Emerytowany elektryk z Lublina skonstruował silnik, który działa w oparciu o wewnętrzną energię. Włodzimierz Filipiak 40 lat przepracował w Fabryce Samochodów Ciężarowych. W przyszłości chciałby, aby jego maszyna mogła zastąpić m.in. wiatraki w produkowaniu energii.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Włodzimierz Filipiak i jego wynalazek
W rozmowie z Eweliną Kwaśniewską Włodzimierz Filipiak opowiada o swoim wynalazku:
– Z lewej strony widzimy dwa modele tych maszyn – jeden mały, który zrobiony był 4 lata temu. W pierwszym rzędzie pokazałem go na wystawie międzynarodowej w Warszawie na Politechnice. Tak się udało mi ustawić – bo tu błędów jest dużo w konstrukcji – że pół godziny tak sobie pracował. Tu jeszcze nie kręci się non stop z prostej przyczyny, że tutaj dużo błędów popełniłem. Przede wszystkim najważniejsze, że nie zrobiłem gniazd na magnesy na maszynie.
Tutaj obok mamy dużą konstrukcję…
– Zasada jest jednakowa dla tego małego modelu i dla dużego, z tym, że im większy model, tym więcej można energii odebrać i ten model właśnie pracuje bez zasilania energią elektryczną, a jeszcze daje tę energię elektryczną.
Co ten mały model jest w stanie zasilić?
– Jak włączę to tam diodki się palą…
A duży to już będzie miał większe pole do popisu?
– Duży model można powiększać nawet do wielkości średnic wiatraków – tym modelem można wiatrak zastąpić. To będą mogły być elektrownie budowane na tej zasadzie.
Czyli to nie będzie wymagało ani energii elektrycznej, ani wiatru?
– Tutaj nie ma żadnego akumulatora, żadnego źródła jako takiego. Jak zakręci się i włączę, jest regulacja tej mocy. Także i w dużej maszynie będzie ta regulacja. Ja wchodzę z regulacją w układ wewnętrzny.
Gdybyśmy mogli powiedzieć w jaki sposób to funkcjonuje?
– Nauka jest bezsilna wobec tego wynalazku. Zasada działania to jest zasada dźwigni. Pośrodku tego dużego koła jest prądnica i ta prądnica, jak się ją tylko ruszy, wytwarza w całym układzie, który jest specjalnie zrobiony, energię elektryczną i teraz ja przekazuję moc z tego generatora tutaj, na ten obwód do cewek i ta moc mnie nic nie kosztuje. To jest jeden element tego, że to się kręci samo. A jakie działanie jest tej mocy? To jest prądnica, a to jest silnik – na jednej osi wszystko i teraz ta moc tutaj mierzona czy tutaj ona zawsze jest jednakowa. I teraz ta moc, jeśli się już znajduje w impulsie na tej średnicy, to powoduje większy moment obrotowy. Jeśli ta sama siła będzie działać na oś całej maszyny, to będzie większa Ileś razy. Jeśli przyjmujemy, że to jest 3 razy, czyli siła w kilogramometrach będzie 3 razy większa w stosunku do mocy oporu. Bo tutaj jest napęd, ale tu jest opór w generatorze. Bez problemów pokonuje wszystkie opory magnetyczne, mechaniczne i następują kolejne obroty. Im większe koło uzyskamy, tym większe moce.
A ile z tego jednego koła możemy zasilić?
W tej chwili robię i badam to. W każdym razie chcemy wybudować przykładowo maszynę 3-4 kW, żeby zasilała domek jednorodzinny. Trzeba robić pomiary.
A jaki jest pana cel? Do czego zmierza budując właśnie taki silnik?
Cele to jest pasja do tego tematu. Udało się, że chodzi to i będzie chodziło i będzie pracowało. Badania pokażą, na ile duże będzie można budować te elektrownie, ale gdyby budować małe, nawet 3-4 kW, to też jest duży plus dla świata.
Pierwsza prototypowa maszyna powstała 4 lata temu i mieści się na niewielkim stoliku. Nowy prototyp, który obecnie dopracowuje Włodzimierz Filipiak, ma metr wysokości. Twórca poszukuje firmy, która zbada wynalazek i podejmie się jego wdrożenia.
EwKa / opr. GRa
Fot. archiwum