Przy wspólnocie Emaus w Krężnicy Jarej powstał skwer zasłużonej betoniarki. Z pomocą tego urządzenia budowano wszystkie obiekty stowarzyszenia, które pomaga osobom wykluczonym społecznie.
– Chcieliśmy uhonorować betoniarkę i całą naszą historię z nią związaną – mówi Zbigniew Drążkowski, prezes Stowarzyszenia Emaus – Lublin. – Historia jest zapisana na tym skwerze: „Skwer zasłużonej betoniarki. Betoniarka została podarowana fundacji w 1990 roku przez Lubelskie Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych. Uczestniczyła w budowie wszystkich obiektów Fundacji Między Nami i Stowarzyszenia Emaus Lublin. Przez całe lata służyła wiernie i z oddaniem, zawsze sprawna”. To jest element historii. Jesteśmy takim miejscem, w którym się dużo działo, dużo się dzieje, które stwarza wyjątkowe warunki do tego, by spróbować na nowo żyć. Tu jest szansa na normalne życie – dodaje.
– Maluję deski. Powstają z nich ławki, stołki, taborety siedliska – wypowiada się Waldek Mech. – Oczywiście jestem zadowolony ze swojej pracy. To mi uratowało życie. Samo przebywanie u nas to jest uratowane życie. Tu jest bardzo fajnie, mamy swoje mieszkania, musimy pracować, bo trzeba zarobić na siebie, na chleb, jedzenie. To wszystko mamy z pracy. Mamy świetne warunki: pokoje jednoosobowe, dwuosobowe. Tutaj układamy sobie życie – dopowiada.
– Prezes odkrył we mnie nowe talenty. Obecnie pracuje w pizzerii – opowiada Tomek. – Bardzo mi się to podoba. Najważniejsze, że wychodzi. Miałem różne sytuacje w życiu. Nie umiałem sobie sam dać rady. Niestety wychowywałem się sam. Trafiłem do wspólnoty przez kolegę. Odnalazłem tu sens. Wspólnota daje mi poczucie bezpieczeństwa, spokoju, mogę na nowo odnaleźć siebie, zobaczyć, w czym jestem dobry. Traktuję tutaj wszystkich jak moją rodzinę, bo wiem, że mogę być sobą. Nie muszę nikogo udawać. Jestem akceptowany – dodaje.
– Staramy się pomagać ludziom z tak zwaną „przeszłością” – tłumaczy Zbigniew Drążkowski. – Jest tutaj wspólnota życia i pracy. Wspólnie mieszkamy, prowadzimy gospodarstwo domowe i pracujemy, żeby zarobić na swoje życie. Mamy tutaj takie warsztaty produkcyjne, dodatkowo w Zemborzycach przy ulicy Tęczowej jest zbiórka i sprzedaż używanych rzeczy. Takie „mydło i powidło”: meble, gospodarstwo domowe, ubrania, wszystko. Prowadzimy również pizzerie, która powstała 5 lat temu. Mamy w Lublinie markę naprawdę niesłychaną. W czasie covidu, w styczniu jeden z większych dostawców artykułów spożywczych w Polsce ogłosił konkurs na najlepszą pizzę. I myśmy go wygrali, tak, że satysfakcję mamy dużą – dopowiada.
– Pracuję na ślusarni. Wykonuje dla kolegi do betonowania zbrojenia do taboretów do stołów szachowych i do chińczyka. Jestem zadowolony, że tu trafiłem. Czuję się taki spokojny. Czuję, iż mam gdzie być, mam co robić. Pracuje na siebie, nie jestem na czyimś garnuszku – mówi Robert, który jest spawaczem i ślusarzem.
– Pracuję na betoniarni. Grono osób, z którymi pracuję, jest świetne. Kierownictwo również. Żyć i nie umierać – dodaje Zbyszek.
– W zeszłym roku mieliśmy obchodzić uroczyście 30-lecie naszego powstania. Robiliśmy porządki. Znaleźliśmy betoniarkę i zastanawialiśmy się, co z nią zrobić. Można było ją zezłomować, ale sentyment jest. Ona pomagała budować 5-6 obiektów. Myślę, że skwer się jej należy – twierdzi Zbigniew Drążkowski.
Początki lubelskiej wspólnoty Emaus sięgają 1990 roku. Emaus jest międzynarodowym ruchem solidarności, który powstał w 1971 roku.
LilKa / WT