Andrzej Łagowski, który tratwą wyruszył z Puław do Morza Czarnego został zatrzymany w Niemczech przez policję. Do zatrzymania doszło na rzece Dunaj w Ratyzbonie, gdzie – jak mówi – musi czekać do jutra, kiedy Urząd Żeglugi Śródlądowej zdecyduje czy tratwę dopuści do pływania.
CZYTAJ: Tratwą przez Europę. Wyjątkowy podróżnik utknął w Niemczech
– Moim zdaniem zostałem aresztowany, bo jeżeli zostałem przetrzymany przez policję wodną, która przywiązała mnie do swojej łodzi patrolowej, przeciągnęła z powrotem przez śluzę na górę i kazała przycumować w jednym miejscu i się nie ruszać, to dla mnie aresztowanie łodzi. Oni twierdzą, że tą trasą wszystko, co pływa musi być zarejestrowane, jeżeli motor jest powyżej 3,5 konia. U mnie silnik jest większy silnik, bo 10-konny, ale wcześniej miałem informację od policji niemieckiej, że do 15 koni nie wymaga rejestracji.
Wcześniej podróżnik miał problemy w niemieckim miasteczku Wesel, gdzie z powodu przepisów, nie mógł samodzielnie pokonać Renu. Wówczas jego tratwa została przewieziona lawetą na Dunaj.
Mieszkaniec gminy Wisznice wyruszył na wyprawę Wisłą własnoręcznie zbudowaną z desek i beczek tratwą na początku maja z Puław. Do przepłynięcia ma blisko 5 tys. km.
CZYTAJ: Tratwą z Kazimierza Dolnego do Morza Czarnego. Niezwykły rejs pod banderą gminy Wisznice
MaT/ opr. DySzcz
Fot. archiwum