Unikalny krajobraz niszczony przez sporty ekstremalne. Parchatka apeluje o interwencję

quad 555377 1920 2021 04 20 193924

Na niszczone przez quady, motocykle i auta terenowe pola i wąwozy zwracają uwagę mieszkańcy Parchatki. Apelują, by władze miasta Kazimierza Dolnego i instytucje odpowiedzialne za ochronę parku krajobrazowego zajęły się tym problemem.

– Mamy tu najgęstszą sieć wąwozów w Europie i chcemy to bogactwo zachować. Poza tym chodzi o pewien komfort codziennego funkcjonowania – mówią mieszkańcy. – Nawet przejść nie można, nie mówiąc już o przejechaniu. Są takie głębokie koleiny, bagna, że to po prostu człowieka przeraża – dodają.

– Ten problem nigdy nie został tak naprawdę do końca rozwiązany. Rozjeżdżone są wąwozy, przestrzeń publiczną jest notorycznie zaśmiecana – wypowiada się Adam Gębal, prezes zarządu Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Parchatki. – Brak jest dbałości o tę przestrzeń. Bowiem te problemy już od wielu lat się powtarzają i tak naprawdę są nierozwiązywalne. Przynajmniej do tej pory. To naprawdę piękne miejsca, przepiękny krajobraz; walory przyrodnicze są niepowtarzalne – zauważa.

– Ciągle się słyszy, jak wyją motocykle czy quady – mówi mieszkanka. – Może, żeby jakieś służby były przy każdym wyjeździe na  szlak; żeby stanął tam zakaz wjazdu quadów i motocykli. W dodatku one potrafią skracać sobie drogę i przyjechać przez zasiane zboże. Ich kierowcy w ogóle nie zwracają na to uwagi – dopowiada mieszkaniec.

– Są stosowne podmioty: Zespół Lubelskich Parków Krajobrazowych, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Chcielibyśmy jako mieszkańcy usłyszeć, co oni do tej pory zrobili, co robią i co zamierzają robić, żeby chronić naszą przyrodę – dodaje Ryszard Rybczyński, sołtys Parchatki, a jednocześnie radny Rady Miejskiej w Kazimierzu Dolnym.

– Jako instytucja przede wszystkim nie mamy możliwości zabronienia lub ograniczenia ruchu w tych wąwozach – tłumaczy Andrzej Kardasz, kierownik oddziału zamiejscowego Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych w Lubartowie. – Możemy jedynie zgłaszać takie sytuacje do miejscowych samorządów bądź na policję. Rzeczywiście, jeśli dochodzi do jakichś drastycznych sytuacji, zgłaszamy je natychmiast na policję. Jeśli mamy zgłoszenia od mieszkańców, z naszej strony działania są podejmowane natychmiast Robimy wizje terenowe, oceniamy skale problemu i wysyłamy zgłoszenia do odpowiednich instytucji.

– W mojej ocenie problem jest o tyle trudny, że wiele z tych wąwozów ma dodatkowo charakter dróg gminnych. Ruch w tych wąwozach nie może zostać zakazany, natomiast jest sposób, żeby go ograniczyć do minimum, czyli aby mogli się poruszać nimi jedynie mieszkańcy bądź służby komunalne – wyjaśnia Andrzej Kardasz.

– Jeśli udałoby się udowodnić komuś celowe niszczenie cennych przyrodniczo terenów, my oczywiście możemy występować jako oskarżyciele posiłkowi i wskazywać, co było nie tak i co powinno zostać naprawione – informuje Paweł Duklewski, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. – Wiem, że również jedna z naszych tablic oznaczających granicę obszaru Natura 2000 została zniszczona przez osoby parające się ekstremalnym sportem. Teraz będziemy musieli w jakiś sposób te szkody naprawić – dopowiada.

Czy ograniczenie wjazdu to jest dobry pomysł? – Oczywiście można byłoby to rozważyć. Należałoby jednak przyjąć odpowiednie rozwiązania, aby wyegzekwować to ograniczenie. Aby ono nie było przepisem martwym – odpowiada Paweł Duklewski.

– Jako gmina mamy dosyć ograniczone możliwości, aczkolwiek działamy w tym kierunku – wypowiada się Bartłomiej Godlewski zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego. – Proszę zwrócić uwagę, że większość tych wąwozów to są drogi publiczne. Z definicji mają być dostępne dla pojazdów. Oczywiście można próbować wprowadzić zakazy ruchu. To natomiast dotknie również mieszkańców. Wspólnie z miejscowymi przedsiębiorcami, którzy oferują usługi off-roadowe, podjęliśmy inicjatywę, aby spróbować ucywilizować trochę tę ofertę turystyczną. Propozycja jest taka, aby spróbować wyznaczyć trasy, którymi samochody terenowe powinny się poruszać i takie, gdzie nie mogą. To będzie bardziej informacja, a nie tak naprawdę prawne zakazy. Natomiast wydaje nam się, że mimo wszystko sprawi to, iż większość tego typu atrakcji będzie rzeczywiście odbywała się tam, gdzie może się to odbywać – tłumaczy.

Czy tego typu ustalenia przyniosą oczekiwany rezultat? Przekonamy się za kilka tygodni, gdy będą już znane trasy rekomendowane do jazdy autami terenowymi.

ŁuG / WT

Fot. pixabay.com

Exit mobile version