Badania archeologiczne, prowadzone przy dawnej szkole odzieżowej przy Spokojnej w Lublinie, odkrywają stanowisko niemieckiej obrony w 1944 roku, a także potwierdzają istnienie wcześniejszych fortyfikacji Lublina z II połowy XVII wieku.
– Chcieliśmy upewnić się, czy to, co odkryliśmy i to, co uważamy za nasyp wału po XVII wieku, jest częścią czwartej linii umocnień fortyfikacji miejskich. I zaczęliśmy odkrywać: pierwszy schodek, drugi schodek… I z tego drugiego schodka wyszedł zdziwiony chomik europejski. Wezwaliśmy ekopatrol straży miejskiej. A chomik wysypał całą spiżarkę, odwrócił się i poszedł – śmieje się archeolog Rafał Niedźwiadek.
– Nie wiadomo, czy była tu fosa. Albo jej nie było, albo nie potrafimy jej „odczytać”, bo mamy tutaj różnicę poziomów. Wygląda na to, że niższa część dawnego boiska szkolnego jest sztucznie zniwelowana – dodaje Rafał Niedźwiadek.
– Zgadzałoby się to z materiałami archiwalnymi z okresu międzywojennego, z których wynikałoby, że to miejsce zostało około 1930 roku bardzo mocno zniwelowane – mówi Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków w Lublinie.
– Zapewne dzisiejsze ukształtowanie nawiązuje do istniejącego tu dawniej bastionu fortyfikacji, aczkolwiek nie widzimy tego w części północnej, ponieważ są tu dawne okopy niemieckie – stwierdza Rafał Niedźwiadek.
– Natomiast brakuje tutaj charakterystycznego elementu, widocznego na dawnych planach, w postaci ziemnej bastei – półkolistego obiektu, który był wysunięty w stronę zachodnią. Jego kształt jest zaznaczony na mapie z projektu budowy szkoły. Pochodzi ona z końca lat 20. XX wieku. Wygląda na to, że został on całkiem usunięty podczas budowy boiska – stwierdza Hubert Mącik.
CZYTAJ: Lublin: ludzkie szczątki na placu budowy
– Na skraju skarpy od strony ulicy Czechowskiej znaleźliśmy niespodziewanie szczątki dwóch żołnierzy niemieckich. Znalezisko było o tyle niebezpieczne, że jeden miał dwa granaty: jeden pod biodrami, a drugi przy łokciu. Obok drugiego żołnierza odsłoniliśmy skrzynkę z amunicją i… pudełko pełne kałamarzy, sygnowanych znakami polskich wytwórców. Jeden żołnierzy miał nieśmiertelnik, więc można było poznać jego personalia. Drugi miał sygnet, więc może też uda się wyśledzić jego koligacje rodzinne – opowiada Rafał Niedźwiadek.
– Niemcy ci nie zostali pochowani. Jeden z nich został pośpiesznie wrzucony do okopu. Wzięli go za ręce i nogi i wrzucili do tego dołu. Drugi został pochowany z nieco większym szacunkiem – dodaje Rafał Niedźwiadek.
– Odkryliśmy dużo militariów: łuski z karabinów Mauser i Mosin, pepeszy i pistoletu TT. Musiały tu się toczyć zacięte walki – stwierdza archeolog Dariusz Bednarski
– Badania te dobitnie pokazują, że każda inwestycja w Śródmieściu miasta tak historycznego jak Lublin powinna być realizowana pod nadzorem archeologa – dodaje Hubert Mącik.
Konserwator miejski zaprzecza pogłoskom jakoby dawna szkoła odzieżowa, przedwojenny budynek projektu Ignacego Kędzierskiego miał być rozebrany. Rozbiórka dachu była konieczna po pożarze.
MaG / opr. ToMa
Fot. ARCHEE R. Niedźwiadek / Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków Facebook