Wciąż nie wiadomo, czy 37 tys. norek, na dwóch fermach w gminie Wisznice, zostanie wybitych, po wykryciu zakażenia zwierząt koronawirusem.
Właściciel ferm nie może liczyć na odszkodowanie, gdyż nie ma uregulowań, jeśli chodzi o wypłatę odszkodowania za zlikwidowanie fermy.
– Jeśli norki zostaną wybite, stracę 17 mln złotych – mówi właściciel ferm Damian Kamiński. – Nie rozumiem tego, bo w innych krajach europejskich są wprowadzane kwarantanny, stara się pomóc obywatelom, a my zostajemy bez środków do życia. Nie wiemy, co będziemy dalej robili. Koronawirusa stwierdzono u 3 norek z 40 próbek. Te norki są odizolowane. Nie wykazują żadnych objawów choroby, podobnie jak reszta fermy.
Decyzja o wybiciu norek została wydana zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jak mówi wojewódzki lubelski lekarz weterynarii Paweł Piotrowski, może być ona uchylona, gdyż rozważane są różne rozwiązania, w tym wprowadzenie kwarantanny zwierząt.
– Służby weterynaryjne rozważają też przyznanie środków farmerowi, gdyby okazało się, że zwierzęta będą musiały być wybite – zapewnia Piotrowski. – W tej chwili pracujemy nad tym, żeby dostał nagrodę w kwocie zbliżonej do ceny rynkowej norek. Nie chcemy zostawić go na lodzie. Próbujemy zrobić tak, żeby dostał pieniądze. To nagroda za zwalczanie chorób. Wiadomo, że nie może być w kwocie odszkodowania, ale według tego, co ustaliłem z głównym lekarzem, może być zbliżona do odszkodowania.
Pierwsze zakażenie koronawirusem wśród norek w Polsce stwierdzono w styczniu w województwie pomorskim.
MaT / opr. WM
Fot. felixd / wikipedia.org