Puławy dołączyły do miast, w których funkcjonują jadłodzielnie. Przy hali targowej stanęła lodówka, do której można wkładać żywność dla osób potrzebujących. I choć na razie niewielu mieszkańców wie o tej inicjatywie, to pomysłodawcy przekonują, że taka ogólnodostępna lodówka jest potrzebna i spełni swoje zadanie.
Powstanie jadłodzielni to efekt współpracy urodzonej w Puławach, Barbary Grzelak-Wężowskiej i radnego Andrzeja Kuszyka. – Temat jadłodzielni już był obecny w Puławach od 2 lat. Ale dopiero kiedy moja koleżanka „nacisnęła”, to zgadaliśmy się, że kupię taką lodówkę i ją postawimy. Zobaczymy, jak to będzie działało – opowiada Andrzej Kuszyk.
– Uważam, że to jest świetna inicjatywa w tych czasach, gdzie się marnuje bardzo dużo jedzenia, a bardzo wielu ludzi chodzi głodnych – mówi Aneta Sadowska, która pracuje w przedszkolu i udziela się jako wolontariusz w jadłodzielni. – Lodówka codziennie jest sprawdzana. Na zmianę z koleżanką chodzimy, kontrolujemy tę lodówkę. Jednak na razie bardzo nie ma co kontrolować, ponieważ ludzie dopiero się też uczą. Zachęcałabym państwa do częstszego odwiedzania, zostawiania jedzenia, jego wymiany. Coś może komuś się znudziło do jedzenia, to można wstawić do tej lodówki, ktoś skorzysta. Można za to sobie wziąć coś innego z tej lodówki – dodaje.
– Na pewno są osoby, które są potrzebujące – stwierdza Andrzej Kuszyk. – Jeżeli słyszy się o emerytach, którzy są w takiej sytuacji, że muszą wybierać albo leki, albo jedzenie, to myślę, że będą chcieli z takiej jadłodzielni skorzystać i będzie im to w stanie bardzo mocno pomóc. Myślę, że to jest właśnie dla tego typu ludzi, którzy czasami muszą sobie pewnych rzeczy odmawiać, po to, żeby kupować najtańszą, najgorszą jakościowo żywność, podczas gdy innym osobom jedzenie zostaje. Myślę, że nie będzie to magazyn żywności przeterminowanej, bo przecież łatwiej jest wyrzucić do kosza, niż targać to do jadłodzielni – dodaje.
– Jeszcze trzeba trochę popracować nad zaopatrzeniem – wypowiada się Andrzej Ryl, prezes zarządu Nieruchomości Puławskie Sp. z.o.o. – Jest dużo ludzi, którzy się chętnie podzielą tym, co im zbywa. Ale muszą wiedzieć, że istnieje taka możliwość. Trzeba to jeszcze oznakować odpowiednio. Poza tym musimy dotrzeć z informacją do tych, którzy mogliby zaopatrywać tę lodówkę. Mamy tutaj wolontariuszki, które mają to sprawdzać, myć. Jestem przekonany, że to zacznie dobrze funkcjonować, bo wszędzie, gdzie już działają jadłodzielnie, to zarówno jeśli chodzi o zaopatrzenie, jak i też korzystanie z oferty, nie ma żadnego problemu. Funkcjonuje to z pożytkiem dla wszystkich. W Polsce bardzo dużo żywności wyrzucamy. Niektórzy podają statystyki, że wyrzucona żywność wystarczyłaby na kilka lat na wyżywienie całej Warszawy – dodaje.
– W innych miastach, gdzie takie jadłodzielnie zostały otwarte, spotkało się to z bardzo dobrym przyjęciem społecznym – wypowiada się Beata Wagner dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Puławach. – Oczywiście myślę, że to wymaga trochę czasu. Po pierwsze, żeby mieszkańcy dowiedzieli się, że taka jadłodzielnia istnieje na terenie Puław obok Hali Targowej i że jest to bardzo dobre miejsce, ale też wskazywane przez nas, ponieważ jest dostępne dla mieszkańców przez 24 godziny na dobę – dopowiada.
Wolontariuszki, dbające o jadłodzielnię, przypominają, że nie należy zostawiać tam produktów przeterminowanych, alkoholu lub na przykład surowego mięsa.
ŁuG / opr. WT
Fot. pixabay.com