicznej, gorący sprzeciw, żebyśmy zostawili naszym dzieciom planetę w stanie zdegradowanym – dodał.
Dyrektor generalny UN Global Compact w Polsce Kamil Wyszkowski, odnosząc się do pytania o degradującą Ziemię działalność człowieka, powiedział, że „nie wiemy, ile wytrzyma nasza planeta”. Przypomniał jednocześnie, że reprezentowana przez niego Organizacja Narodów Zjednoczonych w 1979 r. zwróciła formalnie uwagę, „że się przegrzewamy”. Wystąpienie to było poprzedzone, według Wyszkowskiego, dwudziestoma latami badań naukowych dotyczących wzrostu temperatur.
– ONZ upomina się też o konsensus naukowy wokół tego zagadnienia, nie ma alternatywnej teorii nt. wzrostu temperatur. Mamy też absolutną jasność co do tego, co ludzie powinni z tym zrobić – powiedział Wyszkowski. Przedstawiciel ONZ zaapelował też o „porządną edukację klimatyczną na wszystkich poziomach”. Zaznaczył, że w 2020 r. 78 proc. Polaków uważało, iż mamy do czynienia z negatywnymi zmianami klimatycznymi, którymi powinni się zająć decydenci na różnych poziomach.
Przewodniczący rady głównej Business & Science Poland Tomasz Chmal ocenił, że obecnie mamy do czynienia z rewolucją przemysłową. Jak wskazał, dotyczy ona wszystkich sektorów gospodarki, nie tylko energetyki. Zdaniem Chmala determinacja Komisji Europejskiej w zakresie zielonej transformacji jest bardzo duża, stąd m.in. duże środki europejskie zarówno na badania i rozwój, jak i na dopłaty, systemy wsparcia dla zielonych inwestycji i firm.
– Opinia publiczna, europejska, konsumenci, są absolutnie przekonani co do tego, że taką transformację należy przeprowadzić i prędzej czy później będą chcieli kupować produkty, które będą w 100 proc. zielone – ocenił Chmal i dodał, że trend ten ma charakter globalny, jest również dostrzegany przez USA i Chiny.
Wskazał, że taktyka tzw. greenwashingu, czyli pozorowanych i jedynie deklaratywnych działań proekologicznych firm chcących być uznanymi za zielone, jest obecnie rozpoznanym przez UE problemem, przeciw któremu podejmowane są działania. Ma w tym pomóc m.in. ubiegłoroczne rozporządzenie unijne mające doprowadzić do stworzenia listy firm, branż, które – po spełnieniu szeregu warunków – uzyskają dostęp do preferencyjnych kredytów i będą mogły otrzymywać finansowanie.
Główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski wskazał natomiast, że prawdziwa zeroemisyjność oznacza, iż „każdy konsument, każdy z nas powinien być zeroemisyjny”. Zdaniem Czyżewskiego „problem jest taki, że dzisiaj nie ma możliwości przestawienia się szybko z produktów, które konsumujemy, do których zużywana jest energia, na zupełnie zeroemisyjne produkty. Do tego potrzebny jest czas”.
Jak ocenił przedstawiciel Orlenu, w kwestiach zmian klimatu potrzebny jest także konsensus społeczny, a państwo musi być włączone w proces jego budowania. Czyżewski przypomniał też, że Orlen zadeklarował zeroemisyjność do 2050 roku, jednak tempo dochodzenia do niej zależy od tego, jak społeczeństwo będzie się zmieniać, jaki będzie stan wiedzy na ten temat.
RL/PAP/WM
Fot. PAP/Rafał Guz