Kilkadziesiąt drewnianych tabliczek z różnymi hasłami, cytatami i sentencjami pojawi się w Kazimierzu Dolnym. Będą umieszczone na ogrodzeniach poszczególnych posesji przy ulicy Lubelskiej.
– To szczególna ulica w mieście bo jest na niej praktycznie wszystko i chcemy ją w ten sposób wyróżnić – mówi dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury Promocji i Turystyki Maks Skrzeczkowski: – Na niewielkim odcinku jest ok. 12 galerii, więc jest taką kwintesencją Kazimierza jako miejsca sprzyjającego artystom, miejsca sztuki, kultury. Ale na naszej ulicy znajduje się jeszcze ośrodek kultury. To, co myślę, że jest wyjątkowe i ciekawe to fakt, że mamy własny kościół – kościół św. Anny. Mamy też synagogę, ale i na przykład przedszkole, ośrodek zdrowia, bibliotekę. To, co jest totalnym hitem, a mało która ulica w Kazimierzu to ma, mamy swoją własną studnię – studnię przy przedszkolu, która ma swój niepowtarzalny klimat i jest miejscem absolutnie wyjątkowym. Powstała taka koncepcja, żeby na małych deskach, na małych kawałków elementów drewnianych, w różnych konwencjach artystycznych porobić napisy, które, jak ktoś będzie sobie szedł ulicą i patrzył pod nogi, a nagle spojrzy na płot, to żeby na przykład przeczytał „nie poddawaj się”, albo „nic na siłę”, „bądź sobą”, „szczęście to sposób myślenia”, „słowa mają moc”, „to będzie dobry dzień”.
– Pomysł mi się podoba – mówi Andrzej Kozłowski, właściciel restauracji przy ul. Lubelskiej: – Pozwolę na ogrodzeniu powiesić taką tabliczkę. Myślę już tylko którą wybrać.
– Jeśli to będzie w tonacji kolorystycznej, która nie będzie razić, to niech będzie, ale boję się, że będzie wyło kolorystycznie – mówi jeden z mieszkańców.
– Na razie mamy wyprodukowanych ok. 30 takich tabliczek, które sobie tutaj dojrzewają, leżakują jak dobre wino – mówi Maks Skrzeczkowski: – Ale z kolei linia produkcyjna jest uruchomiona, bo mamy kolejne deski, które najpierw trzeba przeszlifować papierem, żeby były bez zadziorków. Potem jest zasada, że pani Magda drukuje nam dziesiątki szablonów. Bierzemy taką kartkę, podkładamy kawałek kalki kładąc ją na deskę, odrysowujemy i mamy napis przeniesiony na deskę. Potem trzeba siąść i cierpliwie, rzetelnie, malutkim pędzelkiem wypełnić te kontury.
– Oczywiście jestem za tym, żeby wprowadzać nowe elementy – mówi Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego: – Chciałbym, żeby wygląd miasteczka się zmieniał, żeby co roku pojawiało się coś nowego, stąd z radością przyjąłem wyniki ostatniego budżetu obywatelskiego, gdzie wygrały akurat ozdoby świąteczne, też na ulicy Lubelskiej. Jako miasto staramy się co roku wprowadzać nowe nasadzenia kwiatów. Chcielibyśmy, żeby turyści, którzy odwiedzają Kazimierz, za każdym razem widzieli, że w przestrzeni publicznej pojawia się coś nowego.
– To nie jest zadedykowane jako akcja promocyjna – mówi Maks Skrzeczkowski: – Nie chodzi tylko o to, żeby ten sezon turystyczny jeszcze bardziej jak cytrynę wycisnąć i ściągnąć tu jeszcze więcej ludzi, bo wydaje mi się, że Kazimierz ma w sobie rodzaj renomy i dobrej sławy, która i tak ludzi tu przyciąga. Nie trzeba stawać na głowie, żeby przyjechało jeszcze 5, 50 albo 1000 osób więcej. Fajne w tym pomyśle jest to, że nie ma sztampy. Każda tabliczka jest inna, nie ma dwóch takich samych. Nawet jeśli kawałek drewna ma ten sam kolor, to ma inną czcionkę, inną wielkość, inne hasło. Staramy się robić tak, żeby one były autentycznie niepowtarzalne i bardzo spersonalizowane. Jestem przekonany, że każdy znajdzie wśród nich taką, która jest skrojona na jego miarę.
To, ile tabliczek zostanie powieszonych, będzie zależało od właścicieli poszczególnych posesji. Każdy z nich będzie mógł zdecydować czy weźmie udział w tej akcji i jaką tabliczkę będzie chciał powiesić.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. archiwum