– Patrząc na dynamikę spadków zakażeń koronawirusem i na sytuację dynamicznego rozwoju Narodowego Programu Szczepień, wydaje się, że wracamy na tory normalności, ale musimy być ostrożni – powiedział we wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski (na zdj.).
Adam Niedzielski bierze udział we wtorek w spotkaniu prezydiów parlamentów państw Grupy Wyszehradzkiej.
– Patrząc na dynamikę spadków zakażeń, patrząc na sytuację dynamicznego rozwoju Narodowego Programu Szczepień, wydaje się, że rzeczywiście wracamy na te tory normalności, ale musimy być ostrożni. Musimy przede wszystkim badać jak najwięcej genomu, czyli identyfikować, z jakimi mutacjami wirusa mamy do czynienia, po to właśnie, żeby odbudowywać zdrowie publiczne, bo to jest teraz priorytetem ministra zdrowia i oczywiście rządu – zaznaczył Niedzielski.
Szef resortu zdrowia mówił też o szpitalach tymczasowych, które – jak przypomniał – zaczęły powstawać jeszcze podczas II fali zachorowań na COVID-19.
– Zdecydowanie trzeba powiedzieć sobie bardzo wyraźnie, że bez tych szpitali tymczasowych przejście trzeciej fali zakończyłoby się paraliżem systemu opieki zdrowotnej – ocenił.
Podał, że początkowo działało 31 szpitali tego typu, które były zbudowane „od zera” w halach wystawowych i obiektach, które nie były przystosowane do świadczenia usług zdrowotnych. – Tam został włożony wielki wysiłek finansowy i organizacyjny, po to, żeby właśnie zapewnić nie tylko łóżka do położenia chorych, ale łóżka z personelem, instalacjami tlenowymi – wyliczał.
Niedzielski porównywał też drugą i trzecią falę zachorowań na COVID-19. W jego ocenie w drugiej fali regiony były w stanie poradzić sobie z zachorowaniami we własnym zakresie. – Natomiast trzecia fala w przypadku kilku regionów oznaczała już absolutny brak możliwości samodzielnego poradzenia sobie w ramach własnej infrastruktury z liczbą zakażeń – ocenił.
Szef resortu zdrowia mówił też o programie monitorowania pacjentów z COVID-19 – Pulsocare. Ocenił, że to rozwiązanie informatyczne pozwoliło ocalić życie „tysięcy Polaków”. Niedzielski podkreślił, że przygotowano je jako odpowiedź na wyniki analizy dotyczącej śmiertelności pacjentów z powodu COVID-19 – pacjenci często zgłaszali się zbyt późno do lekarza.
– Przygotowaliśmy takie rozwiązanie, które pomagało monitorować pacjentów chorych w domu – tłumaczył. Pacjenci w ramach programu otrzymywali pulsoksymetr, a aplikacja mobilna przesyłała wyniki pomiarów. – Chcę powiedzieć, że zespół ratownictwa medycznego został w przypadku tego programu wysłany do blisko 5 tys. osób – powiedział.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum