100 lat temu w Lublinie wystartował pierwszy wyprodukowany w tym mieście samolot. Był to myśliwiec na włoskiej licencji Ansaldo A1 Balilla. Wydarzenie miało miejsce na terenie zakładów Plage i Laśkiewicz. W piątek 18 czerwca 2021 roku odbyły się uroczystości przypominające wydarzenia sprzed lat.
– To był początek wielkiej historii – mówi prezes Fundacji Lotniczej w Lublinie, Andrzej Stachyra. – Było to lot typowo techniczny. Jak w każdej fabryce, jeśli kończy się produkcja samolotu, zawsze następuje oblot techniczny. Polska była wówczas wyniszczona przez I wojnę światową i wojnę polsko-bolszewicką. Niedawno wyszła też z okresu zaborów. To, że nasz kraj wtedy „szarpnął się” na coś takiego, wiązało się po pierwsze z odwagą wizjonerów, którzy wówczas kierowali fabryką, a po drugie z chęcią nadrobienia zaległości, które pozostały po ponad 100 latach zaborów.
ZOBACZ ZDJĘCIA: 100-lecie startu samolotu wyprodukowanego w lubelskich zakładach lotniczych
– Już wcześniej maszyny Ansaldo A1 Balilla – wyprodukowane jeszcze we Włoszech – zasilały polskie eskadry lotnicze. Były one bardzo popularne w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Korzystało z nich wiele jednostek frontowych – mówi Jacek Zagożdżon z Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.
– Konstrukcja tego samolotu była prosta: szkielet z rurek stalowych, obciągnięty płótnem i sklejką. Silnik miał chłodnicę jak silnik samochodowy – dodaje Andrzej Stachyra. – To co się stało z lotnictwem na początku XX wieku porównałbym do pierwszego lotu w Kosmos. Ludziom najłatwiej było zastosować silnik z chłodnicą, chłodzony cieczą, bo to znali bardzo dobrze z samochodu. Dopiero potem weszły do użycia silniki chłodzone powietrzem. Osiągi maszyny były mizerne, około 200 km/h. Ten samolot nazywa się myśliwcem, ale były to dopiero początki.
– Musimy pamiętać o tych wydarzeniach, ponieważ odegrały one wielką role dla lotnictwa w całej Polsce – mówi fundator Fundacji Lotniczej w Lublinie, Jacek Woźniak . – Ciekawostką jest to, że samolot ten brał udział w wojnie z Rosją Sowiecką po obu stronach. To były początki lotnictwa na świecie i nic dziwnego, że w stosunku do tego samolotu pojawiały się określenia „latająca trumna”. A wypadki były nieodzownie związane z początkami lotnictwa.
– Historia polskiego lotnictwa w okresie dwudziestolecia międzywojennego to tak wspaniała karta, że aż dziw, iż tak mało znana. Ogromną rolę odegrał w niej Lublin. Zakłady Plage i Laśkiewicz, które w 1921 roku zaczęły produkować samoloty, wcześniej robiły proste wyroby z blachy: kotły czy zawory. I fabryka w ciągu kilku lat nauczyła się produkować samoloty i przed wojną zbudowała ich kilkanaście typów. To wspaniała karta tak polskiego lotnictwa, jak i Lubelszczyzny. Szkoda, że jest tam mało znana – opowiada Henryk Wicki.
– Mój dziadek mówił, że była to praca trudna, ale odpowiedzialne – opowiada Justyna Kowalczyk, wnuczka pracownika Lubelskiej Wytwórni Samolotów, w którą zostały przekształcone zakłady Plage i Laśkiewicz. – Dziadek podkreślał, że produkowane tu samoloty musiały być przede wszystkim bezpieczne. Były więc wielokrotnie sprawdzane. A wówczas nie było takich narzędzi, jak dziś są w zakładach lotniczych. Najważniejszy był więc człowiek i jego odpowiedzialna praca. Dziadek mówił, że cała załoga była bardzo zgrana i wszyscy chcieli pracować jak najlepiej i jak najwydajniej.
W Lublinie w Zakładzie Plage i Laśkiewicz wyprodukowano prawie 60 samolotów Ansaldo A1 Balilla.
InYa / opr, ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska