– To moja pasja, żeby wiedzieć co się dzieje wokół mnie – tak Jan Mordań uzasadnia swoją obecność na posiedzeniach komisji rady gminy. I może jego obecność nikomu nie przeszkadzałaby, gdyby nie fakt, że pan Jan ma ze sobą włączony dyktafon i obrady komisji nagrywa. I tu pojawia się konflikt między obywatelem, który uważa, że ma prawo obserwować poczynania władzy i władzą, która na ten temat ma nieco odmienne zdanie. W spór włącza się policja, prokuratura i sąd.
Czy można oddzielić od siebie obywatelskie prawo do informacji i jawność sprawowania władzy publicznej? Czy jest taka granica, której obywatelowi przekraczać nie wolno?
Fot. pixabay.com