Prawie połowa Polaków zastawia się nad adopcją psa ze schroniska – wynika z badań przeprowadzonych przez firmę SW Research. Jednak część tych osób nie decyduje się, by zadomowić czworonoga.
– Z naszych danych wynika, że 48% populacji myśli o adopcji pupila, ale pojawiają się pewne obawy – mówi Piotr Zimolzak z firmy SW Research. – Główny powód niezdecydowania się na wzięcie psa ze schroniska to obawa związana z jego charakterem, jego wychowaniem i socjalizacją do nowych warunków. Często ta obawa wiąże się z pracą wymagająca czasu i cierpliwości.
– Jest to proces złożony i odpowiedzialny – mówi kierownik Katedry Etologii Zwierząt i Łowiectwa oraz lekarz weterynarii, Mirosław Karpiński. – Niestety emocjonalne podejście do zagadnienia adopcji najczęściej kończy się zwróceniem psa do schroniska, czy przytuliska. Zazwyczaj pies adoptowany wymaga znacznie więcej czasu, uwagi i wiedzy niż pies wzięty z hodowli.
– Psy schroniskowe maja pewne doświadczenie za sobą – mówi pracownik biura schroniska, Dorota Okrasa. – Często jest tak, że my pracownicy nie do końca wiemy co te zwierzaki w swoim życiu przeszły. Czasami są to przykre doświadczenia i takie zwierzaki mogą mieć problemy. Każdy problem da się rozwiązać, trzeba do tego troszeczkę wiedzy i cierpliwości, delikatności i wyczucia. Tylko odpowiedzmy sobie na pytanie czy rzeczywiście damy radę i jesteśmy skłonni do poświęceń.
– U ludzi aktywnych zawodowo, jeżeli nie mają oni kogoś, kto mógłby podzielić te obowiązki między siebie, to również odradzam adopcje – dodaje Mirosław Karpiński. – Ponieważ 8 godzin pracy plus czas na dojazd, to jest w sumie 10 godzin samotności, jakie fundujemy naszemu pupilowi. Nie każdy zwierzak tyle wytrzyma, bo to też zależy od wieku, płci, stanu fizjologicznego i zdrowia zwierzęcia. Często biorąc ze schroniska zwierzęta mają schorzenia przewlekłe, o czym też powinniśmy być poinformowani bądź próbować się jak najwięcej dowiedzieć. Decydujemy się na przyjęcie kolejnego członka rodziny. To jest rzecz bezdyskusyjna i jeżeli tak do tego podejdziemy, to myślę że unikniemy kilku przykrych niespodzianek zarówno dla siebie, jak i oszczędzimy zwierzęciu stresu.
– Adoptowałam psa 6 lat temu – mówi Barbara Wróbel. – Miał wtedy 2 lata i od kilku miesięcy przebywał w schronisku dla zwierząt w Lublinie. Adopcja psa nie była prostą sprawą, zresztą musiałam się tego nauczyć. Ponieważ kiedy brałam psa, miałam trochę romantyczną wizję jak z filmu, kiedy to biorę psa ze schroniska i on od początku jest mi posłuszny, oddany i jest moim najlepszym przyjacielem. To tak nie wygląda.
– Leczenie ran, zwłaszcza tych nie fizycznych trwa trochę czasu – dodaje Dorota Okrasa.- Ale na pewno warto. Ponieważ, to gdzieś zaowocuje wspólnymi miłymi chwilami, oddaniem i wdzięcznością takiego zwierzaka, który niekoniecznie szczekając na nas w tym boksie chce nas zjeść. Możliwe, że jest tak samo przerażony naszą wizytą, jak my jego szczekaniem i tutaj przy wzajemnym zrozumieniu możemy osiągnąć szczęście.
Aktualnie w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie znajduje się około 400 zwierząt.
InYa / opr. AKos
Fot. archiwum