Krzysztof Krawczyk spoczął na cmentarzu w podłódzkich Grotnikach. Ciało muzyka zostało złożone w grobie po mszy pogrzebowej w archikatedrze w Łodzi. Pogrzeb artysty miał charakter państwowy. Piosenkarz zmarł 5 kwietnia – w Poniedziałek Wielkanocny – w wieku 74 lat.
W Grotnikach żegnały artystę tłumy. Oprócz rodziny i przyjaciół na miejscowy cmentarz przyszli sąsiedzi wokalisty. Do małej leśnej nekropolii przybyło ponad tysiąc osób. W ceremonii pożegnania artysty wziął też udział premier Mateusz Morawiecki.
Kiedy samochód z trumną Krzysztofa Krawczyka wjeżdżał do położonej w podłódzkich lasach miejscowości Grotniki, gdzie mieszkał artysta, ci jego sąsiedzi, którzy nie poszli na cmentarz wyszli przed domy, aby chociaż w ten sposób pożegnać wokalistę. Niektórzy przygotowali nawet napisy m.in. „Żegnaj Krzysiu”. Na długo przed rozpoczęciem ceremonii ludzie gromadzili się na okalających leśny cmentarz pagórkach.
Biskup pomocniczy senior z diecezji częstochowskiej Antoni Długosz, który znał zmarłego od 40 lat, rozpoczął ceremonię pogrzebową na cmentarzu cytatem z wielkiego przeboju artysty. – Cóż wart jest dziś niewczesny żal, że los wziął to, co dał – przypomniał fragment tekstu piosenki duchowny. – Stoimy dziś przy trumnie wielkiego piosenkarza, artysty, kolorowego trubadura i polskiego Elvisa Presleya, człowieka, który był legendą już za życia, Krzysztofa Krawczyka – podkreślił bp Długosz. – Śmierć jest częścią życia, dlatego, chociaż nasze serca napełnia, jesteśmy pewni, jako chrześcijanie, że życie naszego przyjaciela Krzysztofa nie skończyło się. Ono się tylko zmieniło – zaznaczył. – Gdzieś na niebiańskich scenach Krzysio już śpiewa – powiedział bp Długosz.
Na pożegnanie artysty do Grotnik przyjechał także premier Mateusz Morawiecki, który tak o artyście napisał na Twitterze: – „Chciałem pięknie żyć, garściami życie brać” – tak też w naszych oczach żył wielki artysta Krzysztof Krawczyk. Jego śmierć wywołała smutek wielu z nas. Chyba nie ma osoby w Polsce, która nie zna Jego twórczości. Dziękujemy za nią. Spoczywaj w pokoju – tak pożegnał wokalistę Mateusz Morawiecki, który na pogrzeb przybył w towarzystwie małżonki. Na koniec ceremonii premier zapalił znicz przy grobie Krzysztofa Krawczyka.
Uroczystości pogrzebowe Krzysztofa Krawczyka rozpoczęły się w południe, 10 kwietnia w łódzkiej archikatedrze. Wokalistę oprócz rodziny żegnali jego przyjaciele, znajomi oraz przedstawiciele władz państwowych i lokalnych. Ze względu na pandemię w uroczystościach wewnątrz świątyni mogło wziąć udział tylko 75 osób, ale na zewnątrz zgromadziły się setki wielbicieli twórczości artysty.
CZYTAJ: Krzysztof Cugowski o Krzysztofie Krawczyku: To jedna z największych postaci naszej sceny muzycznej
Rozpoczynając mszę świętą, metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś nawiązał do talentu wokalisty który – jak stwierdził – „był darem Bożym”. – Dziś nasze „dziękuję” wypowiadamy wobec pana Krzysztofa Krawczyka. Dziękujemy za jego życie i twórczość. Za to, że Pan był jego pieśnią i Zbawcą tej pieśni – mówił duchowny.
Biskup pomocniczy senior diecezji częstochowskiej Antoni Długosz w kazaniu zwrócił uwagę, że Krawczyk był „nie tylko artystą wielkiego formatu”, ale także „człowiekiem dla drugiego człowieka”. – Zaświadczał o tym każdy, który kiedykolwiek się z nim spotkał. Wielki artysta i jednocześnie jak najprościej możemy powiedzieć „równy chłop”. Krzysztof był zwyczajnie po ludzku dobry. Śpiewał: „chciałem dać coś dobrego. Dałem tylko siebie”. Dałeś całego siebie, drogi Krzysztofie – powiedział.
CZYTAJ: Zmarł Krzysztof Krawczyk
Dodał, że dla wokalisty scena była „ołtarzem sztuki, a widzowie – najwyższym audytorium”. – Nigdy nikomu nie złorzeczył ani nie narzekał. Wręcz przeciwnie, mówił o wdzięczności wobec Boga i ludzi. Imał się chyba każdej muzycznej roboty i gdy kilka razy w ciągu kariery niektórzy krytycy muzyczni już postawili na nim krzyżyk, on odradzał się jak Feniks z popiołów nowym przebojem, który wkrótce nuciła cała Polska – przypomniał bp Długosz.
