Trudne zadanie lubelskich śledczych. Badają sprawę otrutego sokoła wędrownego

img 20210514 105256 2021 05 14 110546 2021 05 28 191913

Prokuratura bada sprawę otrutego sokoła z gniazda na elektrociepłowni Wrotków w Lublinie. Jedno z piskląt padło 14 maja i otruto je tymi samymi substancjami, które zabiły dwa sokoły w 2019 roku. Chodzi o środki, które służą do zabijania owadów, szczurów i myszy.

CZYTAJ: Policja zbada sprawę otrutego sokoła wędrownego

Postępowanie prowadzone jest w kierunku uśmiercenia pisklęcia sokoła wędrownego. Na razie jest na początkowym etapie.

– Badamy wszelkie okoliczności zdarzenia – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie, prokurator Agnieszka Kępka: – Musimy zbadać wszystkie okoliczności, czyli jak mogło dojść do tego otrucia. Była też kwestia dorosłego osobnika – czy on też został otruty. Na razie postępowanie trwa i zobaczymy, jakie będą dalsze efekty.

Przed śledczymi, jak sami przyznają, stoi bardzo trudne zadanie: – Gdyby zatrucie miało miejsce poprzez podrzucenie do gniazda jakiejś trucizny, to być może mielibyśmy większe możliwości. Natomiast tutaj możliwości było wiele, czyli że ptaki zostały otrute na przykład poprzez przeniesienie trucizny, którą dostały w innym miejscu. Wersji jest wiele. Miejmy nadzieję, że w tym postępowaniu uda się ustalić sprawcę. Będziemy do tego dążyć – podkreśla Agnieszka Kępka.

Z powodu niewykrycia sprawcy umorzono podobne postępowanie w sprawie zatrucia dwóch sokołów wędrownych z Lublina w 2019 roku. W sprawie obecnego otrucia sokoła wędrownego dochodzenie prowadzi III Komisariat Policji w Lublinie.

– Ewentualnemu sprawcy lub sprawcom grozi do 3 lat pozbawienia wolności – mówi rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, komisarz Kamil Gołębiowski: – Policjanci cały czas analizują zgromadzone materiały, zabezpieczamy monitoring, przesłuchujemy świadków. Apelujemy do osób, które mogą mieć wiedzę w tej sprawie, o zgłaszanie się do III Komisariatu Policji w Lublinie.

W gnieździe zamontowanym na kominie elektrociepłowni Wrotków w Lublinie wykluły się cztery sokoły. Jedno z piskląt padło z wychłodzenia, drugie zostało otrute. Jak po tragicznych wydarzeniach radzi sobie teraz sokola rodzina?

– Wygląda na to, że wszystko wraca do normy – mówi prezes Stowarzyszenia Sokół, Sławomir Sielicki: – Samica może miała na początku małe problemy, prawdopodobnie też była lekko podtruta, było widać, że się trochę chwieje, ale doszła do siebie i wykarmiła młode.

Wykarmienie młodych nie było łatwe tym bardziej, że samiec sokoła wędrownego Łupek do tej pory nie wrócił do gniazda: – On też prawdopodobnie został otruty, bo zbiegło się to czasowo po tym, jak przyniósł jakiegoś gołębia. Po jakimś czasie padł młody i od tego czasu samca nie było widać. On przyjął pewnie największą dawkę na początku, skubiąc pióra, przygotowując karmę dla swoich młodych. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że też został otruty.

Śledztwo jest w toku, a sokola rodzina musi sobie radzić.

– Natura robi swoje – mówi Sylwester Aftyka z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego: – W tym momencie młode sokoły już opuściły gniazdo. Być może będą jeszcze do niego wracać na karmienie. Teraz są na etapie nauki latania. Prawdopodobnie teraz jeszcze do końca czerwca samica będzie je dokarmiać, a później będą musiały już liczyć same na siebie. Usamodzielnianie się to jest bardzo trudny okres, ale miejmy nadzieję, że bez problemu im się to uda.

Sokolnicy mają też nadzieję, że w przyszłym roku Wrotka znajdzie nowego partnera, a w gnieździe pojawią się kolejne pisklęta.

W Internecie prowadzona jest tez zbiórka na nagrodę dla informatora, który pomoże złapać ewentualnego sprawcę otrucia sokołów wędrownych z Lublina. 

CZYTAJ: Nagroda za pomoc w ustaleniu sprawcy otrucia lubelskiego sokoła. Trwa zbiórka pieniędzy

Gniazdo sokołów na lubelskiej elektrociepłowni zamontowano w 2016 roku. Życie ptasiej rodziny można podglądać na stronie internetowej peregrinus.pl.

MaTo/ opr. DySzcz

Fot. archiwum

Exit mobile version