W piątek utonęły 4 osoby, w sobotę 6, a w niedzielę 9 osób. W sumie podczas ostatniego weekendu w Polsce śmierć w wodzie poniosło 19 osób.
W poniedziałek utonęło kolejnych 8 osób, jak przekazało dzisiaj (22.06) Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Od 1 kwietnia Komenda Główna Policji odnotowała łącznie 109 zgonów w wyniku utonięcia.
Rozpoczynają się wakacje, warto przypomnieć o podstawowych zasadach bezpieczeństwa nad wodą.
– Co roku przyczyny wypadków nad wodą są takie same – potwierdza rzecznik komendanta wojewódzkiego policji, komisarz Andrzej Fijołek. – Niestety z naszych statystyk wynika, że wielu utonięć można byłoby uniknąć, gdyby nie alkohol i brawura. Topią się głównie mężczyźni i to właśnie po alkoholu. W ubiegłym sezonie odnotowaliśmy 23 takie utonięcia, głównie właśnie po tej używce – dodaje.
– To przeważnie młodzi piją, nie wódkę, ale piwo. I to w godzinach popołudniowych. Wchodzą jednak na tyle mądrze, że do poziomu bojek, które umieściliśmy ze względu na brak ratowników. Do nich właśnie kąpią się ludzie, nawet po alkoholu – mówią przechodnie.
– Znamy hasło „Piłeś, nie jedź”, jednak nie ma w naszych umysłach „Piłeś, nie wchodź do wody” – zauważa prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie, Robert Wawruch. – Człowiek, który napił się alkoholu i wchodzi do wody, jest niebezpieczny przede wszystkim dla siebie samego, bo stwarza sobie zagrożenie. Przy okazji, jeśli ktoś będzie próbował go ratować i nie będzie wiedział, jak to zrobić, to stwarza też zagrożenie dla osób, które przyjdą mu z pomocą. Dalej nasze społeczeństwo nie rozumie, że alkohol nad wodą jest niebezpieczny. Teoretycznie można reagować na plaży, tylko że czasami połowa ludzi jest po alkoholu. Więc pytanie, kto ma reagować i w jakim zakresie – dopowiada.
– Ci, co piją, są przeważnie w gromadzie i ludzie boją się zwracać uwagę, chyba że patrol przejeżdża na rowerach. Oczywiście funkcjonariusze zwracają uwagę i spisują mandaty. Ludzie lubią alkohol, są do niego przyzwyczajeni – informują przechodnie.
– Jeżeli wchodzimy do wody, róbmy to powoli. Ostudźmy organizm po opalaniu – tłumaczy Robert Wawruch. – Trzeba ochlapać twarz, kark i klatkę piersiową, żeby się przygotować o zmiany temperatury. Nie skaczemy do wody. Ostatnio bardzo modne i popularne są wszelkiego rodzaju dmuchane zabawki. Całe plaże są ich pełne: krokodyli, materacy, delfinów, piłek czy kółek. Należy pamiętać, że to są zabawki, nie sprzęt pływający. Nie wypływamy na nich na środek jeziora, bo to nie zapewnia żadnego bezpieczeństwa – dodaje.
– Dobrze pływam, uratowałem dwie osoby, tutaj nad Zalewem. Dziewczynę i mężczyznę, który był po alkoholu. Przeżyli – mówi przechodzień. – Starszy człowiek zasłabł na płytkiej wodzie, był chyba pod nią przez 2 minuty. Wyciągnęliśmy go na brzeg, akurat był tam lekarz, który ratował go bardzo długo – dodaje inny.
– Należy robić hałas, wołać o pomoc, gdy ktoś się topi – podkreśla Robert Wawruch. – Trzeba skrzyknąć jak największą liczbę osób i zainteresować tym zdarzeniem tłum na plaży, bo istnieje szansa, że wśród tego tłumu będzie ktoś, kto ma pojęcie, jak tego człowieka uratować. Nie biegniemy ratować sami. Nasze społeczeństwo słabo pływa i przeciętny człowiek nie jest w stanie uratować drugiej osoby, ponieważ tonący jest bardzo silny i niebezpieczny i nie da mu się powiedzieć „złap mnie za rękę, a ja cię przyciągnę do brzegu”. On nas po prostu wciągnie pod wodę – dopowiada.
W ubiegłym roku na plażach strzeżonych przez WOPR w woj. lubelskim nie odnotowano żadnego utonięcia. Wybierajmy więc plaże, na których czuwają ratownicy.
I jeszcze przestroga dla tych, którzy z początkiem wakacji wybierają się nad polskie morze. Od piątku (18.06) ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR (Search And Rescue) interweniowali 34 razy wzdłuż polskiego Wybrzeża. Ratownicy apelują o rozwagę nad wodą, bo silny wiatr wypychał osoby pływające na pontonach i materacach w głąb morza.
TSpi / opr. WT
Fot. pixabay.com