Mogą monitorować stan upraw, ocenić suszę lub zwalczać szkodniki – mowa o dronach, które są coraz częściej wykorzystywane w rolnictwie. Na razie to etap testów, którymi zajmują się różne instytucje, między innymi Lubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Końskowoli.
– Jest szansa, że będzie to przyszłość rolnictwa – uważa Dariusz Krzywiec, kierownik Działu Technologii Produkcji Rolniczej i Doświadczalnictwa Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. – Wykorzystujemy heksakoptery. Przy pomocy panelu sterującego możemy zaprogramować lot, albo samodzielnie sterować dronem. Pomaga nam w tym podgląd z kamery, która jest zamieszczona na urządzeniu.
– Zastosowanie rolnicze dronów występuje dopiero od niedawna. Jest to związane z zastosowaniem rolnictwa 4.0, wykorzystującego rozwiązania inteligentne, (czyli na przykład smartfon, tablet lub komputer). Dotychczas stosowaliśmy na polach środki ochrony roślin czy nawozy w sposób równomierny. Drony dają nam możliwość zastosowania tych środków w sposób celowy.
– Drony mogą zostać wykorzystane do monitorowania upraw, przeciwdziałania suszy, sprawdzania strat powodowanych przez dziką zwierzynę, oceny stanu gleby, bioróżnorodności – tłumaczy Kamil Rodzik, specjalista ds. mechanizacji produkcji roślinnej Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli.
– Sam dron niczego nie załatwia. Dopiero podczepione pod niego urządzenia dają nam obraz tego, co dzieję się na polu. Może to być na przykład kamera multispektralna, analizująca widmo, odbijane przez rośliny. To może być też lidar (czyli skanowanie laserowe), który daje nam informacje o cechach ilościowych plonu. Ale możemy też podczepić inne urządzenia, na przykład zbiorniki i dozować środki ochrony roślin, pestycydy, tam gdzie występuje ognisko choroby – tłumaczy Dariusz Krzywiec.
– Drony mogą być przyszłością rolnictwa, ponieważ dają bardzo duże możliwości. Platforma latająca wyposażona w pewną aparaturę może stanowić bardzo ważne narzędzie zarówno w badaniach, jak i w praktyce rolniczej – stwierdza dr hab. Rafał Pudełko, kierownik Zakładu Biogospodarki i Analiz Systemowych w Instytucie Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach.
Aby drony mogły stać się przyszłością rolnictwa, potrzeba jeszcze wiele pracy, badań, a nawet zmian w prawie.
– Pamiętajmy też o prawie lotniczym, które warunkuje: jakie drony, w jaki sposób i przez kogo mogą być wykorzystywane. W tej chwili tym, co rolnik może sobie bez większego przygotowania zorganizować, jest nalot malutkim dronem, który waży poniżej 250 gramów – dodaje dr hab. Rafał Pudełko.
– Potrzeba jeszcze wielu badań naukowych, nowych rozwiązań, które przede wszystkim umożliwią dronom długą pracę – stwierdza Dariusz Krzywiec. – Jeżeli stworzymy kompleksowy system, w którym będzie zapewniona pełna niezależność drona, będzie on mógł sobie wylatywać wtedy, kiedy jest taka potrzeba albo gdy rolnik naciśnie jeden guzik. Wówczas dron będzie mógł startować nad pole i dawać pełną informację. Wyobrażam sobie to w ten sposób: Rolnik siedzi przed komputerem w biurze i ma na bieżąco analizę tego, co się dzieje na jego polu. Nawet nie musi na nie wyjeżdżać.
Dodajmy, że to jednak perspektywa co najmniej następnych kilkunastu lat.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. nadesłane