W trakcie uroczystości odczytano list prezydenta Andrzeja Dudy, skierowany do najbliższych zmarłego. Prezydent podkreślił w nim, że Krzysztof Krawczyk „swoimi dokonaniami zapisał własny, odrębny rozdział w historii polskiej muzyki” i że „zawsze podążał z duchem czasu, przekraczał muzyczne gatunki”. – Zapraszał do współpracy młodszych od siebie artystów. Pokazywał im, jak ważne jest, by słuchacz mógł dostrzec osobisty stosunek artysty do prezentowanych utworów, radość z ich wykonywania oraz szacunek dla publiczności – wspomniał. Andrzej Duda dodał, że artysta „śpiewał o zwyczajnych ludziach, o ich marzeniach i codziennych troskach”. – Przez długie lata aktywności zawodowej dowiódł, że znakomita warsztatowo i dojrzała artystycznie muzyka popularna ma swoje miejsce w kulturze narodowej – stwierdził.
Prezydent zaznaczył również, że wokalista „mimo wielkiej sławy pozostał sobą: wiernym przyjacielem i kolegą, dobrym, życzliwym sąsiadem, wrażliwym, serdecznym człowiekiem”. – Nigdy nie zapomnimy jego silnego, charakterystycznego, tak bardzo polskiego głosu. Trochę nostalgicznego, trochę zawadiackiego; przesyconego radością życia, a czasem refleksyjnego i podniosłego. Głosu, dzięki któremu świat nabierał barw i wydawał się lepszy. Nigdy nie zapomnimy emocji i wzruszeń, których zmarły dostarczał nam swoją muzyką – podsumował
Obecny podczas uroczystości wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński rozpoczął swoje pożegnanie artysty od cytatu z przeboju „Życia mała garść” ze słowami Jerzego Dąbrowskiego, do którego Jarosław Kukulski skomponował muzykę. – Oto jest życia mała garść, Pochyl się nad nią… oceń… patrz! Czy jest tak jak człowiek chciał? – przypomniał fragment utworu Gliński. Jak podkreślił, „żegnamy dzisiaj nie tylko wielką postać polskiej muzyki rozrywkowej i po prostu polskiej kultury, wspaniałego piosenkarza, kompozytora, gitarzystę, ale też wrażliwego człowieka i podziwianego artystę, osobowość wielkiego formatu, pełną wiary i optymizmu, mającą niezwykły dar przyciągania ludzi różnych generacji i gustów muzycznych”. – Krzysztof Krawczyk pozostawia nam bogaty plon swej artystycznej aktywności, która kształtowała muzyczną wrażliwość i przynosiła radość, a niejednokrotnie także ukojenie, kilku pokoleniom Polaków. Ten ogromny dorobek będzie stanowił inspirację dla kolejnych wokalistów oraz źródło estetycznych doznań dla miłośników wspaniałego głosu i niepowtarzalnej scenicznej charyzmy artysty – ocenił Gliński.
Menadżer artysty Andrzej Kosmala – przemawiając w imieniu swoim i żony piosenkarza Ewy – nawiązał do słów papieża św. Jana Pawła II: „W takiej chwili niech pozostanie milczenie”. – Po Tobie Krzysiu nie pozostanie milczenie. Pozostaną cudowne nagrania śpiewane niepowtarzalnym głosem. Pan Bóg dał Ci talent”, a Ty tego daru nie zmarnowałeś – stwierdził. – Non omnis moriar, nie wszystko umiera, kiedy odchodzi taki wielki artysta – podsumował przyjaciel wokalisty.
Przy wyprowadzeniu trumny z archikatedry setki wielbicieli twórczości Krzysztofa Krawczyka żegnały wokalistę brawami. Na samochód przewożący trumnę spadały kwiaty. Kondukt żałobny przejechał na cmentarz w podłódzkich Grotnikach, gdzie odbędzie się pogrzeb artysty.
Krzysztof Krawczyk urodził się 8 września 1946 r. w Katowicach. Zadebiutował w 1963 r. w zespole Trubadurzy, a 10 lat później rozpoczął karierę solową. W latach 70. wylansował m.in. przeboje „Jak minął dzień”, „Parostatek” i „Pamiętam Ciebie z tamtych lat”.
Na początku lat 80. Krawczyk wyjechał na pięć lat do Stanów Zjednoczonych, gdzie koncertował w klubach Chicago i Las Vegas. Po powrocie do kraju w 1988 r. miał poważny wypadek samochodowy, co zmusiło go do wycofania się na pewien czas z życia artystycznego. Na początku lat 90. wrócił na krótko do USA, by nagrać w Nashville płytę „Eastern Country Album”. W połowie lat 90. wrócił na stałe do Polski.
W 2000 r. wystąpił przed papieżem na placu Świętego Piotra. W tym samym roku spotkał się z urodzonym w Sarajewie kompozytorem Goranem Bregowiczem, z którym nagrał płytę „Daj mi drugie życie” (2001). W 2002 r. ukazał się album Krawczyka „Bo marzę i śnię”, a w kolejnych latach – m.in. „To, co w życiu ważne” (2004), „Tacy samotni” (2006) i „Nigdy nie jest za późno” (2009).
W 2008 r. Krzysztof Krawczyk obchodził 45-lecie swojej drogi artystycznej podczas Festiwalu Top Trendy w Sopocie. W październiku 2020 r. ze względów zdrowotnych i pandemii koronawirusa zawiesił działalność artystyczną.
RL / PAP / IAR / opr. ToMa
Fot. PAP/Roman Zawistowski/Grzegorz Michałowski