Prezent z okazji Dnia Dziecka, ale głównie dla tych… dorosłych dzieci przygotowały instytucje z Kazimierza Dolnego. Fotografie, nawet sprzed siedemdziesięciu lat, pokazujące miejscowych przedszkolaków, można oglądać w nadwiślańskim miasteczku. Zdjęcia pochodzące z przedszkolnych kronik odnowiono i jako wielkoformatowe fotografie zaprezentowano przed budynkiem przedszkola. Jutro (1.06) kolejne zdjęcia pojawią się w dwóch innych lokalizacjach.
– Próbujemy zidentyfikować i odnaleźć osoby, które znajdują się na tych fotografiach, by podzieliły się wspomnieniami, a widzimy tu nie tylko dzisiejsze babcie i dziadków, ale także zapomniane elementy architektury – mówi dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury Promocji i Turystyki Maks Skrzeczkowski. – Jest na przykład takie zdjęcie, na którym dzieciaki stoją na Rynku, a na drugim planie, po prawej stronie, koło Fary, jest Esterka, której już nie ma – teraz jest wielka jama. Myślę, że łezka w oku niejednemu się zakręci, jak zobaczy Esterkę. Jest też zdjęcie z Rynku, pokazujące Kamienice Przybyłów, a na drugim planie stoi furmanka, która przywiozła zaopatrzenie do jednego ze sklepików przy Rynku. Na zdjęciach widzimy też stare żuki, nyski. Dzięki wystawie poznajemy dzieciństwo naszych dziadków z nieznanej nam strony. Dla mnie jest tu wiele zaskoczeń, a także w pewnym sensie szokujących odkryć. Jeszcze w czasach, kiedy to przedszkole mieściło się przy ul. Nadrzecznej, dzieci nie miały łóżeczek. Jak była przerwa, to spały na siedząco przy stole. Są też zdjęcia, jak dzieci pracują w ogródku i z małymi motyczkami uprawiają poletka.
– Te zdjęcia znajdowały się w kronikach, które były tworzone od lat 50. – opowiada Jolanta Szeląg-Bielec, dyrektorka przedszkola w Kazimierzu Dolnym. – Od samego początku przedszkole było drugim domem dla dzieci i tak jest nadal. Posiłki są wspominane bardzo miło. Starsze osoby, które opowiadają o przedszkolu, mówią przede wszystkim o kuchni, która tak naprawdę zupełnie się nie zmieniła od tamtych lat.
– Na zdjęciach udało się już zidentyfikować pewne osoby – mówi Maks Skrzeczkowski. – Mamy fotografię, która została zrobiona na początku lat 80. Jest to zdjęcie grupowe dzieciaków, stoi tam kierownik Referatu Kultury i Komunikacji Społecznej, pan Mateusz Stachyra. Stoi na baczność z trochę skonsternowaną miną. Widać, że jest mocno rozbawiony. Jestem przekonany, że każdy, kto przyjdzie na tę wystawę, a jest jakoś związany z Kazimierzem, będzie mógł odszukać kogoś ze swoich bliskich albo obudzić jakieś wspomnienia. Zostaną one przywołane i ożywione poprzez te zdjęcia.
– Na jednym ze zdjęć jestem także ja – potwierdza Mateusz Stachyra, kierownik Referatu Kultury i Komunikacji Społecznej. – Fantastycznie wspominam czasy przedszkolne. To były czasy, kiedy nie było konsol, telewizji, bajek przez cały dzień. Relacje między dziećmi były dużo ważniejsze, dużo więcej czasu spędzaliśmy razem. Do przedszkola chodziło się chętnie. Był tam wspaniały teren zielony, na którym mogliśmy się bawić, biegać i figlować.
– Samo przyjście do przedszkola nie wywoływało stresu, natomiast nie podobało mi się leżakowanie. Mój tata mówił: korzystaj, kiedy możesz. Będą czasy, że będzie ci się chciało przespać po obiedzie, a nie będziesz miał możliwości – wspomina jeden z oglądających wystawę.
– Wystawa będzie mieć też wartość sensoryczną – zaznacza Mateusz Stachyra. – Mamy troszkę przedmiotów sprzed lat. Są to różne zabawki, liczydła, konewki, metalowe wiaderka – dziś rzeczy niespotykane, uważane za niebezpieczne. Wtedy używało się ich na porządku dziennym. Będzie można zobaczyć, czym dzieci bawiły się przed laty w przedszkolu. Mamy tu także maszynę do pisania, na której – jak podejrzewam – pani intendentka wypisała niejedno zaświadczenie przedszkolne.
Zdjęcia można oglądać na ogrodzeniu kazimierskiego przedszkola, a jutro (1.06) inne fotografie pojawią się także w miejscowym ośrodku kultury oraz w dzwonnicy.
ŁuG / opr. WM
Fot. Kazimierski Ośrodek Kultury Promocji i Turystyki FB / ŁuG