W pięknej scenerii pałacu w Cieleśnicy w gminie Rokitno w powiecie bialskim trwają zdjęcia do thrillera psychologicznego „Maszyna Goldberga”. Akcja filmu rozgrywa się w czasach pandemii, jednak – jak mówią twórcy – nie jest to film stricte o pandemii
– Pandemia nas otacza i jest kontekstem, w którym wszystko to się rozgrywa – mówi reżyser i scenarzysta filmu Jarosław Sokół: – Film jest alegoryczną opowieścią o grupie ludzi zamkniętych właśnie z powodu pandemii. Pandemia jest w tle, a film jest o strachu. Do czego może doprowadzić strach ogólnie pojęty? Tutaj mamy strach konkretny – przed zarażeniem. Opowieść jest o grupie w międzynarodowym zarządzie firmy telekomunikacyjnej, która spotyka się na wyjazdowym posiedzeniu biznesowym i z powodu kwarantanny musi spędzić ze sobą dwa tygodnie. Ludzie ci muszą się skonfrontować z własnymi biografiami, celami na przyszłość. To są takie dwa tygodnie, podczas których doznają pewnego kryzysu w życiu osobistym, zawodowym, uczuciowym.
– Pandemia stała się czymś nieodłącznym naszego życia, czymś nieodgadnionym, innym – mówi teatrolog i dziennikarka radiowa Małgorzata Kron: – A coś, co jest inne, coś, co budzi strach, zawsze było dużą pożywką dla sztuki. Warto byłoby pamiętać, że bardzo wiele ważnych dzieł powstało także z powodu epidemii i pandemii.
– W filmie gram Luigiego, dyrektora ds. marketingu – mówi aktor Jan Butruk: – Jest on Włochem. To postać, której zależy na przejęciu władzy. Próbuje robić wszystko, żeby ostatecznie to on mógł rządzić wszystkimi. Chciałby „wygryźć” szefa, znaleźć się na jego miejscu, a jego samego wyrzucić z pracy.
– W filmie gram postać Li – mówi aktorka Anna Fam: – Jest ona jedyną osobą, która nie pracuje jeszcze w tej firmie, ale jest związana z inną kluczową postacią. Jestem outsiderką. Wszyscy są ze sobą połączeni, a ja jako jedyna jestem z doskoku. To ma być dla niej zmiana życia, taki game changing point. Ona robi to z przyczyn osobistych, z powodu miłości.
– Ludzie ci spotykają się po to, żeby opracować strategię dalszego rozwoju na nowe czasy, czasy, które nastąpią po pandemii, po tym kryzysie, którego teraz wszyscy doświadczamy – mówi Jarosław Sokół: – To jest dzisiaj naczelne pytanie: co będzie potem? Widzimy, że światło w tunelu już się pojawia i zastanawiamy się, jak będzie ten świat wyglądał. Film jest w języku angielskim, tak, że raczej nie jest przeznaczony w pierwszej kolejności na polski rynek. Obsada jest dość międzynarodowa.
– Zdjęcia odbywają się głównie w samym pałacu – mówi producent filmu Jerzy Nagórski: – We wnętrzach, w parku, który otacza pałac w Cieleśnicy, i na lokalnych drogach dojazdowych: do Janowa Podlaskiego, Pratulina.
– Szczerze mówiąc, od początku, kiedy 10 lat temu, zakupiliśmy wtedy jeszcze zrujnowany pałac, marzyłam sobie po cichu, że może mógłby kiedyś stać się planem jakiejś realizacji filmowej – mówi prezes firmy zarządzającej pałacem z Cieleśnicy Barbara Chwesiuk: – Bardzo nas to cieszy, bo jest to dla nas dość ciekawe doświadczenie, sporo się dzieje. Myślę, że samemu miejscu to też dobrze zrobi, bo zawsze jest to jakaś promocja samego pałacu, okolicy i regionu.
Polscy widzowie będą mogli obejrzeć film jesienią tego roku podczas festiwali filmowych.
MaT (opr. DySzcz)
Fot. nadesłane / Małgorzata Tymicka