Mariusz Grabski z Lublina przejedzie rowerem 3,5 tys. km. W podróż dookoła Polski wybierze się, aby pomóc podopiecznym z Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej we Włodawie, którzy chcą wybudować i wyposażyć warsztat rowerowy.
Podróż organizuje pasjonat, który podczas swojej przejażdżki chce informować ludzi o akcji, a także o zapale wychowanków włodawskiej placówki i niezbędnym warsztacie, dzięki któremu ich pojazdy posłużą jak najdłużej.
– Dużo jeżdżę rowerem. Zdarzają się tygodnie, że robię ponad 200 km dziennie – mówi Mariusz Grabski: – Trasa nie jest dla mnie wielkim wyzwaniem. To ok. 3,5 tysiąca kilometrów. Chciałbym jadąc granicami Polski promować tę akcję i zbierać środki. Placówka liczy 14-15 dzieciaków, które założyły grupę rowerową. Jeździłem z nimi kilka razy. Znam je wszystkie.
Dzieci i młodzież z włodawskiego domu dziecka rowerami jeżdżą codziennie, nie tylko do szkoły, ale również organizują wycieczki z opiekunami.
– Te nasze wycieczki musimy dostosować, do naszych wychowanków, bo są wśród nich i 10-latki, i 18-latki i 20-latki – mówi Katarzyna Brzozowiec, starszy wychowawca w Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej we Włodawie: – Współpracujemy z Poleskim Parkiem Narodowym i co roku jeździmy na biwaki. Oni bez roweru nie istnieją, naprawiają sobie nawzajem, pomagają na wycieczkach.
– Mają częste awarie, a nie ma pieniędzy na naprawy, przekazanie tego do serwisu czy wynajęcie osoby, która by to naprawiła – mówi Mariusz Grabski.
Warsztat to spory wydatek – żeby go wybudować i wyposażyć potrzeba kilkudziesięciu tysięcy złotych, których placówka nie ma. Jeżeli młodzież miałaby odpowiednie warunki, wtedy mogłaby pomóc lokalnej społeczności, na przykład starszym, niepełnosprawnym. – I robiłaby to zupełnie za darmo – wyjaśnia Jarosław Pogonowski, dyrektor Domu Dziecka we Włodawie: – Trzy lata temu na moją prośbę firma kupiła nam urządzenie, taką najprostszą możliwą stację naprawy rowerów. Była ona zaczątkiem pomysłu, żeby pomagać ludziom z zewnątrz. Natomiast my chcielibyśmy, żeby ten warsztat rzeczywiście powstał i żeby w nim znajdowała się pełna narzędziownia. To byłby budynek, który miałby 35 metrów kwadratowych powierzchni. Byłaby tam całość narzędzi, które pozwalałyby, żeby rower złożyć, rozłożyć, pomalować, skleić.
– Będę jechał rowerem trekkingowym, czyli tzw. turystycznym – mówi Mariusz Grabski: – Jest on przygotowany specjalnie pod tę wyprawę. To zasłużony „działacz”. Przygotował go Jakub Bańka, nie biorąc za to żadnych pieniędzy. Rower wyposażony jest w trzy sakwy tylne, w których będzie ubranie, maszynka do gotowania, garnek. Na wierzchu będzie jeszcze namiot, karimata i jakieś zapasowe części, niezbędne do przejechania tej trasy.
– Nasze dzieci, przez to że jeżdżą rowerami, potrafią sobie je naprawić i złożyć. Często wzbudzają podziw tym, że chcą coś robić – mówi Katarzyna Brzozowiec: – Uczą się, że coś można naprawić, a nie od razu wyrzucać. Uczą się też współpracy. Czują się wtedy ważne. Chcą się uczyć, rozwijać. Nie zawsze wszystko wyjdzie od razu. Uczą się systematyczności, tego, że trzeba dążyć do celu. Myślę, że ten warsztat bardzo pomógłby im.
– Pierwszy raz biorę udział w takiej akcji charytatywnej. Znam stan faktyczny tej placówki. Warto im pomóc. Oni pomagają, więc dlaczego im nie pomóc – mówi Mariusz Grabski.
Wyjazd planowany jest w czerwcu. Trasa poprowadzi wzdłuż granicy kraju. Pan Mariusz chce ją pokonać w miesiąc. Zakończy swoją podróż we Włodawie.
RyK (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com