W weekend w Lublinie padło jedno pisklę sokoła wędrownego, w Chełmie zniknęła samica pustułki. Samiec sam próbuje wysiadywać jaja. W gniazdach z Chełma i Lublina jest monitoring, stąd pytanie: czy ingerencja człowieka może pomóc tym ptakom?
Obserwacja sokołów nie należy do łatwych, zwłaszcza podczas lęgów. Nawet przy stałym monitoringu na przykład chełmskiej cementowni zniknięcie samicy można było stwierdzić dopiero po kilku godzinach obserwacji.
CZYTAJ: Samica sokoła z chełmskiej cementowni prawdopodobnie nie żyje. Pozostawiła 5 jaj
– To zdecydowanie za późno – tłumaczy Sylwester Aftyka z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego. – Temperatura po prostu też działa zabójczo na jajka pozostawione bez ogrzewania. Dlatego te samice cały czas wysiadują i schodzą tylko na trochę, żeby się pożywić. Ingerencja człowieka czasem jest możliwa, a czasem niestety nie. W przypadku takiej sytuacji jak na przykład miała miejsce 2 dni temu, kiedy ten pisklak wyszedł z dołka lęgowego i nie był ani karmiony, ani ogrzewany przez samicę, ingerencja ze strony człowieka mogłaby jeszcze bardziej zaszkodzić całemu lęgowi, nie tylko temu jednemu młodemu – dodaje.
Monitoring sokołów jest potrzebny i przydatny dla badaczy. – Nie musimy siedzieć z tygodniami na drzewie jak kiedyś – zauważa Sławomir Sielicki ze Stowarzyszenia Na Rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół”. – Im więcej jest podglądów, tym większą wiedzą mamy, Można łatwiej to porównywać, jak się ptaki zachowują w różnych gniazdach. W naturze zdarzają się przypadki, że giną młode ptaki i dorosłe. Na to nie mamy większego wpływu poza oczywiście celowym działaniem, bo to też się często zdarza. Jeśli zamontujemy kamery i dziesiątki czy nawet setki osób to ogląda i zastanawiają się, czy można było pomóc, czy nie – dopowiada.
– Serce się kraje, ale działając zgodnie z prawem, w niektórych sytuacjach nie możemy nic zrobić – mówi Justyna Manuszewska ze Stowarzyszenia dla Pustułek i Jerzyków. – Prawo nam nie pozwala interweniować poza określonymi sytuacjami. Jest zabronione nękanie, przeszkadzanie ptakom gatunków chronionych, przebywanie w sąsiedztwie w czasie lęgów. Tak samo, jeśli chodzi o interwencję, nawet w gniazdach, w których mamy taki podgląd z kamery – tłumaczy.
– 2 lata temu na przykład była taka sytuacja, kiedy były te pisklaki i samica była zatruta. Wtedy ingerencja człowieka wydawała się jedyną i słuszną opcją, bo nie wiadomo było, czy ta samica przeżyje, ile tych pisklaków przeżyje. Usunięcie tych szczątków prawdopodobnie zatrutego gołębia też wtedy pomogło – wspomina Sylwester Aftyka.
– Wiele czynników ma wpływ na skomplikowany proces rozrodu u sokołów – wyjaśnia doktor habilitowany Ignacy Kitowski, profesor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie. – Sokoły są gniazdownikami. Samica z uwagi na to, że pisklaki nie są wtedy jeszcze stałocieplne, musi wygrzewać potomstwo i jest całkowicie uzależniona pokarmowo od samca. Obie płcie muszą partycypować w opiece rodzicielskiej, a gdy zabraknie któregoś z rodziców, proces rozrodu zostaje przerwany poprzez śmierć potomstwa. Jeden osobnik nie jest w stanie wygrzewać i dostarczać pokarmu potomstwu – tłumaczy.
CZYTAJ: Lublin: nie żyje jedno z piskląt pary sokołów wędrownych
– Jest taki bardzo znany w Polsce program osiedlania sokoła wędrownego. Gdyby nastąpiła taka utrata rodzica, to można by te jaja jeszcze w odpowiednim momencie zebrać, ściągnąć do inkubatora i spróbować takiej właśnie drogi sztucznej – informuje Justyna Manuszewska.
– Jeżeli chodzi o pustułki, to nie ma takiej potrzeby. Pustułka nie ma statusu gatunku zagrożonego wyginięciem w Polsce. Takiego programu reprodukcyjnego pustułki się nie prowadzi. Gdyby ktoś nawet miał swoją prywatną kamerę i na swoim budynku prywatnym zainstalowane gniazdo, skrzynkę lęgową dla pustułek, to działanie jest w ogóle niezgodne z prawem – dopowiada Justyna Manuszewska. – I co dalej? Jeśli inkubuje się sztucznie, ten ptak musiałby być nauczony samodzielności później. Nauczycielami dla takiego młodego ptaka są rodzice, czyli człowiek w sztucznych warunkach. Jeśli nie może tych jaj później podłożyć pod ptaka, który korzysta z wolności, to byłoby wychowanie ptaków-kalek – dodaje.
Jak podkreślają badacze, w wielu przypadkach nieumiejętna ingerencja człowieka w świat zwierząt, mimo dobrych intencji, kończy się tym, że te nie są później przystosowane do życia w ich naturalnym środowisku.
Program lęgowy pustułek w chełmskiej cementowni trwa od 2011 roku. Śmierć samicy to pierwszy taki przypadek od początku trwania programu. W Lublinie budki dla sokoła wędrownego zostały zawieszone w 2016 roku.
RyK / WT
Fot. CEMEX Polska YouTube/ kadr / archiwum