W Lublinie doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem psów rasy amstaff. W ich czasie zostały zagryzione dwa małe psy.
– Do pierwszego zdarzenia doszło w niedzielę na ul. Żeglarskiej w Lublinie – mówi młodszy aspirant Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że dwie kobiety znajdujące się na przystankach miały na smyczach psy. W pewnym momencie jeden z czworonogów zaatakował drugiego psa. Niestety pies rasy maltańczyk zginął na miejscu. Drugie zdarzenie miało miejsce wczoraj (07.06) około godziny 18.30 w Elizówce. Tam policjanci otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że agresywne psy miały zagryźć maltańczyka. Na miejscu policjanci zastali zgłaszającą 51-latkę, która była lekko zraniona oraz zagryzionego psa – opowiada.
– Tak naprawdę to była sekunda, bowiem piesek zginął na miejscu. Wykrwawił się całkowicie. Pies mojej babci był na smyczy i chodził tam sobie w okolicy. Pani, która była właścicielką amstaffa, rzuciła jakiś przysmak psu mojej babci. Jej amstaff zrozumiał to jako taki atak na tego mniejszego pieska – mówi wnuczka kobiety, której pies został zagryziony.
– To jest głównie niestety wina człowieka, a nie psów, aczkolwiek psy rasy amerykański staffordshire terrier, czyli amstaff, są rasą specyficzną – tłumaczy dr Małgorzata Goleman z Katedry Etologii Zwierząt i Łowiectwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Większość ludzi zapomina, decydując się na psa, że pies to nie tylko wygląd, ale przede wszystkim pewne predyspozycje psychiczne. Rasy psów zostały ukształtowane przez stulecia do określonych celów. Pierwotnym celem absolutnie nie był wygląd, tylko użytkowość. Dotyczy to również tych, które były hodowane do walk i american staffordshire terrier jest potomkiem takiej rasy. Te psy walczyły albo z innymi zwierzętami, czyli z bykami, albo ze sobą. Tutaj agresja do innych zwierząt jest dosyć duża – dopowiada.
– Babcia się czuję naprawdę fatalnie, ponieważ ten pies to było dla niej lekarstwo na samotność. To był dla niej cały świat. Poświęciła temu pieskowi sto procent swojego czasu, bardzo o niego dbała. To się stało na jej oczach. Zaczęła robić akcję serca swojemu pieskowi, płakała – mówi wnuczka kobiety, której psa zagryziono.
– Większość ludzi nie za bardzo sobie zdaje sprawę z tego, do czego ich pies jest zdolny, ponieważ zawsze w takiej sytuacji mówią: „ale on zrobił to pierwszy raz”, „on juź nigdy tego nie zrobi” – wyjaśnia Małgorzata Goleman. – Najważniejsza rzecz w kontaktach z każdym zwierzęciem to wyobraźnia. Wyobraźmy sobie, co się może stać i że nasze zwierzę może dokładnie to samo zrobić. Gama zachowań jest ogromna, a biorąc psa określonej rasy, poczytajmy o psychice tych psów, jakie było ich pierwotne przeznaczenie, do czego były używane. Ta psychika może nam w którymś momencie znienacka wyskoczyć jak „dżin z butelki”. Będziemy zaskoczeni, że nasz pies się tak zachował. A jakbyśmy dokładnie się wczytali nie tylko w pozytywne opinie o danej rasie, ale również w te negatywne i w historię danej rasy, to się okaże, że mogliśmy się spodziewać dokładnie takiego, a nie innego zachowania – dodaje.
Aktualnie policjanci prowadzą czynności wyjaśniające.
InYa / opr. WT
Fot. pixabay.com