W wąwozie na ulicy Szmaragdowej w Lublinie w pobliżu placu zabaw wypłynęły ścieki. Zapach wysypanego przez odpowiednie służby środka chemicznego zaniepokoił okolicznych mieszkańców, którzy zaalarmowali straż pożarną.
Zdumienie może wywołać przyczyna awarii, o której mówi rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie Magdalena Bożko: – Na miejscu okazało się, że do kanalizacji sanitarnej został wrzucony dywan, który zatkał kanał, co spowodowało wypływ ścieków na powierzchnię. Służby MPWiK udrożniły i oczyściły kanał, zaś teren, na którym zalegały ścieki, został zdezynfekowany środkiem na bazie wapna.
– Widzieliśmy na ziemi białą substancję – relacjonują mieszkańcy. – Szybko przeszliśmy w inne miejsce, bo odór był bardzo intensywny. Jak szliśmy rano do przedszkola, koło godziny 8, to jeszcze nic się nie działo. Jak już wracaliśmy, to czuliśmy odrzucający zapach, dało się tam wyczuć chlor. Zastanawiamy się, kiedy będzie można znów się bawić. Na razie nic się nie dzieje, tyle tylko że teren jest ogrodzony. Wciąż czuć ten zapach.
– Moim zdaniem teren powinien zostać spłukany wodą albo innym płynem, ale nie chemią – uważa kolejna mieszkanka.
– Ten teren musiał zostać zdezynfekowany, dlatego że sam wypływ ścieków powoduje zagrożenie sanitarne – wyjaśnia Magdalena Bożko. – Weźmy pod uwagę temperatury, które mamy w tej chwili. Następnie teren został ogrodzony, a środek usunięty przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Równocześnie w trakcie prowadzenia przez nas czynności mieszkańcy zaalarmowali straż pożarną, która także zwróciła się do naszych służb o interwencję.
– Na miejsce skierowano zastęp gaśniczy oraz zastęp rozpoznania chemicznego – opowiada starszy kapitan Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. – Strażacy, którzy dojechali na miejsce, stwierdzili, że ziemia jest posypana podchlorynem wapnia. Domyślili się, że być może wynika to z jakichś działań MPWiK-u. Skontaktowaliśmy się z MPWiK-iem, na miejsce przyjechała obsługa z tego podmiotu. Okazało się, że wcześniej, tego samego dnia, na miejscu doszło do awarii. W celu jej neutralizacji pracownicy MPWiK-u użyli tej substancji. Zaleciliśmy pracownikom MPWiK-u usunięcie resztek substancji. To substancja niebezpieczna. Jeżeli jakieś dziecko miałoby z nią bezpośredni kontakt, istniałoby ryzyko, że ucierpi. Substancja ma charakter toksyczny, żrący i prowadzi do uszkodzenia oczu w kontakcie.
– W związku z tą sytuacją, jak też z szeregiem innych sytuacji, z którymi na co dzień spotykają się w swojej pracy służby eksploatacyjne MPWiK, ponawiamy apel do mieszkańców Lublina, by nie spławiali do kanalizacji sanitarnej żadnych przedmiotów ani żywności – podkreśla Magdalena Bożko. – Nagminne stało się bowiem spławianie do kanalizacji oraz wrzucanie przez mieszkańców do studni kanalizacyjnych odpadów stałych blokujących przepływ. Są to na przykład: mopy, pieluchy jednorazowe, opony, deski, żwir, piasek, popiół, szkło, tekstylia, włókna, patyczki, ręczniki jednorazowe, worki foliowe i wiele innych przedmiotów. Lista jest naprawdę bardzo długa. Pamiętajmy, że spławiane przedmioty zatykają sieć i prowadzą do jej niedrożności, a to w konsekwencji prowadzi do wypływu ścieków. Z takim gabarytem jak dywan zetknęliśmy się po raz pierwszy. To sytuacja skandaliczna, stwarzająca bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa sanitarnego.
Prace związane z przywróceniem placu zabaw do użyteczności potrwają jeszcze kilka dni. Obejmują one także profilaktyczną dezynfekcję wyposażenia placu. Teren został ogrodzony taśmami i wyłączony z użytkowania
LilKa / opr. WM
Fot. archiwum