Oktawia Żeromska, Katarzyna Małachowska, Walentyna Nagórska i Faustyna Morzycka – między innymi te postacie ważne dla Nałęczowa postały podczas pleneru rzeźbiarskiego. Przez kilka dni artyści z całej Polski pracowali przed Nałęczowskim Ośrodkiem Kultury, tworząc swoje niezwykłe dzieła.
– Kiedyś pracowało się przede wszystkim dłutami, dziś idziemy z duchem czasu – mówią rzeźbiarze. – Czasy się zmieniły, postęp występuje także w rzeźbiarstwie. Bardzo dużo używamy pił mechanicznych. Piłami pracujemy dlatego, że pozwalają prędko wykonać pracę. Nie ma czasu na to, żeby – jak było kiedyś – pracować dłutami. Na mistrzostwach świata widziałem jedynie Rosjanina, który robił dłutami. Chyba już praktycznie wcale się ich nie używa. Piła i frezy przede wszystkim. W wypadku konkursów chodzi o tempo. Tutaj nie ma takiego wielkiego tempa, ale jednak zrobić rzeźbę w 3-4 dni wcale nie jest takie proste. Osobiście nauczyłem się robić piłą. Mam oczywiście specjalne prowadnice do tego – to bardzo droga sprawa, ale do 90 procent można zrobić rzeźbę. Potem po prostu dłutka, wyszlifować i już jest elegancko wszystko skończone – dodają.
– Zaprosiłem rzeźbiarzy i zaproponowałem, żeby prace, które wykonają, były właśnie w konkretnej tematyce, a mianowicie – kobiety, które związane były z Nałęczowem, tutaj pracowały, żyły, mieszkały, a jednocześnie mały ogromne zasługi w tak zwanej pracy u podstaw. Najczęściej z młodzieżą, dziećmi zakładały szkoły i ochronki – tłumaczy Łukasz Król, dyrektor Nałęczowskiego Ośrodka Kultury. – Zatem mamy tu Katarzynę Małachowską. To najwcześniejszy okres. Kobieta, która zasłynęła przede wszystkim jako budownicza zakładu leczniczego. Jest między innymi Walentyna Nagórska czy chociażby Faustyna Morzycka. Obydwie panie zakładały pierwsze szkoły dla chłopskich dzieci, ale także teatr amatorski.
– To nie dłuta, tylko piły. Myślałam, że dłuta – mówi mieszkanka.
– Trzeba mieć zdolność. Byle przeciętniak tego nie zrobi. Kiedyś widziałem w telewizji, że coś podobnego było w Stanach. Moda widocznie stamtąd przyszła. Tam były rzeźby niedźwiedzi, wilków i tak dalej. Teraz cieszę się, że do nas dotarło, że są zdolni ludzie, że się tym trudnią – dodaje inny mieszkaniec.
– Sama ławeczka z Prusem, która już od kilkunastu lat funkcjonuje na terenie parku zdrojowego, jest bardzo fajną atrakcją i uwieczniana jest na wielu fotografiach pamiątkowych osób, które goszczą w Nałęczowie. Myślę, że podobnie będzie z tymi ławeczkami i rzeźbami, które znajdą się w otoczeniu Nałęczowskiego Ośrodka Kultury, ale też w innych przestrzeniach miejskich – wypowiada się Wiesław Pardyka, burmistrz Nałęczowa.
To było wyzwanie, czy po tylu latach pracy to robi się to z marszu? – Z marszu – odpowiada rzeźbiarz.
Gdybym chciał spróbować, co mogę wyrzeźbić, jeśli nigdy wcześniej tego nie robiłem? – Grzyba chyba najprościej. Może być też ryba, choć z nią trochę trudniej. Zawsze polecam zaczynać od grzyba – dopowiada rzeźbiarz.
Nasz reporter zabiera się więc do nauki, a rzeźby profesjonalistów, które są elementem drewnianych ławeczek, po zakonserwowaniu mają być ustawione w różnych częściach Nałęczowa.
ŁuG / opr. WT
Fot. Łukasz Grabczak