Małgorzata Hołub-Kowalik z AZS UMCS Lublin wraz z Kornelią Lesiewicz, Karoliną Łozowską i Natalią Kaczmarek wywalczyły srebrny medal w biegu na 4×400 m w nieoficjalnych mistrzostwach świata sztafet w Chorzowie. Polki uzyskały czas 3.28,81 i przegrały jedynie z Kubankami – 3.28,41. Trzecie były Brytyjki – 3.29,27.
Z powodu kontuzji w imprezie nie wzięły udziału bardziej utytułowane i doświadczone biegaczki: Justyna Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan, Anna Kiełbasińska i Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka.
28-letnia Małgorzata Hołub-Kowalik jako najbardziej doświadczona pobiegła w finale na drugiej zmianie. Ze startu wyszła 17-letnia Kornelia Lesiewicz, a jako trzecia rywalizowała 21-letnia Karolina Łozowska. Sztafetę kończyła 23-letnia Natalia Kaczmarek i to właśnie ona najbardziej zaimponowała. Pałeczkę dostała na czwartej pozycji ze sporą stratą do Brytyjek, Holenderek i Kubanek. Im bliżej mety, tym była też bliżej rywalek, a na ostatniej prostej zdołała wyprowadzić sztafetę na drugą pozycję. Nieoficjalnie zmierzono jej czas: 50,59. – Nareszcie w siebie uwierzyłam, coś się odblokowało, ale trudno mi to komentować. Skupiam się jednak na sobie, robię swoje i to się udaje – powiedziała.
W Chorzowie w trakcie rywalizacji było zaledwie siedem stopni Celsjusza. – Nie pamiętam, bym kiedykolwiek biegała w zawodach przy takiej temperaturze. Warunki są fatalne, ale najbardziej cieszy nas medal – przyznała Hołub-Kowalik.
To piąty medal reprezentantów Polski w Chorzowie.
Spory sukces w Chorzowie odniosły polskie sprinterki w sztafecie 4×100 metrów. W sobotę awansowały do finału, dzięki czemu zapewniły sobie udział w letnich igrzyskach w Tokio. A w niedzielę sprawiły jeszcze większą niespodziankę, zdobywając srebrny medal. W finale pobiegły w składzie: Magdalena Stefanowicz, Klaudia Adamek, Katarzyna Sokólska i Pia Skrzyszowska, uzyskując czas 44,10. Przegrały jedynie z Włoszkami (43,79), a trzecie były Holenderki.
– Przyjechałyśmy do Chorzowa po kwalifikację olimpijską. Naszym celem był awans do finału, a jak to się udało, to odpaliłyśmy wrotki i się udało – śmiała się Sokólska. To był jednak dzień innej sprinterki – Adamek. W ciągu zaledwie kwadransa zdobyła dwa medale. Najpierw srebro na 4×100 m, a chwilę później złoto w rywalizacji na 4×200 m.
– Oj cięższa była sztafeta 4×100 m, bo tam są trudniejsze zmiany. Trzeba być maksymalnie skupionym, żeby nie popełnić żadnego błędu, nie ruszyć zbyt wcześnie. Odstęp czasowy między dwiema konkurencjami był oczywiście krótki, ale poniosła mnie adrenalina – skomentowała Klaudia Adamek.
Nie tylko ze złota, ale także z rekordu kraju cieszyły się Polki na 4×200 m. Na najwyższym stopniu podium stanęły Paulina Guzowska, Kamila Ciba, Adamek i Marlena Gola. Zmierzono im czas 1.34,98. Ta konkurencja jest bardzo rzadko rozgrywana. Poprzedni rekord Polski pochodził z 1975 roku i wynosił 1.35,5.
W tej konkurencji rywalizacji nie ukończyli mężczyźni, którzy zgubili pałeczkę przy ostatniej zmianie.
Dzień wcześniej Polacy wywalczyli dwa medale – złoty w sztafecie mieszanej 2x2x400 m zdobyli Patryk Dobek i Joanna Jóźwik, a srebrny 4×100 m przez płotki, w której wystąpili Zuzanna Hulisz, Krzysztof Kiljan, Klaudia Wojtunik i Damian Czykier. Oba te biegi rozstawne nie są na co dzień rozgrywane i to raczej konkurencje pokazowe.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Andrzej Grygiel