Nieszczelność połączenia butli gazowej z kuchenką była przyczyną wybuchu gazu w Łobaczewie Dużym w powiecie bialskim. Ucierpiała 61-letnia kobieta, która z ciężkimi poparzeniami trafiła do szpitala.
CZYTAJ: Wybuch gazu w Łobaczewie Dużym. 61-letnia kobieta w szpitalu
To drugie takie zdarzenie w ciągu kilku dni na terenie powiatu bialskiego. Wcześniej do wybuchu gazu z butli doszło w wielorodzinnym budynku w Janowie Podlaskim. Poszkodowane zostały dwie osoby, które wymagały pomocy medycznej.
Jak bezpiecznie użytkować butle z gazem? Mówi komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej brygadier Artur Tomczuk: – Wszędzie tam, gdzie użytkujemy gaz z butli, pierwsza podstawowa zasada: dobrze, żeby firma, która dostarcza nam tę butlę, zajęła się też zamontowaniem butli do naszej instalacji. Ten pan, mając uprawnienia, powinien sprawdzić szczelność podłączenia i wtedy możemy bezpiecznie użytkować. W momencie kiedy sami tą dystrybucją się zajmujemy, ze znanego nam punktu bierzemy butlę, sami podłączamy – trzeba dokładnie posprawdzać wszelkie połączenia. Butla nowa jest z koszulką termiczną, zafoliowana, żeby można było bezpiecznie ją użytkować. To jest dla nas gwarancja. Jeżeli jest ona uszkodzona, zerwana, takiej butli nie powinniśmy brać, nawet z punktu dystrybucji. Bierzemy to wtedy na swoją odpowiedzialność. Dobrze, żeby zrobił nam to ten, który dostarcza nam tę butlę. Sprawdzenie powinno polegać na spryskaniu połączeń wodą z mydłem. Tam, gdzie pojawiają się bańki powietrza, tam jest nieszczelność. Wtedy nie powinniśmy użytkować tej butli. Absolutnie nie ma możliwości używania i sprawdzania połączeń tego typu w butlach zapałką, zapalniczką. Narażamy się na wielkie niebezpieczeństwo.
– Jak to wybuchło – nie wiem. Straszna tragedia – mówią mieszkańcy Łobaczewa Dużego, gdzie doszło do wybuchu gazu: – Każdemu może się to zdarzyć. Te butle są przestarzałe, były już 50 lat temu. Wszyscy z nich korzystamy.
– Część ludzi po prostu dość poważnie lekceważy te sprawy – mówi przedstawiciel firmy zajmującej się dystrybucją gazu w butlach: – Mają stare kuchenki i kiedy we własnym zakresie podłączają gaz, lekceważą, wpadają w taką lekką rutynę, przez co źle złączają reduktor z przewodem i kuchenką. Tam tworzy się często rozszczelnienie. Może to grozić wybuchem. Jeżeli ktoś znajduje się w danym pomieszczeniu, może wyczuć ten gaz, ale jeżeli ktoś często wychodzi z domu, zostawia otwarte zawory, wówczas może nastąpić zaiskrzenie i wybuch. Gaz ulatnia się i może dojść do nieszczęścia.
– W tej chwili różnego rodzaju piekarniki są tak stosowane w kuchenkach gazowych, że dolny piekarnik praktycznie pozbawiony jest możliwości zasilania gazem – mówi brygadier Artur Tomczuk: – Jest to piekarnik częściowo elektryczny. Wszystkie stare kuchenki, gdzie mamy palnik gazowy podgrzewania tej komory, narażają nas na możliwość zdmuchnięcia płomienia, wygaszenia i kumulacji tego gazu w przestrzeni, do której on się wydobywa. I właśnie to jest najgroźniejszą rzeczą – wydobywający się gaz do naszej przestrzeni. Wystarczy drobne źródło elektryczne, załączenie instalacji elektrycznej, włącznika prądu, odpalenie zapałki, papierosa i mamy efekt gotowy w postaci zapalenia się tej objętości gazu. I – niestety – nieszczęście: poparzenie osoby, uszkodzenie budynku, problem, jeżeli budynek jest zamieszkania zbiorowego – wtedy trzeba wzywać inspektora nadzoru, czy nie doszło do uszkodzenia elementów nośnych. Pamiętajmy: gaz jest dla nas bezpieczny, jeżeli jest użytkowany we właściwy sposób.
Na razie nie wiadomo co było przyczyną wybuchu gazu w Janowie Podlaskim. Ustala to policja.
MaT/ opr. DySzcz
Fot. archiwum