Prawie 40 procent pacjentów po zakończeniu pandemii chce powrotu do medycyny stacjonarnej – wynika z badań przeprowadzonych przez lubelskich naukowców. Jednak, eksperci twierdzą, że zostanie ona z nami na dłużej.
– Warto pamiętać, że przeciętny polski pacjent to osoba w starszym wieku – mówi profesor Włodzimierz Piątkowski, kierownik Katedry Społecznych Problemów Zdrowotności UMCS oraz pracownik Uniwersytetu Medycznego w Lublinie: – Większość ludzi starszych – im starsi, tym wyraźniej jest to artykułowane – woli kontakt z lekarzem twarzą w twarz i rozmowę niż kontakt via media czy komunikator. Ci ludzie są po prostu przyzwyczajeni do kontaktów człowiek-człowiek. Natomiast drugi czynnik, który wzmacnia ten pierwszy, to jest to, że ci ludzie po prostu są wykluczeni cyfrowo – ludzie w wieku powyżej 75 roku życia nie mają kwalifikacji do obsługi platform, logowania się, korzystania z tych wszystkich udogodnień, które dla ludzi młodszych, „urodzonych z laptopem w ręku” są normalnym stylem życia.
– Kaszpirowski leczył kiedyś butelką w telewizorze. Wodę kazał głaskać i niektórzy siedzieli i głaskali – mówi jeden z mieszkańców. – Jeżeli ktoś ma dostać skierowanie do specjalisty, to dobry pomysł, bo odkorkowuje kolejki do lekarza rodzinnego – dodaje inny mieszkaniec.
– Medycyna wszystkich parametryzuje według wzoru idealnego pacjenta i nie uwzględnia tego, że społeczeństwo się starzeje – dodaje profesor Włodzimierz Piątkowski: – Jest to pacjent wyposażony w loginy, potrafiący się komunikować za pomocą smartfonów. To jest bardzo wygodne dla lekarza, ekonomicznie tańsze, łatwiejsze do obsługi jako cały system. Natomiast medycyna ma służyć pacjentowi – tak lekarze przysięgają.
– Praca zdalna jest tylko narzędziem uzupełniającym i ona zawsze powinna być elementem uzupełniającym – mówi Stanisław Podgórski z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej FarMed: – Na przykład kiedy pacjent przyjdzie do nas, mówimy mu „proszę się obserwować i informować o ewentualnych niepokojących objawach”. Wtedy lekarz wie wszystko o pacjencie i pozostaje tylko kwestia bieżącego monitorowania. Więc ja bym to raczej widział jako monitorowanie sytuacji, która jest nam jasno znana i która wynika z bezpośredniego kontaktu z pacjentem.
– Jest to jedna z form działalności lekarskiej – mówi Leszek Buk, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej: – Poznano jej wady, ale i zalety, więc jak najbardziej powinna zostać. Ja nie widzę potrzebv, żebym swoją lekarz rodzinną nagabywał o leki i za każdym razem biegał do przychodni. Po co? Dzwonię, zgłaszam poradę recepturową, dostaję kod, i ona ma czas dla tych, którzy naprawdę muszą przyjść.
– Digitalizacja ogromnie przyspieszyła. Jest nie do odwrócenia – mówi profesor Włodzimierz Piątkowski: – My cały czas postulujemy, żeby medycyna społeczna, publiczna, uwzględniała zróżnicowane potrzeby pacjentów, pamiętając, że typowym pacjentem jest, a w przyszłości jeszcze bardziej będzie – w związku ze starzeniem się – pacjent starszy, ze wszystkimi cechami wyłączeń cyfrowych czy nawet niechęci komunikowania się za pomocą komunikatorów.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez lubelskich naukowców, w przyszłości digitalizacja medycy coraz bardziej będzie się rozwijała.
InYa/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com