Zakończyły się obchody 75. rocznicy śmierci majora Mariana Bernaciaka ps. „Orlik”, legendarnego dowódcy oddziału Armii Krajowej i Zrzeszania „Wolność i Niezawisłość” w rejonie Ryk i Puław. Uroczystości z udziałem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy odbyły się dziś w Zalesiu – miejscu urodzenia Orlika.
Obchody rozpoczęły się od złożenia kwiatów pod pomnikiem majora Bernaciaka, przed domem, w którym się urodził. Później prezydent, razem z ministrem aktywów państwowych, wicepremierem Jackiem Sasinem, posadził dąb pamięci „Orlika”.
– To postać godna naśladowania – mówi Andrzej Duda. – To dzisiaj jest przede wszystkim pomnik chwały. Bo to, że z tej ziemi wyszedł bohater tej klasy, tej wielkości, to wielki powód do dumy. Ale z drugiej strony wspaniałe runo do tego, aby budować patriotyczne i obywatelskie postawy wśród młodzieży.
Prezydent wspomniał też, że choć ciała majora Bernaciaka do dziś nie odnaleziono, nie ma to większego znaczenia. – Pamięć o nim jest wrośnięta w tą ziemię. Bohater nie żyje swoim martwym ciałem. Bohater żyje swoją postawą, swoją miłością do Ojczyzny, miłością do ziemi, za którą walczył, miłością do ludzi, którzy go pamiętają i kochają. I to oni wiedzą, że był bohaterem. I to jest jego niekończące się życie.
Marian Bernaciak urodził się 6 marca 1917 r. w Zalesiu niedaleko Ryk. We wrześniu 1939 r. walczył w stopniu podporucznika w 2 Pułku Artylerii Ciężkiej; jego oddział znalazł się w składzie Armii „Prusy”, swój szlak bojowy zakończył we Włodzimierzu Wołyńskim. Bernaciak został aresztowany przez Sowietów, ale zbiegł z transportu kolejowego do obozu w Kozielsku. Powrócił w rodzinne strony, gdzie tworzył miejscowe struktury Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej. Dowodził jednym z największych na Lubelszczyźnie oddziałów partyzanckich, który liczył 350 żołnierzy.
– Major był bardzo sprawiedliwym i odważnym dowódcą – wspomina jeden z ostatnich żyjących żołnierzy „Orlika” porucznik Stanisław Góraj. – Jako dowódca był pierwszorzędny. Oceniał ludzi, tak jak na to zasługują.
Wiosną 1945 r. rozpoczął tworzenie oddziału podporządkowanego najpierw Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj, a następnie Zrzeszeniu „Wolność i Niezawisłość”. W kwietniu 1945 roku „Orlik” wraz z dowodzonym przez siebie oddziałem partyzantów rozbił Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Puławach, uwalniając 107 więźniów. 24 maja 1945 r. pod wsią Las Stocki koło Puław połączone siły zgrupowania „Orlika” stoczyły bitwę z siłami NKWD, UB i MO.
– „Orlik” walczył tam z kilkukrotnie większymi siłami komunistycznymi. Warto dodać, że zginęło tam wielu sowieckich oficerów. Na pewno ten fakt jest szeroko opisywany w rosyjskich archiwach wojskowych – mówi Mariusz Pawlak, prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Koło w Rykach im. Mariana Bernaciaka „Orlika”. – Jego postać jest przykładem umiłowania Ojczyzny, umiłowania Polski wolnej i chrześcijańskiej i poświęcenia się tym ideałom do końca.
– „Orlik” na zawsze będzie w naszej pamięci – mówi burmistrz Ryk, Jarosław Żaczek. – Z perspektywy czasu możemy ocenić, jak wielkie znaczenie dla przyszłości naszego kraju miała walka „Orlika” i innych Żołnierzy Niezłomnych. To pamięć o tych żołnierzach pozwoliła nam przetrwać trudne czasy komunizmu, doprowadziła do powstania „Solidarności”, pozwoliła wybić się Polsce ponownie na niepodległość. Kiedy deptane są różne wartości, pamięć o „Orliku” jest bardzo potrzebna. On i jego żołnierze stanowią dla nas wzorzec honoru, właściwego postępowania, służby Polsce, wierności ideałom i tradycji.
„Orlik” zginał 24 czerwca 1946 r., w obławie zorganizowanej we wsi Piotrówek, kiedy wracał z odprawy dowódców miejscowych oddziałów WiN. Został zaatakowany przez oddziały Ludowego Wojska Polskiego i Milicji Obywatelskiej. Według raportu ówczesnych władz Bernaciak został zastrzelony, ale nie wiadomo na pewno czy zginął z powodu odniesionych ran, czy ranny popełnił samobójstwo.
Ciało Majora Mariana Bernaciaka do tej pory nie zostało odnalezione. Poszukiwania prowadzi Instytut Pamięci Narodowej.
MaTo / opr. ToMa
Fot. i film Piotr Michalski