Odszedł jeden z ostatnich Zaporczyków – pułkownik Marian Pawełczak pseudonim Morwa. Był wielkim patriotą, żołnierzem podziemia niepodległościowego. Służył w Kedywie, Armii Krajowej w okolicach Urzędowa, a pod koniec wojny w oddziale majora Hieronima Deuktowskiego ps. Zapora.
Zmarł wczoraj (13.06) nad ranem w Lublinie.
CZYTAJ: Zmarł pułkownik Marian Pawełczak pseudonim „Morwa”
– Żegnamy wielkiego Polaka, niezwykle dzielnego człowieka – mówi żołnierz Armii Krajowej kapitan Marianna Krasnodębska, która w ostatnich latach wielokrotnie wraz z Morwą spotykała się z młodzieżą: – Z wielkim bólem i żalem przyjęłam wiadomość o śmierci wspaniałego człowieka, wielkiego patrioty, mojego rówieśnika – śp. Mariana Pawełczaka. Wspominam go bardzo dobrze: był honorowy i ambitny. Był wielkim patriotą. Więcej kontaktu z nim mieli moi bracia, którzy już nie żyją. Bliższe kontakty miałam po tzw. wyzwoleniu. Był uczciwym, uczynnym i serdecznym człowiekiem – prawdziwym kolegą.
– Jeżeli chodzi o sam życiorys pana pułkownika Mariana Pawełczaka, mógłby nim obdzielić życie kilku osób – zaznacza dyrektor lubelskiego oddziału IPN Marcin Krzysztofik. – Warto wspomnieć tu o okresie okupacji niemieckiej, gdzie trafia na roboty. Najpierw jest kurierem przewożącym prasę z Lublina do Kraśnika. Potem zostaje schwytany przez Niemców i wysłany na roboty do Niemiec, skąd w 1943 roku udaje mu się zbiec. Wraca na Lubelszczyznę. Wstępuje w szeregi Armii Krajowej. Wkrótce, w 1944 roku, dostaje się pod dowództwo swojego komendanta (jak go zawsze nazywa). Zawsze bardzo inspirowało mnie to, w jaki sposób Morwa mówił o Zaporze – z ogromnym szacunkiem i uwielbieniem.
– Często brał udział w konferencjach – wspomina pełnomocnik wojewody lubelskiego ds. ochrony dziedzictwa narodowego i spraw kombatantów Waldemar Podsiadły. – Młodzież słuchała go z wielkim zainteresowaniem, ponieważ był erudytą. Pięknie opowiadał, a jako że sam bardzo wiele przeżył, to tym bardziej było to autentyczne. Młodzież to wyczuwała i bardzo lubiła jego opowiadania o tym, jak wyglądało życie partyzanckie – jak Zapora i jego podkomendni walczyli najpierw z niemieckim okupantem, a później z niemieckim zniewoleniem.
– Zawsze było widać jego szacunek względem Zapory na spotkaniach, które organizowaliśmy i na które pułkownik Pawełczak chodził – podkreśla Marcin Krzysztofik. – Zawsze bardzo chętnie dzielił się wspomnieniami. Lubił spotykać się z ludźmi, zwłaszcza młodymi. Te spotkania bardzo często wymykały się z ram czasowych. Młodzież często „uprowadzała go po spotkaniu” – robiła dodatkowe spotkanie. To było bardzo miłe. Widać było szacunek, jakim pan pułkownik cieszył się wśród młodzieży.
– Bywaliśmy nie tylko w Lublinie, ale też w szkołach warszawskich – opowiada kapitan Marianna Krasnodębska. – Ja opowiadałam o swoich przeżyciach, on o swoich. Ogromnie się cieszył, że dożył czasu, gdy darzono go szacunkiem, uznano jego pracę konspiracyjną i głęboki patriotyzm. Przede wszystkim był prawdziwym, dzielnym Polakiem.
Marian Pawełczak bardzo aktywnie angażował się w działalność Stowarzyszenia Wolność i Niezawisłość oraz Stowarzyszenia Więźniów Politycznych Okresu Komunistycznego 1944-1989. Z jego też inicjatywy 2 Lubelska Brygada Obrony Terytorialnej za swojego patrona obrała mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora.
W ubiegłym roku został awansowany na stopień pułkownika i odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Pułkownik Marian Pawełczak zmarł wczoraj nad ranem w Lublinie w wieku 98 lat.
Pogrzeb Morwy odbędzie się w podlubelskiej Konopnicy. Data nie jest jeszcze znana.
MaK / opr. WM
Fot. archiwum