W minionym tygodniu zachodnią Lubelszczyznę nawiedziły silne burze z gradem. Zniszczone zostały sady, plantacje owocowe i uprawy roślinne. W powiecie opolskim straty są ogromne. Ale w rejonach, gdzie pogoda dopisała, plony zapowiadają się dobrze.
O aktualnej sytuacji w rolnictwie w naszym regionie opowiada prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, Gustaw Jędrejek. – Na obszarze województwa lubelskiego wygląda to niezbyt ciekawie. W kilku powiatach: w Biłgoraju, Opolu Lubelskim, Kraśniku i Janowie Lubelskim wystąpiły zjawiska anormalne. Przeszły tam burze gradowe i trąby powietrzne, które wyrządziły bardzo dużo szkód. Ucierpieli na tym przede wszystkim rolnicy. To na pewno odbije się na sytuacji w samych gospodarstwach, ale też spowoduje wzrost cen dla konsumentów.
– Aktualna sytuacja w rolnictwie na terenie powiatu zamojskiego jest niezła – uważa Leszek Jaremek z Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Zamościu z siedzibą w Sitnie. – Na szczęście żywioły nas omijają. W sumie aura nam sprzyja. Jeśli chodzi o oziminy, sytuacja jest lepsza niż w roku ubiegłym. Na ten rok plantacje wyglądają korzystniej. Myślę, że średnia areału z hektara będzie w tym roku lepsza. Rolników niepokoi sytuacja na rynku i skok cen. W ubiegłym roku po żniwach rolnicy sprzedawali zboże po 600 złotych za tonę. Później, bliżej świąt Bożego Narodzenia, te ceny wzrosły do 1000 złotych za tonę. To ból, który uwiera rolników. Koszty były już zainwestowane w uprawy, ale kto już sprzedał albo kto nie miał, gdzie magazynować, dużo na tym stracił. Dobrze byłoby, gdyby cena była stabilna.
– W wielu miejscach plonów na pewno nie da się uratować, bo dzieła dokończy dzikie ptactwo, choroby i szkodniki. A zbiory czy różne inne zabiegi trzeba wykonać i są to dodatkowe koszty – mówi Gustaw Jędrejek.
– W tym roku naszemu regionowi nie grożą susze. Plony zapowiadają się w miarę dobrze, po ostatnich deszczach jest duża wilgotność w glebie – zaznacza rolnik Jacek Małys. – Jedyne, co może nam w tej chwili zaszkodzić, to nawałnice, gradobicia i różnego rodzaju burze. Wzrastają też koszty produkcji. Środki ochrony roślin są wycofywane, odczuwamy brak różnych środków do zwalczania szkodników i chwastów. Ceny nawozów też idą w górę. Nie wiadomo, czy nawozy potasowe nie zdrożeją, bo zostało wprowadzone embargo z Białorusi, więc cena tego podstawowego nawozu też może wzrosnąć.
– Plony mogą być w miarę dobre – przewiduje Gustaw Jędrejek. – Uważam, że rzepaki są bardzo dobrze uprawiane przez naszych rolników, podobnie jak pszenica, fasola i plantacje buraków. Tam, gdzie nie było kataklizmu, zbiory zapowiadają się w miarę dobrze, przynajmniej na razie. Miejmy nadzieję, że pogoda nie przeszkodzi. Opady rozłożyły się w tym roku raczej prawidłowo. Szkodników też nie było za dużo ze względu na zimną wiosnę. Jest przyzwoicie. Nie chcę mówić, że bardzo dobrze po tym, co dotknęło niektórych rolników. Co będzie dalej, tego nie wie nikt. To warsztat pod chmurką i zawsze jest ryzyko. Żeby go uniknąć, trzeba mieć dobre ubezpieczenie.
Zdaniem prezesa Jędrejka rolnik mógłby spać spokojnie, gdyby jego uprawy, szczególnie te owocowe, były ubezpieczone w Krajowym Funduszu Gwarancyjnym, o powstanie którego zabiega Lubelska Izba Rolnicza.
AP / opr. WM
Fot. pixabay.com