Nad Lubelszczyznę nadciągnęła fala upałów – w najbliższych dniach termometry będą wskazywać około 30 stopni Celsjusza. Weterynarze ostrzegają – nasze czworonogi gorzej znoszą wysokie temperatury.
A jak pracownicy schroniska pomagają przetrwać zwierzakom ten trudny czas? – U nas jest o tyle dobra sytuacja, że większość psów ma możliwość wyjścia na zewnątrz, ale też i pozostania w budynku – mówi zoopsycholog Dariusz Ornal: – W tych większych upałach polewamy też w trakcie dnia betonowe posadzki, ale zdecydowana większość psów ma drewniane legowiska, które się nie nagrzewają. Oprócz tego, że mają wodę na zewnątrz, która po kilku godzinach staje się ciepłą zupą, wewnątrz temperatura tej wody jest niższa. Jest też często zmieniana. Gorzej jest w boksach, gdzie psy są pojedynczo. Są to boksy zewnętrzne, tzw. enki. Ze względu na to, że stanowią zagrożenie dla ludzi lub innych zwierząt, muszą być w odosobnieniu i tam troszeńkę trudniej jest zapewnić im takie godne warunki, ale też są wyprowadzane na wybieg, który jest zacieniony, także staramy się jak możemy, żeby tym psom ulżyć.
– Dla zwierząt, które nie potrafią się ochładzać w skuteczny sposób, upał naprawdę bardzo zagraża życiu. A na przykład psy i koty, podobnie jak większość ssaków, się nie pocą, – mówi dr nauk weterynaryjnych Jerzy Ziętek, w Katedrze Epizootiologii i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie: – Dla przykładu, zdarza się, że do kliniki przynoszą nam psy, które do końca się bawiły, biegały za patykiem, natomiast w pewnym momencie padały z objawami udaru cieplnego. Zwierzę, podobnie jak małe dziecko, nie rozumie, nie potrafi odczytać pewnych symptomów, które mówią, że zbliża się niebezpieczeństwo w postaci udaru cieplnego.
– Można zwilżać mu głowę, położyć na kark chłodny ręcznik – mówi Anna Wasak, lekarz weterynarii z ponad 30-letnim stażem: – Natomiast oblewanie całego ciała zwierzęcia, jeszcze jak mu się pozwoli położyć gdzieś w cieniu, może się skończyć zapaleniem płuc. Pies może być schłodzony prysznicem, zimną wodą, z tym że musi wyschnąć w ruchu, nie w przeciągu.
– Jeżeli chodzi o psy czy koty, to jedynym sposobem oddawania ciepła jest zianie, czyli po prostu szybkie oddechy, mocno ukrwiony język, próbuje oddawać trochę ciepła – zaznacza Jerzy Ziętek: – Ciekawostka: psy się, owszem, pocą, ale ma to symboliczne znaczenie. To są tylko opuszki łap, dlatego przy dużych upałach może nam się wydawać, że pies chyba wszedł w coś mokrego, bo widzimy na podłodze ślady. Jest tam trochę gruczołów potowych, ale to wcale nie ma wpływu na termoregulację. Zianie to jedyny sposób. Jest on mało skuteczny. On się przydaje kiedy pies trochę pobiega, temperatura jest w okolicach 20 stopni – wtedy może i ma to jakieś znaczenie, ale nie przy takich afrykańskich upałach, jakie mamy. Kagańce odpadają, bo po prostu wyłączamy możliwość skromnego, ale jednak oddawania tego ciepła.
– Ludzie robią też duży błąd, strzygąc psy do gołej skóry – mówi Anna Wasak: – To jest tak, jak byśmymy wyszli bez niczego i postawili się na słońcu. Psu trzeba zostawić sierść, bo to go chroni przed promieniami słonecznymi i przed nadmiernym przegrzaniem się. Nie twierdzę, że nie można strzyc psów, tylko nie do gołej skóry. Musi być kilka centymetrów tej sierści zostawionych.
– Jeśli zwierzę po prostu pada w pewnym momencie, ciężko dyszy, jest całe gorące, ma mocne przekrwienie spojówek, a oddech jest wręcz urywany, nieregularny, i biegało przed chwilą, natychmiast trzeba je zabrać z tego niebezpiecznego miejsca, z tego upału – mówi Jerzy Ziętek: – Należy delikatnie schładzać jego ciało letnią wodą, zapewnić przepływ powietrza, przenieść w chłodniejsze miejsce i udać się do lekarza weterynarii.
Należy oczywiście pamiętać o stałym dostępie wody i często ją wymieniać. Spacery powinny być krótkie, a najlepiej wychodzić z naszym pupilem wczesnym rankiem i późnym popołudniem. Nie można w upał zostawiać zwierzaka w zamkniętym samochodzie nawet „na chwilkę”.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com